Według Wynn-Williams firma chciała zainwestować w Chinach 18 mld dolarów, lecz - ujawniając dane osób korzystających z sieci społecznościowych Mety - zagroziła bezpieczeństwu narodowemu Stanów Zjednoczonych.
Sygnalista oskarża Metę. Gigant odpiera zarzuty
- Zeznania Sary Wynn-Williams są oderwane od rzeczywistości i pełne fałszywych twierdzeń - oświadczył rzecznik prasowy Mety Ryan Daniels. Przypominał, że prezes firmy Mark Zuckerberg publicznie mówił o zainteresowaniu Chinami, ale "faktem jest, że obecnie (Meta) nie świadczy tam usług".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak zauważyła BBC, mimo to Meta generuje przychody z reklam od firm posiadających siedzibę w Chinach.
W trakcie zeznań Wynn-Williams zarzuciła, że spółka, do której należą Facebook i Instagram, "współpracowała ręka w rękę" z Pekinem w celu opracowania narzędzi cenzury, których celem było uciszanie krytyków chińskiej partii. Jako przykład podała ugięcie się Mety pod żądaniami Chin domagających się usunięcia facebookowego konta Guo Wengui, chińskiego dysydenta mieszkającego w USA. Meta tłumaczyła, że zawiesiła jego konto, gdyż naruszało ono standardy obowiązujące wśród użytkowników.
- Jedną rzeczą, którą Komunistyczna Partia Chin i Mark Zuckerberg mają wspólną, jest to, że chcą uciszyć swoich krytyków. Mogę to powiedzieć z własnego doświadczenia - podkreśliła sygnalistka.
W marcu Wynn-Williams opublikowała książkę "Careless People" ("Beztroscy ludzie"), w której opisała swoje doświadczenia pracy w Facebooku w latach 2011-18, gdy pełniła funkcję dyrektorki ds. globalnej polityki publicznej. Meta wygrała proces sądowy, który tymczasowo uniemożliwił autorce promocję tego tytułu.