Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Bartłomiej Dwornik
|

Minister Bieńkowska ma dreszcze. I żal do ponuraków

0
Podziel się:

Obietnice politycznego hitu okazały się laniem wody - komentuje Bartłomiej Dwornik.

Minister Bieńkowska ma dreszcze. I żal do ponuraków

Obietnice politycznego hitu były zwykłym laniem wody. Rozwiązanie zagadki śpiewającego premiera okazało się niewypałem, a na dodatek mizerne show odebrała Donaldowi Tuskowi jego zastępczyni.

Premier śpiewający przebój Beatlesów _ Hey Jude _ na kilkanaście godzin zadał nam nie lada zagadkę - o co chodzi? Niecodzienny filmik, umieszczony na YouTube wywołał istną lawinę domysłów. Od przewidywań, że to zapowiedź hucznej imprezy (wczoraj premier obchodził 57 urodziny), trening wokalny przed udziałem w którymś z telewizyjnych talent show, po domniemania o hitowym transferze politycznym lub występie Paula McCartneya na jubileuszu 25-lecia czerwcowych wyborów z 1989 r.

W tym tonie nawet krok dalej poszedł Arkadiusz Mularczyk, który jeszcze wczoraj zarzucał Donaldowi Tuskowi, że został konferansjerem _ jakiegoś zespołu, który wkrótce przyjedzie do Polski _. Fani Beatlesów nie przegapili jednak informacji o reaktywowaniu legendarnej grupy. Koncertu nad Wisłą dwóch żyjących muzyków z _ czwórki z Liverpoolu _ niestety nie będzie.

Okazało się bowiem, że obietnica epokowego wydarzenia, jakie sugerował opublikowany w śmigus-dyngus _ śpiewający _filmik, była zwykłym laniem wody. Zamiast wystrzału z działa wyszedł kapiszon. W błysku fleszy i nadających na żywo kamer, premier zademonstrował kolejny filmik:

Jednak to nie klip z okazji 10 rocznicy przystąpienia Polski do Unii Europejskiej był gwoździem programu wczorajszej konferencji. Zawiedzione miny ewidentnie spodziewających się czegoś innego dziennikarzy do tego stopnia rozsierdziły minister Elżbietę Bieńkowską, że postanowiła skraść show premierowi.

Była najwyraźniej oburzona, że reporterzy nie podzielają entuzjazmu rządu na widok wideoklipu. I o ile przycinki i pretensje o ponurych twarzach zebranych można było uznać za niesmaczne, to już wyznania, że przy każdym odtworzeniu filmiku pani minister czuje dreszcze zakrawały na komizm. Obrażone miny, strojone do kamer w trakcie schodzenia ze sceny również. Aż dziw, że na ten zarzut o brak zachwytów nikt na głos nie powiedział: _ Sorry, taki mamy klimat. Polityczny. _

Bo sam klip można, owszem, potraktować jako podsumowanie 10 lat we wspólnej Europie, ale znacznie bardziej wpisuje się w trwającą kampanię wyborczą. Przez to mocno traci na wiarygodności. Bo może to i miły gest, że Donald Tusk zauważył, że od roku 2004 było kilku premierów przed nim i poprzednikom podziękował, ale twórcy reklamówki skupili się wyłącznie na osiągnięciach obecnej ekipy. Trudno uwierzyć, że przez niedopatrzenie.

Zakaz zadawania premierowi pytań po prezentacji też pewnie nie był przypadkowy. Chyba, że w założeniach dziennikarska brać miała oniemieć z zachwytu. Założenie było jednak błędne, a o tym, że ofuknięci przez minister Bieńkowską w swoich reakcjach nie są odosobnieni świadczą komentarze, jakie pod filmem umieszczają internauci. To też muszą być ponuracy, bo kpią, że sir Paul nie bez powodu łapie się w klipie za głowę, a na migawki z ubiegłego stulecia złośliwie wzdychają, że _ kiedyś to były czasy, nie to co teraz... _

autor felietonu jest redaktorem Money.pl

Czytaj więcej w Money.pl

dziś w money
wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)