Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Maciej Czujko
|

Rostowski, Rybiński i Majowie - jest związek

0
Podziel się:

O końcu świata w wymiarze ekonomicznym pisze Maciej Czujko.

Rostowski, Rybiński i Majowie - jest związek

Dziś nie będzie końca świata. Koniec świata to proces długotrwały, który właśnie się rozpoczął. To zdanie usłyszał w rozmowie z najsłynniejszym w kraju jasnowidzem mój redakcyjny kolega. Potwierdzają je słowa polskiego ministra finansów.

Majowie nie przewidzieli zagłady ziemi na rok 2012, bo różne wydarzenia prognozują w swoich pismach na przykład na rok 4000. 21 grudnia jest więc tylko zamknięciem pewnego kalendarzowego cyklu. Marne to uspokojenie, bo przepowiadających koniec świata jest jednak więcej. Na przykład minister Rostowski jeszcze w listopadzie zeszłego roku całkiem poważnie – i moim zdaniem słusznie – uprzedzał, że sprawy gospodarcze idą w złym kierunku, a poważne załamanie gospodarcze może skutkować wojną.

To na pewno byłby koniec świata, jaki znamy. Potężny arsenał nuklearny zgromadzony przez mocarstwa to nic innego jak bomba zegarowa, którą wszyscy głupkowato wysiadujemy co rusz przesuwając palcem wstecz upartą wskazówkę. A z lekcji historii wiemy, że to, co układ sił między państwami destabilizuje najbardziej, to sprawy gospodarcze. To pieniądze są katalizatorem najniższych zachowań, a bieda iskrą, od której zapala się ogień rewolucji.

Minister Rostowski wystąpił więc nie tylko w roli profety, ale także trzeźwo myślącego pesymisty. Podobnie jest z profesorem Krzysztofem Rybińskim. Gdy go słucham, często odnoszę wrażenie, że celowo demonizuje, celowo straszy i że nie chodzi mu jedynie o promocję funduszu inwestycyjnego o apokaliptycznej nazwie Eurogeddon. Mam wrażenie, że stosowana przez niego często figura retoryczna zwana pospolicie przesadnią, służy przestrodze. Profesor chce wstrząsnąć opinią publiczną, by w końcu zażądała od decydentów zdecydowanych działań. Przecież też wie, do jakich tragedii mogą prowadzić poważne zawieruchy ekonomiczne.

W kontekście tych przestróg - a nie cykliczności kalendarza Majów - należałoby wypatrywać zagrożenia. Trzeba też mieć nadzieje, że druga połowa roku 2013 przetnie ten smutny proces degradacji ekonomicznej Europy, a w zasadzie niemal całego świata. Że, jak mówią ekonomiści, stanie się oddechem, odskocznią, trampoliną do powrotu na długą ścieżkę prosperity. I nie spełni się przepowiednia najsłynniejszego jasnowidza w kraju Krzysztofa Jackowskiego, który przekonuje, że koniec świata już się rozpoczął. Że jesteśmy fazie schyłkowej, a jedyną nadzieją jest to, że może ona potrwać kilkaset lat.

Mam też świadomość, że dziś wszystko, co napisałem, może się zdezaktualizować w jednej gigantycznej eksplozji, czy apokaliptycznej powodzi. Jeśli zdążę, obiecuję, że zrobię bardzo głupią minę. Jeśli nie będę musiał, to dalej pozostanę przy przekonaniu, że dla pokoju świata najważniejsza jest stopa życiowa większości ludzi z państw silnych militarnie.

Czytaj więcej w Money.pl
Sekty też bogacą się na przepowiedni Majów Wyznawcy jednych sekt zapewniają, że jutro ziemię zaleje ogromna fala, inne donoszą o nagłej zmianie biegunów, jeszcze inne o inwazji pozaziemskiej cywilizacji.
10 gadżetów na koniec świata Chcesz przetrwać apokalipsę 21 grudnia 2012? Sprzedawcy na całym świecie przygotowali ofertę specjalnie na tę okazję.
Włosi wybrali Miss Końca Świata W nietypowym konkursie zwyciężyła pochodząca z Asyżu Mariachiara Vigoriti.

Autor felietonu jest dziennikarzem portalu Money.pl

dziś w money
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)