Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Bartosz Chochołowski
|

W Egipcie też chcą mieć swojego Tuska i Kaczyńskiego

0
Podziel się:

Bartosz Chochołowski pisze o mirażach rodzącej się demokracji w Egipcie.

W Egipcie też chcą mieć swojego Tuska i Kaczyńskiego

*Ludzie znów wyszli na ulicę Kairu. Nie chcą, aby prezydent wybrany w demokratycznych wyborach został nowym dyktatorem. To całkiem logiczne - nie po to obalali satrapę, aby mieć następnego. Na studiach - niestety dość dawno temu to było - usłyszałem kontrowersyjną wtedy dla mnie tezę, że nie da się rządzić bez poparcia społeczeństwa, a przynajmniej jego części. *

Jak to? To znaczy, że komuniści po 45. roku mieli poparcie Polaków? A Stalin, czy Hitler? No niestety mieli. Łamiąca prawa człowieka władza w Chinach również ma. Czytałem analizę poglądów i postulatów chińskich dysydentów przesiadujących w więzieniach. Zdecydowana większość z nich nie chce - jakby sobie wyobrażał to świat zachodni - obalenia władzy i wprowadzenia demokracji. Oni domagają się reformy systemu, a nie jego zmiany. Tak jak w Polsce domagaliśmy się socjalizmu bez wypaczeń, a nie demokracji i kapitalizmu.

O sytuacji w Egipcie: [ ( http://static1.money.pl/i/h/229/m253925.jpg ) ] (http://news.money.pl/artykul/demonstranci;podpalili;siedzibe;bractwa;muzulmanskiego;w;kairze,247,0,1211127.html) *Płonie siedziba Bractwa Muzułmańskiego * Według ministerstwa zdrowia, śmierć poniosło 5 osób, a 350 zostało rannych. Brak chęci do zmiany systemu wcale nie musi wynikać z tego, że uznajemy go za dobry. Po prostu część społeczeństwa coś od władzy dostawała i grupie tej zależało, aby dostawać dalej. W Polsce była to spora rzesza ludzi z tak zwanego awansu społecznego. Zostali wyrwani z czworaków, gdzie często nie dojadali, do lepszego świata, który choć bardzo daleki był od dobrego, to jednak zapewniającego im przynajmniej pełny talerz i ciepło w zimie. Dlaczego się buntować przeciw władzy, która umożliwia taki awans?

Kolejną grupą byli uprzywilejowani, którzy od partii dostawali bonusy. Żyli przaśnie, ale lepiej niż inni, a przecież wiemy, jak ważny jest kontekst. Nie musi być nam dobrze, ważne, aby było lepiej niż innym - takie myślenie również wspiera władzę, która to zapewnia.

Ważny jest również brak świadomości, że można żyć lepiej. Nie znalazłem nigdzie oficjalnego potwierdzenia, że RFN prowadziła specjalną - łagodną - politykę wobec Polaków i innych przybyszów z _ obozu _, którzy pracowali tam nielegalnie za czasów żelaznej kurtyny. Ale jeśli tak było, to oznacza dalekowzroczne spojrzenie ówczesnych władz Niemiec Zachodnich. Niech przyjeżdżają na saksy, niech pracują na czarno po to, aby opowiadali w swoich krajach, jak jest u nas. Kropla drąży skałę, więc w końcu ludzie stamtąd będą chcieli żyć, tak jak my i będą dążyć do zmiany nie tyle władzy, ale systemu. Niech się dowiedzą, że można żyć inaczej. Że zgniły kapitalizm, choć jest zgniły, to można w nim żyć lepiej niż w przepełnionym ideami socjalizmie.

Śmiem twierdzić, że gdyby słusznie miniony system był wydolny ekonomicznie, to dalej byśmy w nim trwali. Podstawą zrywów społecznych były u nas jednak pobudki socjalne, do których dołączyli się - na szczęście ze znakomitym skutkiem - intelektualiści, którzy do postulatów o tańsze kotlety dopisali kwestie polityczne. I się zaczęło, i przy zbiegu korzystnych międzynarodowych okoliczności szczęśliwie się zakończyło.

więcej o podróżach do Egiptu: [ ( http://static1.menstream.pl/i/art/201/180425_mhp.jpg ) ] (http://menstream.pl/tomasz-bonek/tomasz-bonek-radzi-jak-sie-przygotowac-do-wyjazdu-do-egiptu,0,1076697.html) *To cię może spotkać pod piramidami * Zanim wsiądziecie do samolotu, by wyruszyć w rejs po najdłuższej rzece świata, albo po prostu spędzić kilka dni nad morzem Czerwonym, przeczytajcie kilka porad, które powstały, bo podczas 14 podróży po kraju faraonów, autorowi niejednokrotnie przytrafiło się coś niemiłego. Patrząc przez pryzmat naszej historii na wydarzenia w Egipcie mam wrażenie, że tam ludzie w gruncie rzeczy też walczą o _ kotleta _. Realia Egiptu są mi znane nie tylko z relacji agencyjnych, ale również od znawcy tego kraju Tomasza Bonka (bo sam nigdy tam nie byłem) i wynika z nich, że panuje tam straszna nędza. Zatem można wysnuć wniosek, że ludzie tam wierzą - tak jak Polacy wierzyli w
89 roku - że obalenie dyktatora i wprowadzenie demokracji rozwiąże wszystkie problemy.

Pluralizm polityczny, wolność słowa, swobody obywatelskie oznaczają możliwość otwartego krytykowania władzy, jej zmiany bez ofiar w ludziach (tylko przy urnach wyborczych), jednak nie gwarantują pełnego garnka. Aczkolwiek historia pokazuje, że demokratyczny, przejrzysty system władzy, sprzyja rozwojowi gospodarki. Tylko właśnie sprzyja, a nie gwarantuje i nie dzieje się to z automatu.

Zatem Egipcjanie muszą znów wywalczyć demokrację, a jeśli ją wywalczą, to później muszą przetrwać - podobnie jak my - dekadę zaciskania pasa, aby po kolejne dekadzie jako tako żyć. I wtedy będą mogli (tak jak my) bez represji narzekać, że jest ciężko, że krajem rządzą idioci i będą mogli swobodnie głosować, aby przez kolejną kadencję rządzili nimi inni, albo ci sami, co dotychczas. Bo demokracja jest piękna - chleba co prawda nie daje, przed kryzysem nie chroni, ale zezwala na wybieranie kiepskich polityków, których później można bezkarnie łajać.

Autor felietonu jest zastępcą redaktora naczelnego Money.pl

dziś w money
wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)