Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Monika Rosmanowska
Monika Rosmanowska
|
Mecenasem akcji jest: Orange Polska

Maraton pomagania. Jak rozłożyć siły, by ustrzec się kryzysu i dotrzeć do mety?

Podziel się:

Pomaganie to nie sprint, a maraton, o czym przekonujemy się każdego dnia, doświadczając największego kryzysu humanitarnego od czasu II wojny światowej. A maraton ma to do siebie, że bez dobrego planu działania i odpoczywania między treningami nie da się dobiec do mety. W przypadku pomocy niesionej Ukraińcom meta oznacza zdrowie i życie drugiego człowieka.

Maraton pomagania. Jak rozłożyć siły, by ustrzec się kryzysu i dotrzeć do mety?
Miasteczko Myśli to miejsce spotkań, rozmów i wymiany doświadczeń w ważnych społecznie kwestiach. Pełną relację z ostatniego wydarzenia można obejrzeć na stronie: miasteczkomysli.pl. (Materiały prasowe)

Duża wojna w Ukrainie – jak nazywają ją ci, którzy chcą odróżnić obecny konflikt od tego, co w regionie Donbasu dzieje się od 2014 r. – zaczęła się 24 lutego. Od tego momentu polską granicę przekroczyło już 3,57 mln osób (dane Straży Granicznej z 23 maja). Ucieczka z ogarniętego wojną kraju odbywa się na niespotykaną dotychczas skalę. Dość powiedzieć, że w czasie kryzysu syryjskiego Turcja przyjęła 3 mln uchodźców w ciągu 3 lat, a Polska w ciągu kilku tygodni.

Miasteczko Myśli to miejsce spotkań, rozmów i wymiany doświadczeń w ważnych społecznie kwestiach. Pełną relację z ostatniego wydarzenia można obejrzeć na stronie http://miasteczkomysli.pl/

Zobacz także: Miasteczko Myśli - Ślady Człowieka cz.2

Nadzieja, która daje siłę

Wśród uciekających była Aleksandra Taratina z Chersonia, nauczycielka historii i nauk społecznych. W Polsce kobieta przebywa od 26 lutego. Od strachu i dezorientacji, nierzadko wyrażonej płaczem, Aleksandra szybko przeszła do działania. Dziś pomaga w szkołach, które przyjmują ukraińskie dzieci i tworzą dla nich klasy. Wsparciem Polaków i empatią, jakiej doświadczają jej rodacy, jest zaskoczona. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

– Przez lata wpajano nam, że Rosja jest naszym starszym bratem, że jesteśmy bratnimi narodami. Dziś widzimy, kto jest naszym prawdziwym przyjacielem, siostrą i bratem – przyznaje Aleksandra.

Spacerując po Warszawie, tak dotkniętej zniszczeniami po II wojnie światowej, Ukrainka jest dumna z historycznego dziedzictwa miasta. W stolicy Polski upatruje też nadziei.

– Po wojnie warszawiacy wracali do swoich zniszczonych domów i byli gotowi sami je odbudować. Wierzę, że podobnie będzie w Ukrainie. Nadzieja, że wszystko da się naprawić, że mimo całej tej tragedii życie będzie toczyć się dalej, daje mi siłę – zdradza.

Kryzys dobra

Do Ukrainy, w tym do tak zniszczonych miast jak Kijów czy Charków, wróciło już ponad 1,5 mln Ukraińców. W Polsce w tej chwili pozostają więc ok. 2 mln uchodźców, głównie kobiet i dzieci. A my, Polacy stajemy przed wyzwaniem, jak mądrze pomagać, jak wspierać tych, którzy tego potrzebują i jak – w obecnych warunkach – robić to skutecznie?

Porywy serca, a z tym mieliśmy do czynienia od pierwszego dnia wojny w Ukrainie, mają to do siebie, że są gwałtowne, a co za tym idzie krótkotrwałe. Tymczasem konflikt trwa już trzy miesiące. I coraz częściej daje o sobie znać zmęczenie pomaganiem.

– Przed nami bardzo trudny okres, zwłaszcza dla tych, którzy nie mogą w tej chwili wrócić do swoich domów lub nie mają dokąd wracać. Zauważamy, że zainteresowanie pomocą spada i to jest naturalne. Co więcej, zaczynają się pojawiać problemy w polsko-ukraińskich relacjach. Jeśli wojna szybko się nie skończy lub nie będzie systemowego wsparcia ze strony państwa, to lato i jesień będą bardzo ciężkie – zwraca uwagę Miroslava Keryk, z Ukraińskiego Domu w Warszawie, prezes Fundacji "Nasz Wybór". Ukraiński Dom od początku działań wojennych prowadzi m.in. infolinię dla Ukraińców. Dzięki wsparciu Orange Polska przy telefonach każdego dnia czuwają 24 osoby (wcześniej dwie).

Jak zauważa Miroslava Keryk, coraz częściej pojawiają się głosy, że trudniej dostać się do lekarza, bo miejsca blokują ukraińscy pacjenci. Podobne argumenty pojawiają się w temacie żłobków, przedszkoli i szkół. – To są palące problemy i państwo powinno bardzo intensywnie pracować nad ich rozwiązaniem, oczywiście przy wsparciu organizacji pozarządowych i biznesu – przekonuje.

Odpowiadajmy na realne potrzeby

Ważne, by oferowana Ukraińcom pomoc była sprofilowana, by odpowiadała na konkretne potrzeby. Wiedzą o tym w Polskiej Akcji Humanitarnej, która od lat wspiera ludność cywilną podczas kryzysów na całym świecie. PAH jest obecna w Ukrainie od początku wojny, a więc od 2014 r.

– Podstawową zasadą, którą przyjmujemy w pomocy humanitarnej, jest analiza potrzeb. Dotarcie do sedna problemu, zrozumienie, co tak naprawdę jest potrzebą. Bardzo często ludzie wychodzą z założenia, że wiedzą, jak pomoc powinna wyglądać, projektują różne scenariusze, a tymczasem rzeczywistość jest zupełnie inna – tłumaczy Grzegorz Gruca, wiceprezes Polskiej Akcji Humanitarnej.

Co istotne, PAH prowadzi też działania edukacyjne skierowane do polskiej młodzieży, w których tłumaczy, czym jest pomoc humanitarna i jak ważne jest, by w tę pomoc się angażować.

– Edukacja będzie nam bardzo potrzebna. Podobnie jak uczulenie naszego społeczeństwa na to, że goście z Ukrainy pozostaną z nami dłużej. Musimy być gotowi, by zaakceptować tę sytuację i odnaleźć się w niej. To będzie wyzwanie zarówno dla nas, jak i dla naszych gości – przekonuje Grzegorz Gruca.

Dbajmy też o siebie

24 lutego Polacy otworzyli przed Ukraińcami swoje serca i domy. Wolontariusze pomagają w punktach recepcyjnych ustawionych przy granicy, na dworcach i w najróżniejszych organizacjach. Nawiązując do sportowej analogii, nasze pomaganie jest jak maraton, a nie sprint. A do maratonu trzeba nie tylko odpowiednio się przygotować, ale też dobrze rozłożyć siły, pamiętając równocześnie o odpoczynku, który jest przecież częścią treningu.

Jędrzej Malko z Grupy Zasoby działa na Dworcu Zachodnim w Warszawie. Po raz pierwszy z przyjaciółmi pojechał tam drugiego dnia wojny, bo usłyszał, że są ludzie, którzy nie mają dachu nad głową. Pierwszej nocy zorganizował noclegi dla 20 osób. Później, dzięki wsparciu wolontariuszy, każdej nocy kwaterował już po kilkaset osób.

– Olbrzymim wysiłkiem udało nam się zbudować wielką operację logistyczną. W pierwszych tygodniach spaliśmy po 3–4 godziny, w pozostałym czasie wykonując pracę, która była ciężka nie tylko pod względem fizycznym, ale przede wszystkim emocjonalnym – zdradza.

To, co w pomaganiu jest ważne, to świadomość własnych możliwości i ograniczeń.

– Musimy wiedzieć, co mamy do zaoferowania, jakie są nasze zasoby i gdzie one się kończą. Kiedyś trzeba odpocząć, zostać w domu, odetchnąć. Mamy też prawo wyłączyć telefon i wyjechać na weekend. Bez odpoczynku nie da się pomagać na dłuższą metę – zauważa Jędrzej Malko.

Kryzysy humanitarne, a dziś mierzymy się z największym wyzwaniem humanitarnym od czasów II wojny światowej, to "ślady człowieka". Ślady pozostawione przez tych, którzy zostali zmuszeni do ucieczki oraz społeczności, które niosą im pomoc. Każdy z nas zostawia taki ślad, równocześnie sprawdzając, jakim jest człowiekiem. O tym, jak pomagać mądrze, jak rozpoznać i skutecznie zareagować na potrzeby i – przede wszystkim – jak rozłożyć siły, by ustrzec się "kryzysu dobra", eksperci rozmawiali podczas ostatniej edycji organizowanego przez Orange Polska i ośrodek THINKTANK, Miasteczka Myśli - "Ślady Człowieka".

Miasteczko Myśli to miejsce spotkań, rozmów i wymiany doświadczeń w ważnych społecznie kwestiach. Pełną relację z ostatniego wydarzenia można obejrzeć na stronie http://miasteczkomysli.pl/

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Mecenasem akcji jest: Orange Polska

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
WP Wiadomości