Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Monika Rosmanowska
Monika Rosmanowska
|

Michałki w Europie, orzechy za Oceanem, a Krówki w Arabii. Smak słodyczy nadaje światu różnych odcieni

0
Podziel się:

W słodyczach można zapewnić bogactwo smaku i co ciekawe można to z powodzeniem zrobić bez środków konserwujących, barwników czy sztucznych aromatów. Oczywiście wiąże się to z dużym wysiłkiem technologicznym, ale brak tych składników w żaden sposób nie pogarsza walorów smakowych produktów. Wręcz przeciwnie.

Joanna Sztefko, dyrektor operacyjna spółki Wawel.
Joanna Sztefko, dyrektor operacyjna spółki Wawel. (materiały partnera)
Rozmowa z Joanną Sztefko, dyrektor operacyjną spółki Wawel:

Monika Rosmanowska: Produkty marki Wawel są eksportowane do ponad 50 krajów. Główne rynki zbytu to: Wielka Brytania, Węgry, Niemcy, Ukraina, Ameryka Północna i kraje arabskie. Czy gusta zagranicznych konsumentów znacząco różnią się od naszych? Czy każdy kraj ma swoje „ulubione słodycze”?

Joanna Sztefko: Dostrzegamy największe podobieństwa w krajach, które są położone po sąsiedzku. Im dalej od Europy, tym różnice są większe. W USA na przykład na wysokim miejscu stawia się smaki nawiązujące do masła orzechowego, gdzie słodycz przełamana jest słoną nutą. Peanut jest w Stanach smakiem tradycyjnym, a u nas to nowość, pewna egzotyka, która jednak szybko zyskuje na popularności. Jeżeli popatrzymy na rynki dalekowschodnie – Japonię czy Chiny – tam ceni się nienaturalne z naszego punktu widzenia połączenia, np. słodycze z wasabi. Kraje arabskie zaś preferują bardzo słodkie smaki.

Słodycze – choć lubi je większość z nas – nie kojarzą się ze zdrową przekąską. Czy program „Dobre składniki”, podobnie jak certyfikat UTZ dla czekolad premium oraz certyfikat RSPO (Porozumienia dla zrównoważonej produkcji oleju palmowego) mają to zmienić? Po co firmie certyfikaty, które zwiększają koszty produkcji? Konsument jest w stanie to dostrzec?

Program „Dobre składniki” rozpoczęliśmy w 2017 roku. Cel? Zmiana stereotypowego myślenia, w którym słodka przekąska kojarzy się z całą listą niezdrowych składników i niezrozumiałych określeń na odwrocie opakowania. Tak nie musi być! Można zapewnić bogactwo smaku bez środków konserwujących, barwników czy sztucznych aromatów. Oczywiście wiąże się to z dużym wysiłkiem technologicznym, ale brak tych składników w żaden sposób nie pogarsza walorów smakowych naszych produktów. Wręcz przeciwnie.

Dziś konsumenci są coraz bardziej świadomi. Czytają etykiety, porównują skład. Jeśli coś jest dla nich niejasne, odrzucają produkt. Cały świat idzie w tym kierunku, co tylko utwierdza nas w przekonaniu, że “Dobre składniki” to słuszna inicjatywa.

Właściwe receptury to jedna rzecz, druga – źródło pochodzenia surowców. Te dwa pozyskane przez nas w ostatnim czasie certyfikaty, czyli UTZ i RSPO, w zakresie ziarna kakaowego i oleju palmowego, to kolejny krok na drodze do jeszcze lepszego składu produktów. Przyglądamy się pozyskiwaniu surowców. Dbamy, by odbywało się to w sposób odpowiedzialny i z poszanowaniem środowiska naturalnego, mamy w tym zakresie dalsze plany. Chcemy robić dobre rzeczy, a to wymaga świadomego kształtowania łańcucha dostaw.

A jak ważna jest certyfikacja produktów na zagranicznych rynkach? Jakie są trendy w tym zakresie?

Świadomość konsumentów na różnych rynkach jest inna. Są kraje, w których na pewne rzeczy w ogóle nie zwraca się uwagi. W porównaniu z niektórymi rynkami polski konsument wydaje się być bardzo świadomy. Generalnie jednak takie oznaczenia, jak UTZ czy RSPO zaczynają być zauważane, a nawet pożądane, zwłaszcza na zachodnich rynkach. Każdy wie, że na czekoladzie, zwłaszcza z półki premium, powinien się znaleźć charakterystyczny znak mówiący o tym, że wykorzystane w produkcie kakao pochodzi z certyfikowanych upraw.

Równie ważne, co świadomość konsumentów, jest dla nas również to, że nasi partnerzy handlowi, czyli duże sieci dystrybuujące produkty spożywcze w Europie i na świecie, szukają dostawców, którzy takie certyfikaty posiadają. Sieci handlowe funkcjonujące na polskim rynku chcą promować świadome podejście do żywności i oferować w swoich sklepach tylko sprawdzone produkty. Z punktu widzenia producenta są to oczywiście koszty, ale korzyści są nie do przecenienia.

Jaką rolę w działaniach firmy odgrywa, złożona z profesorów będących specjalistami w zakresie żywności, Rada Ekspertów?

Do Rady Ekspertów zaprosiliśmy naukowców z wiodących polskich uczelni, którzy specjalizują się w technologii żywności, produkcji, ekologii czy towaroznawstwie. Z jednej strony pomagają nam rozwijać receptury. Korzystamy z ich wiedzy chociażby na temat wykorzystania tłuszczów czy różnego rodzaju aromatów i składników wzbogacających smak. Z drugiej są dla nas wsparciem, jeśli chodzi o dobór najlepszych surowców. Pomagają odpowiedzieć na pytania o wartości odżywcze, o to, co wpływa na konsystencję produktu i jak zachowuje się on podczas przechowywania.

Dzięki Radzie Ekspertów nie bazujemy na przypadkowo znalezionych informacjach czy wyłącznie własnym doświadczeniu, ale na źródłach naukowych, rzetelnych badaniach. Wiemy, że Rada Ekspertów nie pozwoli nam zabrnąć w ślepą uliczkę. Bez niej nie bylibyśmy pewni, czy decyzje, które podejmujemy w zakresie kształtowania nowych produktów są właściwe.

Wiedza naukowa wciąż dostarcza nowych informacji, często obalając pewne popularne mity, np. te dotyczące oleju palmowego. Najnowsze badania dowodzą, że jego wysoka jakość i walory odżywcze, połączone z wysoką wydajnością palmy olejowej uzasadniają jej uprawę w miejsce innych roślin olejodajnych, których plony są dużo mniejsze, a więc obszar pod ich uprawę musi być zdecydowanie większy. Dlatego nie rezygnujemy z tego surowca, ale zdecydowaliśmy się na opcję certyfikowaną, dzięki czemu konsument wie, że olej wykorzystywany w danym produkcie pochodzi w 100% z upraw nieprzyczyniających się do zubożenia wartości przyrodniczych i jest pozyskiwany z poszanowaniem prawa ludzi zamieszkujących tereny upraw palm. Nie ma w tym momencie dobrego substytutu, a to bardzo istotny surowiec. Konsument często słyszy też o szkodliwych tłuszczach trans i niestety łączy ze sobą te wszystkie zjawiska - tymczasem tłuszcz palmowy, który stosujemy w produkcji słodyczy w Wawelu, jest tłuszczem nieuwodornionym, czyli ma stałą konsystencję, ale uzyskaną takimi metodami, że w efekcie nie powstają kwasy trans. Warto to wiedzieć.

W portfolio firmy są produkowane ręcznie krówki i karmelki oraz baton Danusia, w którym receptura nie zmieniła się od lat 20. XX wieku. Czy da się pogodzić tradycję z wyzwaniami dzisiejszego rynku?

Wymiar pracy ręcznej jest dla nas bardzo ważny. Powoduje, że pracownicy, którzy są zaangażowani w proces produkcji krówki czy karmelków muszą mieć wyjątkowe umiejętności. Przy karmelkach operuje się gorącą masą. Wygląda to niesamowicie. Nasze doświadczenie jest tu bardzo duże i chcemy to kontynuować tak długo, jak długo będą klienci, którzy tego rodzaju produkty będą chcieli kupować. Krówka Mleczna jest bestsellerem w krajach arabskich. Zapotrzebowanie na te produkty cały czas jest, a my staramy się zachować technikę produkcji, która sprawia, że produkt ma odpowiednią konsystencję i smak. Przejście na rozwiązania maszynowe w przypadku niektórych wyrobów nie pozwoliłoby osiągnąć takiego efektu.

Cały czas możemy natomiast unowocześniać np. proces przygotowania surowców, opakowania czy sprzedaż. Mamy jedną z najnowocześniejszych w Europie fabryk, z powodzeniem możemy więc łączyć tradycję z rozwojem, udoskonalając ją w jeszcze lepszych warunkach.

Firma zatrudnia dziś już ponad tysiąc osób, o sto więcej niż w ubiegłym roku. Stale unowocześniają też Państwo zakład produkcyjny w podkrakowskich Dobczycach. Jakie są plany rozwoju spółki w najbliższej przyszłości?

Uruchomienie drugiej fabryki w 2017 roku sprawiło, że cały czas rośniemy i nadal chcemy to robić. Dziś możemy myśleć o dalszych inwestycjach, zaopatrywać zakład w kolejne linie produkcyjne i urządzenia najwyższej jakości. Planujemy też dalszy wzrost zatrudnienia.

Nowy zakład jest wyposażony w maszyny i urządzenia, które pozwalają nam w dużo większym stopniu testować nowości. Dzięki temu możemy myśleć o nowych produktach, których dotychczas jeszcze nie sprzedawaliśmy, a które w najbliższym czasie mogłyby się znaleźć na rynku. Jesteśmy w tej chwili na dość zaawansowanym etapie, choć szczegółów zdradzić jeszcze nie mogę. Przed nami duże wyzwanie organizacyjne, technologiczne, marketingowe i sprzedażowe.

Który z Państwa produktów najbardziej kochają Polacy? I jak zmienia się podejście do konsumpcji słodyczy na rodzimym rynku?

Wciąż kultowe pozostają: Malaga, Tiki Taki, Kasztanki czy Michałki z Wawelu. I nadal chcemy je ulepszać. W Michałkach z Wawelu na przykład zwiększyliśmy w ostatnim czasie zawartość orzechów do 26%, by były jeszcze smaczniejsze. Wysoką pozycję cały czas zajmuje Mieszanka Krakowska. Całe pokolenia wyrosły na tych cukierkach. Krówka Mleczna też ma swoich wielbicieli, bardzo mocne w swojej kategorii są tabliczki czekoladowe. W sumie mamy ponad 130 produktów. I kogokolwiek nie zapytam, jaki jest jego ulubiony produkt z Wawelu, to – proszę mi wierzyć – na pięć zapytanych osób pada pięć odpowiedzi. Jeżeli ktoś pokocha wybrany smak najczęściej zostaje przy nim do końca życia. Dla mnie osobiście hitem jest czekolada gorzka 90%, staram się zawsze mieć ją w dużych ilościach w domu.

A samo podejście do słodyczy nie zmienia się. Nawet ci, którzy prowadzą bardzo zdrowy tryb życia i unikają słodyczy ze względu na zawartość cukru, potrzebują co jakiś czas słodkiej przekąski, by podczas np. fizycznego wysiłku zapewnić organizmowi odpowiedni poziom energii. Ważne, by – tak jak w przypadku wielu innych produktów – po słodycze sięgać z umiarem.

Jeden z flagowych produktów firmy – Krówka Mleczna – eksportowana jest do ponad 25 krajów. Szczególną słabość mają do niej wspomniani mieszkańcy krajów arabskich. Wawel ma także specjalną ofertę z produktami halal, czyli dozwolonymi w świetle szariatu. Egipt, Libia, Tunezja, Algieria, Maroko, Turcja, Syria, Irak i Arabia Saudyjska… To perspektywiczne rynki zbytu? O jakie rynki planujecie Państwo jeszcze zawalczyć?

Pierwsza na naszym celowniku jest oczywiście Europa. Natomiast jeżeli popatrzymy na mapę, to okazuje się, że Bliski Wschód jest bliżej niż mogłoby się wydawać. Ten rynek traktujemy praktycznie tak samo, jak europejski, bo możliwości chociażby transportu są dziś równie dobre. W krajach arabskich zdobywamy swoich wiernych zwolenników i na pewno będziemy te rynki rozwijać. Oprócz wspomnianej przeze mnie Krówki, dużą popularnością cieszą się cukierki Tofflairs oraz Żelki jak SMOK. Łatwiej sprzedać tego typu produkty w ciepłych krajach ze względu na to, że nie są oblewane czekoladą, mają w sobie też to, czego tamtejsi konsumenci poszukują, a więc atrakcyjne opakowanie i lubiane przez nich smaki.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Monika Rosmanowska

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)