Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Politycy za "demokracją elektroniczną"

0
Podziel się:

To pomysł na usprawnienie rządzenia przy zastosowaniu internetu.

Politycy za "demokracją elektroniczną"
(bowie15/iStockphoto)

Przedstawiciele większości komitetów wyborczych w nadchodzących wyborach do PE popierają postulat rozwijania _ elektronicznej inicjatywy ustawodawczej _ - przy wykorzystaniu internetu ma ona dać obywatelom bezpośredni wpływ na sprawowanie władzy.

Takie stanowisko zadeklarowali przedstawiciele dziewięciu - z jedenastu - komitetów wyborczych, które Instytut Spraw Obywatelskich zaprosił na debatę pt.: _ Elektroniczna inicjatywa ustawodawcza - dlaczego w Unii Europejskiej funkcjonuje, a w Polsce nie? _.

Demokracja elektroniczna to pomysł na usprawnienie rządów demokratycznych przy zastosowaniu komputerowych technik komunikacji. Ma ona spowodować łatwiejsze i tym samym większe zaangażowanie obywateli w sprawowanie władzy. Zdaniem zwolenników e-demokracji takie mechanizmy demokracji bezpośredniej jak: petycja, inicjatywa ustawodawcza czy głosowanie - mogą być realizowane w całości lub częściowo przy użyciu internetu.

Przeciwny rozwijaniu udziału obywateli w sprawowaniu władzy za pośrednictwem internetu był tylko przedstawiciel Kongresu Nowej Prawicy - Krzysztof Szpanelewski. Kinga Gajewska, która miała reprezentować komitet wyborczy Platformy Obywatelskiej, nie przyszła na spotkanie.

Komitety wyborcze, które zostały zaproszone przez organizatorów i podczas spotkania opowiedziały się za rozwojem tej formy demokracji bezpośredniej, to: Ruch Narodowy, Partia Zieloni, Prawo i Sprawiedliwość, Polskie Stronnictwo Ludowe, Demokracja Bezpośrednia, Polska Razem, Solidarna Polska, Sojusz Lewicy Demokratycznej oraz Europa Plus Twój Ruch.

Zgoda na rozwój demokracji przez internet nie oznacza jednak, że przedstawiciele tych opcji politycznych są zgodni w kwestii bardziej szczegółowych rozwiązań. Większość wyraziła szereg obaw i zastrzeżeń dotyczących takiej metody sprawowania władzy przez obywateli.

Przedstawiciel PSL Krzysztof Kosiński ocenił, że w przypadku budowania poparcia dla obywatelskich projektów ustaw za pośrednictwem internetu obowiązujący obecnie wymóg zebrania 100 tys. podpisów pod takim projektem powinien zostać podwyższony. Jak mówił, zebranie takiej ich liczby w internecie jest łatwiejsze niż w przypadku metody tradycyjnej. Przyznał też, że w wymiarze UE inicjatywy obywatelskie nie powinny prowadzić do _ utraty kompetencji przez państwa członkowskie _.

Jacek Kurski z Solidarnej Polski zadeklarował z kolei, że jego ugrupowanie opowiada się nie tylko za elektronicznymi referendami, ale też za wyborami powszechnymi na niektóre funkcje, np. starosty, a nawet prokuratora generalnego. Przyznał jednak, że takie głosowanie można by było uznać za ważne przy odpowiednio wysokiej frekwencji i przy _ zachowaniu wysokich standardów technologicznych _. _ Chodzi o to, żeby nikt w internecie nie robił sobie kabaretu z demokracji _ - wyjaśnił.

Przeciw internetowemu głosowaniu w wyborach powszechnych opowiedziała się przedstawicielka Europy Plus Twojego Ruchu Barbara Nowacka. _ Technologia na to nie pozwala. Kilkanaście lat minie, zanim będzie to bezpieczne i wiarygodne. Trzeba też pamiętać, że w Polsce wciąż wiele osób nie ma dostępu do sieci i jest +cyfrowo wykluczona+ _ - stwierdziła kandydatka do PE.

Jako przedstawiciel PiS w debacie głos zabrał Marek Jurek, startujący z listy tego ugrupowania. Ocenił, że zbieranie podpisów w internecie pod obywatelskimi projektami ustaw byłoby bardziej wiarygodne niż w przypadku tradycyjnego zbierania podpisów na ulicy. W internecie _ ludzie robią to świadomie, a nie przez uprzejmość _ - uważa. Jurek dodał jednak, że jest przeciw głosowaniu przez internet. _ Głosowanie jest aktem władzy publicznej i nie powinno mieć anonimowego charakteru, jak ma to miejsce w intrenecie - mówił. - Dlatego opowiadamy się za debatą w internecie, ale nie za głosowaniem _. Przyznał też, że nie chce, by takie głosowania były organizowane w ramach UE. _ Nie chciałbym być rządzony przez Włochów lub Niemców tylko dlatego, że jest ich więcej _ - powiedział.

Adam Kotucha z Demokracji Bezpośredniej stwierdził, że jego formacja jest jedyną w Polsce, która wpisała w swój program możliwość elektronicznego głosowania. Dodał też, że takie głosowanie jest dla tej formacji ważniejsze niż tylko możliwość zgłaszania projektów obywatelskich przez internet. _ To daje jedynie prawo do zwrócenia się z wnioskiem, ale nie daje potem wpływu na dalszy projekt. Nas zawsze interesuje przede wszystkim referendum, bo to jest realizacja artykułu czwartego konstytucji _ - stwierdził Kotucha, odnosząc się do zapisu Konstytucji RP, który mówi, że władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do narodu, a naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.

Jedyny przeciwnik elektronicznej demokracji - Krzysztof Szpanelewski z Kongresu Nowej Prawicy - stwierdził, że jej zaletą jest _ taniość _. Demokracja _ antagonizuje społeczeństwo, więc jesteśmy przeciw _ - dodał.

Czytaj więcej w Money.pl
To pomoże ocenić wiarygodność treści w sieci Zwykli internauci są znacznie bardziej ufni wobec treści, które znajdują w internecie, niż eksperci.
Chcemy głosować przez internet? Sondaż 68 proc. Polaków najchętniej zagłosowałoby w lokalu wyborczym; większość pozytywnie ocenia inne mechanizmy: głosowanie przez pełnomocnika (69 proc.) i korespondencyjne (61 proc.).
Internet bez cenzury i z pełnią praw wolności? Minister administracji i cyfryzacji Rafał Trzaskowski tłumaczy, co zostało ustalone na międzynarodowym spotkaniu NetMundial w Sao Paulo.
Tak PO chce zadbać o frekwencję w wyborach Platforma życzy sobie, aby w 2017 roku odsetek głosujących wynosił 50 procent.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)