Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Anna Unton
|
aktualizacja

Pielęgniarki i lekarze wyjeżdżają. Dla polskiej służby zdrowia to duży cios

513
Podziel się:

Polska doceniła lekarzy i pielęgniarki z zagranicy, ale dopiero po wybuchu epidemii. Dane z ostatnich lat pokazują, że medyków z zagranicy jest w naszym kraju jak na lekarstwo. Jeśli zaś chodzi o emigrację polskich pielęgniarek - w tej kategorii jesteśmy w czołówce.

Pielęgniarki i lekarze wyjeżdżają. Dla polskiej służby zdrowia to duży cios
Polskie pielęgniarki i lekarze chętnie wyjeżdżają do pracy za granicę. Dla polskiej służby zdrowia to duży cios (Pixabay, David Mark)

Po wybuchu pandemii wiele krajów, których systemy opieki zdrowotnej już wcześniej w dużym stopniu polegały na cudzoziemcach, uznało ich za kluczowe zasoby i wprowadziły nowe przepisy, aby ułatwić im wejście na rynek i uznanie kwalifikacji zawodowych.

Polska również doceniła lekarzy i pielęgniarki z zagranicy, ale niestety - dopiero po wybuchu epidemii. Polski rząd postawił na naszych sąsiadów ze wschodu. Uproszczono formalności dla Białorusinów, którzy będą chcieli podjąć pracę u nas w kraju. Nowe rozwiązania zaczną obowiązywać od początku grudnia.

Wówczas Polska ma wprowadzić też tzw. ustawę covidową, która pozwoli lekarzom i pielęgniarkom z zagranicy podjąć pracę za zgodą ministra zdrowia bez pełnej nostryfikacji dyplomów.

Jak na razie jednak nasz kraj to eksporter wykwalifikowanych kadr medycznych do najbogatszych krajów świata, zrzeszonych w organizacji OECD.

Jesteśmy zaraz za Indiami i Filipinami

Polskie pielęgniarki i pielęgniarze stanowią trzecią pod względem wielkości grupę wśród migrantów pracujących w tym zawodzie w krajach OECD - wynika z najnowszych dostępnych danych tej organizacji z maja tego roku (pochodzą z 2017 roku, dla tak szeroko zakrojonej statystyki świeższe zestawienia jeszcze nie są opracowane). Więcej jest tylko przybyszów z Filipin i Indii.

Aż 23 tys. przedstawicieli tego zawodu, którzy wyjechali z Polski i pracują w jednym z krajów OECD, zostało wykształconych poza granicami tego kraju. Oznacza to, że najprawdopodobniej większość z nich zdobyła wykształcenie nad Wisłą, a potem wyemigrowała.

Zobacz także: Obejrzyj też: Zostawią w Polsce miliard dolarów. "Potwierdzamy. Budowy trwają"

Jeśli zaś dodamy także Polki i Polaków, którzy na jakimś etapie życia wyjechali za granicę i tam uzyskali uprawnienia do wykonywania tego zawodu, liczba rośnie do 70 tys.

Niezależnie od tego, które dane weźmiemy pod uwagę, Polska jest trzecim największym "eksporterem" pielęgniarek i pielęgniarzy do krajów OECD (co widać na wykresie poniżej).

Mowa o liczbach bezwzględnych. Jednak skalę zjawiska jeszcze lepiej obrazuje wskaźnik emigracji rozumiany jako liczba pielęgniarek przeszkolonych w danym kraju, ale pracujących za granicą, do całkowitej liczby pielęgniarek z tego kraju.

Emigracja kadr to dla Polski duży problem

Wskaźnik emigracji w tym zawodzie dla Polski wynosi prawie 10 proc. W przypadku wspomnianych wcześniej Filipin jest podobnie (ok. 11 proc.), ale już dla np. Indii wskaźnik ten jest na poziomie 1 proc. Oznacza to, że w przypadku Indii emigracja pielęgniarek nie jest zbyt dotkliwa.

Aby lepiej zobrazować, co wysoki wskaźnik emigracji oznacza dla Polski, warto spojrzeć na dane poniżej. W naszym kraju średnio przypada zaledwie 5 pielęgniarek na 1000 mieszkańców, podczas gdy np. w Niemczech czy Irlandii - ponad 12.

Chociaż wskaźnik emigracji wśród polskich lekarzy nie jest tak wysoki, jak w przypadku pielęgniarek, liczba lekarzy na 1000 mieszkańców również stawia nas w ogonie wśród krajów OECD.

Dla porównania: w Polsce lekarzy i pielęgniarek wykształconych poza naszymi granicami jest jak na lekarstwo. Odsetek ten wynosi zaledwie 1,9 proc. w przypadku lekarzy oraz 0,1 proc. w przypadku pielęgniarek.

Dostępność wystarczającej liczby wykwalifikowanych pracowników służby zdrowia ma kluczowe znaczenie dla działania systemu opieki zdrowotnej, co pokazała pandemia koronawirusa. Unaoczniła też, jak znaczący wkład w wielu krajach wnoszą lekarze i pielęgniarki imigranci.

W grupie OECD prawie jedna czwarta wszystkich lekarzy urodziła się w innym kraju, niż żyje obecnie, a blisko jedna piąta kształciła się za granicą. Wśród pielęgniarek odsetek ten wynosi odpowiednio 16 proc. oraz 7 proc.

Warto jednak zaznaczyć, że część z wykształconych na zagranicznych uczelniach medycznych to nie obcokrajowcy, a obywatele danego państwa, którzy po studiach w innym kraju wrócili do ojczyzny. Takie zjawisko jest częste m. in. w Izraelu czy Norwegii.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(513)
Smutne
10 miesięcy temu
Niektórzy to by mogli faktycznie wyjechać, żeby się trochę życia i obycia nauczyć, kto się leczył na nfz ten pewnie nie raz spotkał się z krzykiem arogancja i brakiem chęci pomocy 2 razy w życiu miałam taka wizytę że wyszlam z płaczem z gabinetu
8282828292
10 miesięcy temu
Wcale tak nie wyjeżdżają bo na zachodzie to trzeba mieć dużo kultury do pacjenta szczególnie jak jest się lekarzem ze wschodu, tam by sobie nie burkneli na pacjenta
No przecież
3 lata temu
jedna pisówa powiedziała: Niech jadą!
Taki klimat
3 lata temu
Gdyby sondaże wykazały że jest poparcie społeczne dla slusznych podwyżek dla białego personelu to pis/po czy inni by je wprowadzili.
Aumi
3 lata temu
Wodzowie sprzedawali handlarzom najgłupszych. Polska sprzedaje najzdolniejszych
...
Następna strona