Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przyznaje się do błędów w czasie akcji zatrzymania Barbary Blidy - donosi "Gazeta Wyborcza".
Wiceszef ABW Grzegorz Ocieczek przyznał, że do nieprawidłowości doszło zarówno podczas przygotowania, jak i w czasie operacji w domu Blidów.
"Gazeta Wyborcza" wylicza błędy, jakich dopuścili się funkcjonariusze ABW. Po pierwsze powinni oni byli sprawdzić, czy Barbara Blida bądź ktoś z domowników, ma pozwolenie na broń. Łatwo to sprawdzić, bowiem takimi danymi dysponuje śląska policja. Funkcjonariusze ABW tego nie zrobili.
ZOBACZ TAKŻE:Była minister popełniła samobójstwo
Kolejne zaniedbanie to nieprzeszukanie łazienki Blidów. Barbara Blida weszła do łazienki, umyła zęby, a po chwili strzeliła sobie w pierś. Gdyby skontrolowano pomieszczenie, była posłanka mogłaby żyć.
Trzeci błąd popełniła funkcjonariuszka ABW pilnująca Blidy. Zabrała ze sobą jedynie dwa naboje, a powinna ich mieć 14. W przypadku wymiany ognia, do której mogło dojść w domu Blidów, byłaby praktycznie bezbronna.