Sejmowe komisje: Sprawiedliwości i Praw Człowieka oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji na wspólnym posiedzeniu zajęły się sprawą użycia siły przez policję podczas warszawskiej demonstracji stoczniowców 29 kwietnia.
W tym czasie w PKiN odbywał się kongres Europejskiej Partii Ludowej. Stoczniowcy rzucali petardy, palili opony, spalili również kukłę przedstawiającą premieraDonalda Tuska. Członkowie komisji i wicepremierGrzegorz Schetynaobejrzeli filmy zarejestrowane przez policję i telewizje z demonstracji stoczniowców.
Komendant stołeczny policji Adam Mularz tłumaczył, ze interwencja policji wobec stoczniowców nastąpiła po ataku demonstrujących na barierki oddzielające ich od funkcjonariuszy. Dodał, że w starciach ze stoczniowcami poważnie rannych zostało pięciu policjantów:
Zastępca szefa "Solidarności" Stoczni Gdańskiej Karol Guzikiewicz przekonywał, że policja wysłała sygnały ostrzegawcze dopiero po interwencji funkcjonariuszy. Dodał, że stoczniowcy nie mieli zapewnionych odpowiednich warunków do manifestacji:
Podczas manifestacji w starciach demonstrantów z policją zostało poszkodowanych ponad 25 osób, w tym pięciu policjantów.
Specjalna komisja powołana przez komendanta głównego policji Andrzeja Matejuka uznała, że działania policjantów podczas demonstracji były zgodne z prawem, a użyte środki adekwatne do zagrożeń i zachowań osób, które łamały prawo.