Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Michał Kot
|

Europosłowie radykalni w walce z ociepleniem

0
Podziel się:

Większość domaga się redukcji emisji CO2 aż o 30 proc. do 2020 roku.

Europosłowie radykalni w walce z ociepleniem
(PAP/EPA)

Cztery główne frakcje polityczne Parlamentu Europejskiego są za tym, by Unia Europejska zgodziła się na konferencji klimatycznej w Kopenhadze zredukować swoje emisje CO2 o 30 proc. do 2020 roku, czyli ponad uzgodnione dotychczas 20 proc.

Polska uważa, że zobowiązania innych uprzemysłowionych potęg nie są na razie wystarczające, by UE miała sama sobie podnosić poprzeczkę.

W poniedziałek z takim apelem wystąpiła w Brukseli siódemka bogatych krajów UE: Dania, Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Finlandia oraz obecna i przyszła prezydencja: Szwecja i Hiszpania. We wtorek podobne stanowisko zaprezentował socjaldemokratyczny eurodeputowany z Niemiec Jo Leinen, który jest szefem delegacji PE w Kopenhadze.

_ - UE wzięła na siebie rolę lidera w walce o ochronę klimatu i chcemy, by tak samo było w Kopenhadze. Musimy podtrzymać naszą ofertę: 30 proc. redukcji CO2 do 2020 roku _ - oświadczył Leinen.

ZOBACZ TAKŻE: W Kopenhadze walczymy o blisko 40 mld euro
15-osobowa delegacja PE, która przebywa w Kopenhadze ma w tej sprawie poparcie głównych frakcji PE. W poniedziałek, w dniu rozpoczęcia kopenhaskiej konferencji, szef największej, chadeckiej grupy Joseph Daul oświadczył, że jest za ustanowieniem wiążącego celu redukcji dla krajów rozwiniętych w wysokości 30 proc. do roku 2020 w porównaniu z rokiem 1990.

We wtorek takie samo stanowisko uzgodniła europejska lewica na kongresie w Pradze. _ Socjaliści i socjaldemokraci są wiodącą siłą, dzięki której UE przyjęła ambitne cele klimatyczne (...). Teraz reszta świata powinna pójść naszymi śladami _ - powiedział szef Partii Europejskich Socjalistów, Poul Nyrup Rasmussen.

Już wcześniej za przejściem z 20 na 30 proc. opowiedzieli się Zieloni oraz liberałowie.

Polska przeciwna drastycznym redukcjom

Świadom kosztów, jakie pakiet klimatyczno-energetyczny oznacza dla polskiej gospodarki, rząd w Warszawie sceptycznie podchodzi do apeli o zwiększenie unijnym ambicji. Szef UKIE Mikołaj Dowgielewicz podkreślał w poniedziałek w Brukseli warunkowość zapowiedzi UE. Przypomniał, że przejście na cel 30 proc. może nastąpić jedynie wtedy, kiedy inne kraje zdobędą się na porównywalny wysiłek.

_ - Obecnie nie są spełnione warunki, by przejść z 20 na 30 proc. _ - powiedział. Ocenił, że zapowiedzi redukcji innych krajów _ nie są porównywalne ze zobowiązaniami Europy _.

Polska chce przestrzegania ustalonych w 2008 roku zasad, że ewentualne przejście na cel 30 proc. musi być poprzedzone analizą kosztów wykonaną przez Komisję Europejską. I taką decyzję - jeśli w Kopenhadze rzeczywiście dojdzie do sukcesu - mogliby podjąć na szczycie w marcu szefowie państw i rządów UE, skoro nowe, wiążące prawnie porozumienie klimatyczne i tak ma być podpisane dopiero pół roku po Kopenhadze na konferencji w Meksyku.

Polska, z energetyką opartą na węglu, obawia się, by na fali entuzjazmu w duńskiej stolicy UE nie wzięła na siebie ciężaru nie do udźwignięcia przez biedniejsze kraje Europy Środkowej i Wschodniej.
_ _

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)