Największy wpływ na kształt prezydenckiego orędzia o kryzysie wygłoszonego w Sejmie miałaZyta Gilowska. Współpracownicy prezydenta przyznają, że to posunięcie jest związane z przyszłoroczną kampanią prezydencką, która ich zdaniem będzie się toczyć pod hasłami kryzysu.
_ Dziennik _ twierdzi, że na pomysł orędzia wpadł sam prezydent.Lech Kaczyńskidoszedł do wniosku, że to najlepszy sposób, by skupić uwagę opinii publicznej na kryzysie. Prezydent uznał, że kryzys to świetny powód, by skorzystać z nieużywanego dotąd narzędzia, jakim jest sejmowe orędzie głowy państwa.
Właśnie z powodu orędzia organizowano rozmaite spotkania i narady. Najczęściej uczestniczył w nich sam prezydent, ale bywało, że gości przyjmowali jedynie szef kancelarii Piotr Kownacki i prezydencki doradca Ryszard Bugaj, bo Lech Kaczyński musiał wyjeżdżać albo składać wizyty w szpitalu u chorej matki. To właśnie Kownacki z Bugajem - jak pisze _ Dziennik _ - mieli koordynować akcję i przygotowywać tekst orędzia.
Plan uległ modyfikacji, gdy na arenę polityczną wróciła Zyta Gilowska. Z grona przygotowujących wystąpienie na ostatniej prostej wypadł Bugaj. Doradca prezydenta do spraw ekonomicznych dystansuje się od orędzia, bo w recepcie na kryzys, jaką Lech Kaczyński zaprezentował w Sejmie, zaroiło się od pomysłów Gilowskiej. Chodzi przede wszystkim o koncepcję obniżania podatku VAT, za czym silnie optuje była minister finansów - pisze _ Dziennik _.