Nie ma podstaw do ogłaszania stanu wyjątkowego w związku z epidemią grypy na Ukrainie - oświadczył prezydent Wiktor Juszczenko (na zdjęciu) w rozmowie ze stacją telewizyjną _ 5.Kanał _.
Wcześniej ukraińskie media spekulowały, że decyzja o stanie wyjątkowym mogłaby zapaść w poniedziałek, kiedy w Kijowie zbiera się Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Ma ona ocenić rozmiary epidemii i efektywność działań, podjętych przez rząd premier Julii Tymoszenko dla jej zwalczania.
_ - Nie ma do tego podstaw. Nie jestem zwolennikiem tego, by państwo zamarło i ograniczyło swą działalność _ - powiedział Juszczenko w wywiadzie dla _ 5.Kanału _.
Prezydent skrytykował przy okazji rząd Tymoszenko za to, że zamiast rzeczywiście walczyć z grypą, wykorzystuje ją jako element swej kampanii wyborczej w zapowiedzianych na 17 stycznia wyborach prezydenckich.
O możliwości wprowadzenia stanu wyjątkowego mówiła wcześniej Raisa Bohatyriowa, sekretarz prezydenckiej RBNiO oraz Ihor Popow, przedstawiciel Juszczenki w parlamencie - Radzie Najwyższej.
Popow argumentował, że taki krok usprawniłby walkę z epidemią grypy, z którą nie radzi sobie rząd Tymoszenko, lecz i doprowadziłby także do przełożenia zaplanowanych na styczeń wyborów prezydenckich. Według przedstawiciela Juszczenki, mogłoby do nich dojść dopiero 30 maja.
[
Ukraina: 15 przypadków A(H1N1) ]( http://news.money.pl/artykul/ukraina;potwierdzono;15;przypadkow;ah1n1,252,0,554492.html )
Zdaniem ukraińskich komentatorów, prezydent i jego otoczenie mają nadzieję, że przy pomocy epidemii grypy i dzięki kryzysowi finansowemu zmniejszą się notowania przedwyborcze Tymoszenko, która jest dziś o wiele bardziej popularna od Juszczenki.
Choć urzędujący prezydent ma zaledwie kilkuprocentowe poparcie, zdecydował, że w styczniowych wyborach prezydenckich będzie ubiegał się o reelekcję. Tymoszenko, którą traktuje za swą główną konkurentkę, dostaje w sondażach ok. 20 proc. głosów.
Pierwsze miejsce w rankingach zajmuje przywódca prorosyjskiej opozycji Wiktor Janukowycz. Cieszy się on ponad 28-proc. poparciem wyborców.