"Rzeczpospolita" ustaliła, ze Janusz Kaczmarek utrudniał pracę śledczym, którzy interesowali się powiązaniami afery Stella Maris z interesami Ryszarda Krauzego.
Były szef MSWiA obciążał fałszywie prokuratora Zbigniewa Niemczyka, który prowadził postępowanie w sprawie Stella Maris oraz szefa CBA na pomorzu Wiesława Jasińskiego.
Pozbył się także Piotra Wesołowskiego, który interesował się powiązaniem afery Stella Maris z biznesem Krauzego, a w czasie gdy Kaczmarek pełnił funkcję prokuratora apelacyjnego w Gdańsku, był jego zastępcą.
ZOBACZ TAKŻE: Kaczmarek: W czwartek zdecyduje czy chce być premierem
"Rzeczpospolita" pisze, że śledczy badający aferę "Stella maris" odkryli, że w pranie brudnych pieniędzy mógł być zaangażowany pomorski baron SLD Jerzy Jędrykiewicz, związany z Krauzem. Stał on na czele Energobudowy SA- firmy, która wchodziła w skład grupy kapitałowej Prokom.
Według dziennika, Kaczmarek miał nie dopuścić do aresztowania Jędrykiewicza, który został oskarżony o wypranie ponad 30 milionów złotych i sprawić, iż został on wypuszczony po wpłaceniu kaucji.
Cezary Gmyz na pierwszej stronie "Rzeczpospolitej" wysuwa przypuszczenie, że takie działania Kaczmarka uniemożliwiły prokuraturze ustalenie czy milion dolarów, który zarobiła firma synowej Leszka Millera, był owocem transakcji z udziałem pieniędzy wypranych przez Jędrykiewicza.
ZOBACZ TAKŻE:Sejm po czytance z Kaczmarka
W pomorskiej aferze pojawił się również wątek zarejestrowanej na Wyspach Dziewiczych spółki NAMA, która także może podlegać Krauzemu. Sprawą interesował się zastępca Kaczmarka, Piotr Wesołowski.
Na wniosek Kaczmarka Zbigniew Ziobro usunął Wesołowskiego ze stanowiska. Kilka dni temu były zastępca Janusza Kaczmarka stanął na czele gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej.