Jeśli wzrośnie napięcie w Gruzji, na znak solidarności prezydenci Polski i Litwy polecą do Tbilisi. Taki plan mająLech Kaczyńskii Valdas Adamkus.
Do tej pory żaden z przywódców Europy i Ameryki nie zdecydował się na tego typu ruch.
Mariusz Handzlik z Kancelarii Prezydenta powiedział _ Dziennikowi _, że rozważane są wszystkie opcje. Dodał, że przed podjęciem dalszych kroków w sprawie Gruzji prezydent chciałby skonsultować się z premierem. Gazeta wyjaśnia, że podobnie sprawy widzi doradca prezydenta Adamkusa.
W ubiegłym tygodniu Saakaszwili alarmował Adamkusa i Kaczyńskiego, że Putin zapowiada ustanowienie formalnych stosunków z władzami Abchazji i Osetii Południowej.
Gazeta wyjaśnia, że twarde stanowisko w sprawie problemów Gruzji zajęły NATO, Unia Europejska i OBWE. Zdaniem polskich źródeł, stanowcza reakcja Zachodu skłoniła Putina do złagodzenia stanowiska. Rosyjski przywódca zapewnił, że w najbliższym czasie nie nawiąże stosunków dyplomatycznych z separatystycznymi regionami.
Polscy dyplomaci nie mają jednak wątpliwości: to tylko odłożona partia. W przyszłym miesiącu Putin przejmuje obowiązki premiera, a już odebrał od Dmitrija Miedwiediewa nadzór na władzami regionalnymi.
Zdaniem gazety, Moskwie zależy także na utrzymaniu napięcia w Gruzji przed wyborami parlamentarnymi pod koniec maja. Chodzi o przekonanie opinii publicznej na Zachodzie, że kraj nie jest gotowy do przystąpienia do NATO.
Inicjatywa ewentualnej wizyty Lecha Kaczyńskiego w Gruzji ma być, według informacji _ Dziennika _, skonsultowana z rządem: wczoraj dowiedział się już o niej MSZ. W ten sposób Lech Kaczyński chce, aby Kreml nie mógł rozgrywać różnic na linii prezydent- premier.