Władze Pakistanu poinformowały oficjalnie, że planowane na styczeń wybory powszechne odbędą się w lutym. Jednocześnie zapowiedziały, iż stan wyjątkowy będzie obowiązywał przez dwa do trzech miesięcy.
Uprzedzając protesty policja aresztowała kilkuset działaczy Pakistańskiej Partii Ludowej, przede wszystkim z Pendżabu i stolicy tego obszaru miasta Lahore.
Jest to odpowiedź władz na wczorajsze deklaracje byłej premier Benazir Bhutto, która zapowiedziała na piątek wiec swych zwolenników w Rawalpindi, a także wielki marsz protestu z Lahore do Islamabadu.
ZOBACZ TAKŻE:
Bush apeluje o przeprowadzenie wyborów w Pakistanie
Władze Pakistanu kategorycznie odmówiły zgody na wiec i marsz protestu twierdząc, że prawodawstwo stanu wyjątkowego zakazuje masowych wystąpień i zgromadzeń.
Siły wspierające prezydenta Musharrafa przystąpiły także do aresztowań działaczy partii Benazir Bhutto. W Karaczi oskarżono już trzech polityków i jednego aktywistę związkowego za prowadzenie agitacji politycznej na ulicach. Grozi im nawet kara śmierci.
Według doniesień z Islamabadu władze nie chcą jednak doprowadzić do zdecydowanej rozprawy ze zwolennikami Bhutto. Ujawniły, iż dysponują informacjami o kolejnym zamachu przygotowywanym na życie Bhutto. Według nich do Rawalpindi przeniknęło kilku potencjalnych zamachowców-samobójców gotowych do ataku.
ZOBACZ TAKŻE: Pakistan: Policja walczy z prawnikami
Benazir Bhutto była już obiektem takiego zamachu podczas wielkiego pochodu w Karaczi w dniu swego powrotu do Pakistanu 18 października. W wyniku samobójczego ataku zginęło wówczas 139 osób.