We Włoszech strajk pracowników komunikacji spowodował chaos w większości miast. Mniej odczuwalne są protesty w administracji państwowej.
Postulaty strajkujących dotyczą nie tylko sytuacji ludzi pracy, ale także polityki socjalnej rządu Silvio Berlusconiego.
W Rzymie, gdzie przed południem odbyła się duża manifestacja, stoją autobusy i tramwaje, ale metro i pociągi podmiejskie kursują normalnie. Niewielki procent załóg bierze udział w strajku w Turynie, Neapolu i Palermo.
Do czterech godzin, pod naciskiem rządu, ograniczono protest pracowników linii lotniczych Alitalia, całodniowy strajk ogłoszono natomiast w urzędach, służbie zdrowia i szkolnictwie. Protesty zorganizowały autonomiczne związki zawodowe, stąd liczba ich uczestników jest ograniczona.
Długa jest za to lista postulatów strajkujących: od wstrzymania zwolnień z pracy i redukcji czasu pracy (ale nie zarobków), po budowę miliona mieszkań komunalnych i odwołanie reformy publicznej administracji, a także pozbawienie trzech największych central związkowych rzekomego monopolu na negocjacje z pracodawcami.