Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Parytet podzielił Sejm i trafi do komisji

0
Podziel się:

Kongres Kobiet chce 50 proc., a PO 30 proc. miejsc dla kobiet na listach wyborczych.

Parytet podzielił Sejm i trafi do komisji
(Money.pl/Tomasz Brankiewicz)

Posłowie debatowali nad ustawą wprowadzającą parytet. Sprawa gwarantowanych miejsc dla kobiet na listach wyborczych podzieliła posłów. W każdej partii są zwolennicy i przeciwnicy tego rozwiązania. Jedynie Lewica mówi jednym głosem. Ustawa przygotowana przez Kongres Kobiet trafi teraz do komisji.

Pod obywatelskim projektem ustawy podpisało się 150 tys. osób. Jeszcze kilka tygodni temu swoje wsparcie deklarował premierDonald Tusk. Ale okazało się, że to nie wystarczyło, by ustawa została przyjęta wczoraj w Sejmie.

Sprawa budzi spore emocje. Autorki ustawy chcą, by kobiety miały zagwarantowaną co najmniej połowę miejsc na listach wyborczych w wyborach do: samorządów, Sejmu, Senatu i Parlamentu Europejskiego.

Nad swoim projektem pracowała też Platforma Obywatelska. W wersji PO panie mogłyby liczyć na gwarantowane 30 proc. miejsc na listach. Spory w partii spowodowały jednak, że projekt nie powstał i najprawdopodobniej propozycja PO zostanie zgłoszona jako poprawka do ustawy firmowanej przez środowiska kobiece.

W czasie debaty w Sejmie starli się zwolennicy i przeciwnicy projektu.Joanna Muchaz PO otwarcie przyznała, że została wybrana do Sejmu z pozycji parytetu. _ - Instrument parytetu to jeden z mechanizmów zwiększania udziału kobiet w polityce _- mówiła. Z koleiAnna Sobeckaz PiS argumentowała, że wprowadzenie parytetów byłoby deprecjonowaniem kobiet w społeczeństwie, bo świadczyłoby o tym, że bez tego mechanizmu kobiety sobie nie poradzą.

Według entuzjastów wprowadzenia parytetów są one potrzebne, bo odsetek kobiet w polskim parlamencie, choć systematycznie rośnie i tak jest daleki od tego co satysfakcjonowałoby kobiety.

Jednak sam parytet na listach wyborczych nie gwarantuje tego, że więcej pań zasiądzie w sejmowych ławach. W dwóch krajach, w których jest najwięcej kobiet w parlamencie - Ruandzie (56,3 proc.)i Szwecji (46,4 proc.), parytet w kształcie podobnym do tego jaki miałby funkcjonować w Polsce obowiązuje tylko w jednym.

Wbrew powszechnemu przekonaniu szwedzkie prawo nie gwarantuje kobietom miejsc na listach wyborczych. Od kiedy zaczęto tam publiczną dyskusję na temat równouprawnienia, na początku lat 70., liczba kobiet w szwedzkim parlamencie wzrosła ponad dwukrotnie (z 17 proc. w 1971 roku do ponad 46 proc. obecnie).

Raport iWoman.pl

wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)