Wyborcy skarżą się m.in. na "niemożność głosowania na kandydatów bezpartyjnych", przedłużanie głosowania i nieumieszczenie ich w spisie wyborców, a tym samym pozbawienie ich prawa do oddania głosu.
Termin składania protestów minął w piątek 2 listopada. Jednak - jak poinformowała Teresa Pyźlak z zespołu prasowego SN - w związku z tym, że protesty można składać też pocztą, ich ostateczna liczba może się jeszcze zmienić.
Najwięcej - 54 protesty - złożono przeciwko ważności wyborów do obu izb; 48 protestów dotyczy tylko ważności wyborów do Sejmu, natomiast tylko dwa dotyczą ważności wyborów do Senatu.
W 15 protestach podnoszony jest zarzut "niemożności głosowania na kandydata bezpartyjnego". 8 protestujących zgłasza, że mimo tego że oddali głos na jakiegoś kandydata, ich głos - jak wynikało z obwieszczenia komisji - nie został uwzględniony.
Kilka zarzutów dotyczy przedłużania głosowania, np. wyborca z Dublina donosi powołując się na komunikaty medialne, że głosowanie w tamtejszym konsulacie trwało do 1 w nocy, a cisza wyborcza w kraju zakończyła się tuż przed godz. 23.
Dwa protesty wpłynęły ze Stanów Zjednoczonych. Jeden dotyczy nieumieszczenia wyborców w spisie, mimo że wcześniej zgłosili chęć głosowania. W drugim protestujący głosujący na PiS domagają się powtórzenia głosowania, bo - jak napisali - media "karmiły ich komuną". Jednak sąd nie będzie rozpatrywał tych spraw, bo protestujący nie wskazali pełnomocnika w kraju.
Wśród protestów jest też skarga kandydata na senatora, który twierdzi, że w niektórych obwodowych komisjach błędnie odbywało się liczenie głosów. W skardze zwraca uwagę, że w jego okręgu do uzyskania były dwa mandaty senatorskie i tyle też krzyżyków można było postawić przy nazwiskach.
Natomiast - jego zdaniem - niektóre z komisji liczyły tylko jeden głos. Wniosek taki wyciąga porównując uśrednione wyniki z całego okręgu z wynikami z poszczególnych komisji. Kandydat podkreśla w proteście, że są w nich znaczne rozbieżności.
Jeśli Sąd Najwyższy uzna za zasadne zarzuty zawarte w którymś z protestów, będzie sprawdzał, czy miały one wpływ na wyniki wyborów w danym miejscu. Jeśli oceni, że tak, wtedy może zdecydować nawet o nieważności wyborów w tym okręgu. W takim przypadku wybory trzeba będzie tam powtórzyć.
Na podstawie opinii wydanych po rozpatrzeniu protestów oraz sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW Sąd Najwyższy rozstrzyga o ważności wyborów oraz o ważności wyboru posła lub senatora, przeciwko któremu wniesiono protest. Rozstrzygnięcie to sąd podejmuje nie później niż w 90. dniu po dniu wyborów