Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Premier: Koalicja się sprawdzi, albo będą wybory

0
Podziel się:

Premier Kazimierz Marcinkiewicz jest przekonany, że wkrótce koalicja - licząca obecnie 218 posłów - będzie miała sejmową większość. Liczy, że po długim weekendzie niektóre środowiska polityczne dojrzeją do porozumienia.

Premier: Koalicja się sprawdzi, albo będą wybory
(PAP/Radosław Pietruszka)

Premier Kazimierz Marcinkiewicz jest przekonany, że wkrótce koalicja - licząca obecnie 218 posłów - będzie miała sejmową większość. Liczy, że po długim weekendzie niektóre środowiska polityczne dojrzeją do porozumienia.

PAP: Był Pan obecny przy podpisaniu umowy koalicyjnej PiS, Samoobrony i grupy byłych posłów z LPR, i nie wyglądał na zadowolonego. To chyba nie jest koalicja Pana marzeń?

Kazimierz Marcinkiewicz: Muszę znaleźć jakieś rozwiązanie. Bo gdy jestem poważny - jak na wczorajszej konferencji prasowej - to zarzuca mi się, że jestem zbyt poważny i chyba marzę o czymś innym. A gdy jestem radosny i wesoły, to mówią mi, że jestem zbyt radosny i wesoły, i że premier taki być nie powinien. Będę musiał znaleźć trzecią drogę. Ta koalicja jest w tej chwili mojemu rządowi potrzebna. Potrzebujemy większości, która zagwarantuje realizację naszego programu. Polska stoi przed ogromną szansą daleko idącej zmiany. W ciągu czterech najbliższych lat możemy zwiększyć nasze PKB o 20 proc. Taki wzrost gospodarczy musi być zauważalny. Przez cztery lata możemy zejść z bezrobociem do 12 proc., możemy stworzyć wiele nowych miejsc pracy, zwiększyć zasobność wszystkich obywateli.

PAP: Ale koalicja w obecnym kształcie nadal nie daje większości w Sejmie.

K.M.: Jeszcze przez chwilę nie, ale za moment tak.

PAP: Czy PSL dołączy do koalicji?

K.M.: Jestem przekonany, że to, co w czwartek zostało podpisane, zostanie uzupełnione w bardzo szybkim tempie i koalicja, o której mówimy, jest już koalicją większościową. Ja tak ją traktuję.

PAP: A kto ją uzupełni?

K.M.: Wiadomo, że dobry rząd, dobry program może liczyć na wsparcie środowisk politycznych, które w gruncie rzeczy głoszą i realizują bardzo podobny program.

PAP: Ale Panie premierze, czy oczekuje Pan, że do koalicji wejdzie PSL i przyłączy się pozostała część LPR, czy też raczej, że dołączać będą kolejni posłowie?

K.M.: Mam przekonanie, że ten weekend majowy jest potrzebny niektórym środowiskom politycznym, by dojrzeć do tej koalicji.

PAP: Jak Pan widzi trwałość koalicji złożonej z trzech, może czterech tak różnych ugrupowań, tak różnych osobowości, tym bardziej, że zbliża się kampania przed wyborami samorządowymi? Czy łatwo będzie utrzymać jedność takiej koalicji?

K.M.: Postawmy sprawę jasno: rządy dla samego rządzenia nie są nikomu potrzebne. Podobnie - koalicje dla samych koalicji. Potrzebna jest naprawa i modernizacja państwa. Dopóki rząd ma możliwość dokonywania tych zmian, dopóki koalicja będzie realizowała program solidarnego państwa, dopóty będzie to pożyteczne dla kraju. A jeżeli nie - nowe wybory.

PAP: Jeśli koalicja się nie sprawdzi, to poda Pan rząd do dymisji?

K.M.: Dlaczego ma się nie sprawdzić? Sprawdzi się! Wszyscy podpisaliśmy ten sam dokument "Solidarnego państwa", program, który daje szansę zmiany Polski. Skorzystajmy z tej szansy, drugiej możemy nie mieć.

PAP: Czy w związku z rekonstrukcją rządu powstaną nowe resorty?

K.M.: Tak - Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Rybołówstwa.

PAP: To już przesądzone?

K.M.: Tak.

PAP: Czyli siedemnaście ministerstw? A może będzie też podział na ministerstwa transportu i budownictwa?

K.M.: Nie mogę jeszcze wykluczyć tego wariantu, a także paru innych, ale więcej niż osiemnaście resortów nie będzie.

PAP: Czy mówią coś Panu nazwiska kandydatów Samoobrony na ministrów? Oczywiście oprócz nazwiska Andrzeja Leppera.

K.M.: Jeszcze nie sprawdziłem tych osób.

PAP: Mówi Pan, że będzie nie więcej niż osiemnaście resortów. Jak to się ma do idei taniego państwa, ograniczania wydatków na administrację rządową?

K.M.: Nie wydamy ani złotówki więcej. Wszystko odbędzie się w ramach tych samych środków, które mamy do tej pory. My w tym roku zmniejszamy administrację rządową o 5-6 proc. Ale w związku z tym, że te zmiany muszą toczyć się wiele miesięcy, tak na prawdę korzyści przyniesie nam dopiero 1 stycznia 2007 roku. Na administrację rządową wydamy w tym roku mniej niż planowaliśmy w budżecie na 2006 rok, a rozczłonkowanie ministerstw to zmiana organizacyjna przeprowadzana po to, aby lepiej wykonać niektóre zadania, a nie po to, by wydać więcej pieniędzy. Tanie państwo zaczyna przynosić oszczędności już w tym roku.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)