"W ciągu lat 2006-2008, czyli - mam nadzieję, że za tego rządu może się stać - uposażenie pań pielęgniarek wzrośnie o 50 proc. To naprawdę nie jest mało" - powiedział szef rządu.
Na rozmowy przybył też wicepremier Przemysław Gosiewski, wicepremier, minister Finansów Zyta Gilowska oraz wiceminister zdrowia Bolesław Piecha.
W rozmowach z premierem uczestniczą pracownicy służby zdrowia m. in. z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL), Naczelnej Rady Lekarskiej, NSZZ "S", Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych (OPZZ), Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP).
Premier powiedział dziennikarzom przed spotkaniem, że przywiózł konkretne propozycje, ale nie są to propozycje wzrostu nakładów na służbę zdrowia do 6 proc. PKB, bo to wymagałoby rewolucji podatkowej.
OZZL proponuje podpisanie ponadzakładowego układu zbiorowego pracy między związkami zawodowymi, w którym byłaby określona m.in. płaca minimalna. Zdaniem przewodniczącego Związku Krzysztofa Bukiela, takie rozwiązanie gwarantowałoby, że zobowiązania finansowe państwa będą dotrzymane. Wtedy związki zawodowe byłyby skłonne zgodzić się, by płace wzrosły nie natychmiast, ale stopniowo. Układ miałby wejść w życie od 1 października tego roku.
Zdaniem wiceministra zdrowia Bolesława Piechy, podpisanie układu byłoby bardzo trudne. "Takie zadanie jest bardzo trudne, ale nie niemożliwe. To postulat interesujący, ale trzeba sobie zdawać sprawę z trudności" - powiedział Piecha. "Ministerstwo zdrowia jest właścicielem tylko jednego szpitala w Polanicy Zdroju i tam tylko możemy skłonić dyrektora do podpisania układu zbiorowego" - dodał Piecha.
Pielęgniarki domagają się przedłużenia obowiązywania ustawy z dnia 22 lipca 2006 r. (o 30-proc. podwyżkach), podwyżki płac wszystkich pracowników medycznych, zwiększenia nakładów na system ochrony zdrowia do 5 proc. PKB w roku 2008 r. oraz 6 proc. w roku 2009.