"Nie ma śladów, by billboardy po akcji "Stop wariatom drogowym", były wykorzystywane przez PO" - powiedział rzecznik prokuratury Maciej Kujawski. Dodał, że wynika to z przesłuchań świadków z agencji reklamowych i z PZU, w tym także tych, których w zawiadomieniu wskazał Jacek Kurski jako swoje źródła informacji.
ZOBACZ TAKŻE:
Według Kujawskiego, osoby te złożyły zeznania, podobne jak na procesie cywilnym, który Tusk wytoczył Kurskiemu za tę sprawę; mówiły, że o sprawie słyszały lub o takiej sprawie mówiono, ale nie miały dowodów.
Kujawski dodał, że nadal kontynuowany jest wątek śledztwa dotyczący karalnej niegospodarności PZU w związku z kampanią "Stop wariatom drogowym".
Postanowienie jest nieprawomocne. Prawo do złożenia zażalenia nie przysługuje Kurskiemu, może zaś je złożyć PZU, które w śledztwie miało status pokrzywdzonego.