Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rosati: To może być walka z cieniem

0
Podziel się:

Można walczyć, kiedy struktury terrorystyczne są widoczne, kiedy da się terrorystów zidentyfikować, natomiast gdy terror przenika do społeczeństwa, to zaczyna się walka z cieniem.

Rosati: To może być walka z cieniem

_ Rozmowa z Dariuszem Rosatim, byłym ministrem spraw zagranicznych, który w 2001 r. był członkiem Rady Polityki Pieniężnej _

Money.pl: Pięć lat po atakach na WTC Nowy Jork gospodarczo rozkwita, firmy które się po tragedii wyprowadziły, powróciły. Ale co trzeci nowojorczyk – jak wykazują badania - codziennie myśli o atakach. Dariusz Rosati: 11 września 2001r. jest datą, po której świat i my jesteśmy inni. Tuż po atakach mieliśmy kryzys, wskaźniki poszły mocno w dół, wprawdzie Amerykański Bank Centralny obniżył stopy procentowe, ale ta trudna sytuacja trwała jednak kilka tygodni.

Jeśli chodzi o płaszczyznę polityczną, ataki otworzyły nowy rozdział w stosunkach międzynarodowych, od tamtej pory Stany Zjednoczone uważają, że mają prawo uderzać w każde miejsce globu, w sytuacji, kiedy mają przekonanie, że należy to zrobić

Niestety, ta polityka nie zawsze jest skuteczna. Otóż okazuje się, że można walczyć, kiedy struktury terrorystyczne są widoczne, kiedy da się terrorystów zidentyfikować, natomiast gdy terror przenika do społeczeństwa, to zaczyna się walka z cieniem. I tutaj Amerykanie są w pewnej pułapce. Po sukcesach w Afganistanie, wojna w Iraku zaczyna wydawać się sytuacją bez wyjścia. Terroryzm na dobre usadowił się w naszym życiu i bez wątpienia wymaga on skuteczniejszych działań i lepszej współpracy międzynarodowej.

Money.pl: Przypomniał pan, że trudna sytuacja gospodarcza po atakach trwała kilka tygodni. Okazało się, że już w październiku o 30 proc. wzrosła w Stanach sprzedaż samochodów. Nie było zjawiska, które można się było spodziewać – konsumpcyjnego letargu. D.R.:. Jeśli mówimy o wymiarze gospodarczym, to trzeba pamiętać, że w WTC było siedzibą kilkuset firm. Natomiast amerykańska gospodarka rzeczywiście bardzo szybko powróciła do siebie. Po początkowym spadku zaufania inwestorów i graczy na rynku, kiedy Stany Zjednoczone zaczęły wykazywać inicjatywę, sytuacja się uspokajała. Szybko okazało się, że jest to konflikt lokalny. To pokazuje, że tego typu akty terrorystyczne nie są w stanie zachwiać podstawami całej gospodarki, natomiast mają potworny wymiar ludzki. To są tragedie na niewyobrażalną skalę i nie wolno tego pomniejszać.

Money.pl: Pamięta pan swoje odczucia, gdy dowiedział się Pan o atakach na WTC?

D.R.: Przede wszystkim myślałem, że doszło do katastrofy lotniczej. Dopiero, kiedy uderzył drugi samolot, było już wiadomo, co się stało. I kiedy okazało się, że był to atak terrorystyczny, zastanawiałem się, jak to możliwe, że są ludzie aż tak zdeterminowani i jaka musi być siła ich nienawiści, skoro są zdolni do takich rzeczy. Ponadto pomyślałem, że musi się zmienić sposób zabezpieczeń, bo już co innego się kryje za słowem „bezpieczeństwo”. Kiedyś musieliśmy się zabezpieczać przed atakami państw, a teraz przed atakami jednostek.

Dlatego, że mamy do czynienia z ogromnym fanatyzmem, w którym życie ludzkie nie odgrywa żadnej roli.
* Money.pl: Za to ten fanatyzm potrafił się bardzo dobrze zorganizować D.R.:* Tak, okazało się, że setki ludzi potrafią zgodzić się oddać własne życie w sposób niszczycielski, w imię niejasnych celów. Ale siła tej ich idei, jak widzimy, jest ogromna. To jest nowe zjawisko. Mamy wiek XXI, przenikanie się kultur, szybki przepływ informacji, znaczne odejście od religijności, a z drugiej strony - powrót do fundamentalizmu.

Money.pl: Czy członkowie RPP byli w tamtych dniach szczególnie zmobilizowani? D.R.: Przez pierwsze dni mieliśmy spadek obligacji celnych, nie było wiadomo, co będzie dalej, więc towarzyszyła nam niepewność. Ale nie zwoływaliśmy nadzwyczajnego posiedzenia RPP. Byliśmy w kontakcie, przyglądaliśmy się rynkom. Po kilku dniach rynki się uspokoiły, w Polsce szybciej niż w Stanach. O ile sobie przypominam, nie podejmowaliśmy żadnych nadzwyczajnych działań.

Money.pl: Co zdecydowało o tym, że stabilizacja była tak szybko możliwa? D.R.: Nie było czynników globalnych, które mogłyby mieć znaczenie. Sytuacja na rynku amerykańskim nie była najgorsza, nie było załamania finansów publicznych, wystąpiły jedynie czynniki psychologiczne, które działają na rynek, bo rynki mają tendencje do paniki, stadnych zachowań. Ale to były pierwsze dni – spadek indeksów, ucieczka do bezpiecznych lokat. Wiedzieliśmy, że sytuacja się w miarę szybko unormuje.
* Money.pl: Czy według pana Ameryka, świat jest przygotowany na odparcie ataków na taką skalę jak te sprzed 5 lat? D.R.:* To jest wyścig, organizacje terrorystyczne też się rozwijają. Technologia idzie do przodu. Kluczową sprawą jest penetracja środowisk terrorystycznych. Przede wszystkim – dobry wywiad. To pokazały ostatnie zajścia w Londynie – jak istotne jest rozpoznanie działań terrorystów na etapie ich planowania. Moim zdaniem ta wojna powinna być wygrana przez siły antyterrorystyczne.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)