Związek Wypędzonych (BdV) dąży do tego, aby decyzję w sprawie obsadzenia stanowisk w radzie fundacji _ Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie _ podjął niemiecki parlament, a nie rząd, jak przewiduje jej statut - powiadomił dziennik _ Hannoverische Allgemeine Zeitung _, powołując się na źródła w kręgach bawarskiej chadecji CSU.
Związkowi Wypędzonych przysługują trzy z 13 miejsc w radzie fundacji, powołanej w celu stworzenia w Berlinie muzeum poświęconego wysiedleniom. BdV może też zasugerować swoich kandydatów. Ostateczne decyzje personalne leżą jednak w gestii rządu federalnego.
BdV chciałby, aby jednym z przedstawicieli Związku w fundacji była jego szefowa Erika Steinbach. Kandydatura ta jest jednak przedmiotem sporu rządzącej koalicji chadeków i liberałów.
Na wejście szefowej BdV do rady fundacji nie zgadza się minister spraw zagranicznych Niemiec liberał Guido Westerwelle, który obawia się, że mogłoby to zaszkodzić stosunkom z Polską. Steinbach ma natomiast poparcie wielu polityków chadecji.
- ZOBACZ TAKŻE:
- Erika Steinbach nie rezygnuje z miejsca w fundacji
- Bartoszewski o Steinbach. "Gruba nieprzyzwoitość"
- Westerwelle grozi wetem przeciw Steinbach _ - Hannoverische Allgemeine Zeitung _ sugeruje, że gdyby odpowiedzialność za nominację do rady spoczywała na Bundestagu, BdV obeszłaby groźbę zawetowania kandydatury Steinbach przez szefa MSZ. Jednocześnie - wskazuje gazeta - Westerwelle mógłby _ zachować twarz _, ponieważ osobiście starał się tej nominacji zapobiec.
Erika Steinbach w rozmowie z agencją dpa zaprzeczyła jednak doniesieniom hanowerskiego dziennika. _ Nic mi o tym nie wiadomo _ - powiedziała.
Z kolei przewodniczący frakcji Zielonych w niemieckim parlamencie Volker Beck oświadczył, że takie posunięcie wymagałoby zmiany statutu fundacji, co przy obecnym rozkładzie sił w Bundestagu nie mogłoby się udać.
* Wiadomości z kraju i ze świata na Twojej stronie internetowej