Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Świadek w sądzie: Wałęsa był "Bolkiem"

0
Podziel się:

Były funkcjonariusz MO twierdzi, że były prezydent współpracował z SB.

Świadek w sądzie: Wałęsa był "Bolkiem"
(MEDEF/CC/Flickr)

Takie zeznanie *przed Sądem Okręgowym w Gdańsku *złożył były funkcjonariusz Milicji Obywatelskiej w Gdańsku Janusz S.

64-letni emerytowany Janusz S. zeznawał jako świadek w procesie o naruszenie dóbr osobistych z powództwa Lecha Wałęsy przeciwko byłemu działaczowi Wolnych Związków Zawodowych Krzysztofowi Wyszkowskiemu.

Sprawa dotyczy telewizyjnej wypowiedzi Wyszkowskiego z 16 listopada 2005 r. o domniemanej agenturalnej przeszłości b. prezydenta. W tym samym dniu Wałęsa otrzymał od Instytutu Pamięci Narodowej status pokrzywdzonego. Zapowiedział wówczas, że będzie od tego momentu pozywał do sądu osoby, które nadal będą twierdzić, iż był on agentem służb specjalnych PRL. Wałęsa domaga się od byłego działacza WZZ przeprosin oraz 40 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz Szpitala Dziecięcego w Gdańsku-Oliwie.

_ - Do 1974 r. prowadziłem teczkę pracy i personalną Lecha Wałęsy jako TW Bolek. Jego współpraca z SB od chwili pozyskania, między 15 a 17 grudnia 1970 r., była intensywna przez 3-4 miesiące. Spotkania z nim oficerów prowadzących odbywały się kilka razy w tygodniu, a w jednym przypadku 2-3 razy dziennie. Do czerwca 1971 r. Wałęsa dostał za współpracę 20 tys. zł, przy średniej pensji stoczniowca 1600 zł _ - powiedział Janusz S.

Janusz S. pracował od 1968 r. w Komendzie Wojewódzkiej MO w Gdańsku w pionie bezpieczeństwa. Jak wyjaśnił przed sądem, zajmował się tam m.in. opracowywaniem dokumentacji z przesłuchań ze źródłami informacji SB oraz tworzeniem kartotek personalnych agentów.

Świadek podkreślił, że nigdy w tym czasie nie widział Wałęsy, a wiedzę o jego współpracy ma na podstawie przekazywanych mu dokumentów, w tym meldunków i pokwitowań pieniędzy.

Jak zeznał Janusz S., podczas jednego ze spotkań w hotelu _ Jantar _ z udziałem zastępcy szefa gdańskiej SB Wałęsa dostał jednorazowo 1500 zł. Bezpiece zależało wówczas, aby nie doszło do drugiej fali strajków w Stoczni Gdańskiej, planowanych przez robotników na 19 i 20 stycznia 1971 r.

Janusz S. dodał, że po pierwszych intensywnych miesiącach współpracy Wałęsa donosił niechętnie i do składania przez niego meldunków dochodziło już doraźnie.

Jak zeznał, po spaleniu Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku w grudniu 1970 r. na przesłuchania przywieziono autobusem 30 stoczniowców. W tej grupie był też Lech Wałęsa.

_ - Jeden z przesłuchujących Wałęsę oficerów, który wyszedł na papierosa, mówił wówczas Mamy go. Przysięgał na krzyżyk, że będzie lojalny i będzie z nami współpracował. Widziałem potem na własne oczy napisane odręcznie przez Wałęsę i podpisane takie oświadczenie. Było w nim napisane, że zobowiązuje się do zachowania w tajemnicy współpracy z SB _ - powiedział Janusz S.

W opinii Janusza S., Wałęsa zdecydował się na kolaborację z SB dobrowolnie i bez szantażu. _ - Jeśli o dobrowolności możemy mówić w sytuacji dwugodzinnego przesłuchania w nocy _ - dodał.

Janusz S. mówił, że w ramach swoich obowiązków - prowadzenia teczki TW _ Bolek _ - uzyskał też informację z zarządu Wojskowej Służby Wewnętrznej, że Wałęsa pełniąc służbę wojskową był wcześniej pozyskany także do współpracy przez WSW.

Świadek wyjaśnił, że kilka lat temu, kiedy dowiedział się o kłopotach sądowych Wyszkowskiego, wysłał do niego, a także do Anny Walentynowicz, maila, że jest gotów świadczyć o współpracy Wałęsy z SB w sądzie.

_ - Coś wtedy we mnie pękło. Nie ujawniałem się natomiast ze swoją wiedzą wtedy, gdy sąd lustracyjny w 2000 r. orzekł, że oświadczenie lustracyjne Lecha Wałęsy jest prawdziwe. Nie chciałem się wtedy w to mieszać, wiedziałem m.in., ile dokumentów zostało zniszczonych _ - dodał.

ZOBACZ TAKŻE:

wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)