PremierDonald Tusknie zamierza jechać do Pekinu na otwarcie igrzysk olimpijskich. Jest pierwszym szefem europejskiego rządu, który złożył tak zdecydowaną deklarację po aktach przemocy, których dopuszcza się rząd chiński w Tybecie
- _ Polska jest średnim krajem, nie bije się o pierwszeństwo, ale już kilka dni wcześniej powiedziałem: obecność polityków na inauguracji olimpiady wydaje mi się niestosowna. Ja nie przewiduję wyjazdu na olimpiadę _ - mówi _ Dziennikowi _ Donald Tusk.
Polska rozważa także inicjatywę dyplomatyczną, która skłoni do bardziej zdecydowanego stanowiska Unię Europejską. - _ Chcemy wzbudzić większe zainteresowanie tym problemem _ - przyznaje wiceminister spraw zagranicznych Ryszard Sznepf.
Polska może liczyć na zrozumienie ze strony unijnych przywódców. Jeden z najważniejszych polityków europejskich, prezydent Francji Nicolas Sarkozy, oficjalnie zapowiedział, że nie wyklucza bojkotu ceremonii otwarcia igrzysk, jeśli władze Chin nie zaprzestaną aktów przemocy. Podobne gesty solidarności z represjonowanym narodem tybetańskim są możliwe ze strony innych państw Unii.