Premier Julia Tymoszenko twierdzi, że zgodzi się na wszystkie warunki stawiane przez Naszą Ukrainę, aby stworzyć nową koalicję. Tymczasem z nieoficjalnych informacji wynika, że powołanie takiego sojuszu jest bardzo mało pradopodobne.
Rano ukraińskie media, powołując się na nieoficjalne źródła, poinformowały, że wczorajsze wspólne posiedzenie Naszej Ukrainy i Bloku Julii Tymoszenko na temat powołania nowej koalicji zakończyło się ostrą wymianą zdań. Nie wróży to dobrze odrodzeniu sojuszu tych dwóch sił.
W południe premier oświadczyła jednak, że zgadza się na wszystkie warunki Naszej Ukrainy. Nie ma wątpliwości, że będą stawiane kolejne. - _ Jeżeli zgodzimy się na to ultimatum, to prezydent postawi nowe warunki, na przykład dotyczące jarzma tatarskiego _ - powiedziała. Jednocześnie dodała, że jej ugrupowanie zgodzi się na nie _ z zamkniętymi oczami _.
Stawiane przez proprezydencką Naszą Ukrainę warunki, to - między innymi- poparcie przez Blok Julii Tymoszenko oświadczenia krytykującego Rosję za interwencję w Gruzji oraz rezygnacja z ustaw, które ograniczają władzę Wiktora Juszczenki.
Do odrodzonej koalicji ma jeszcze dołączyć Blok Łytwyna. Przedstawiciele tego ugrupowania, podobnie, jak Naszej Ukrainy nie skomentowali jeszcze oświadczenia Julii Tymoszenko. Roman Zwarycz z proprezydenckiego ugrupowania powiedział jedynie, że prawdopodobnie dzisiaj rozmowy na temat koalicji nie odbędą się.
- *ZOBACZ TAKŻE: *