Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Tomasz Zalewski
|

USA: Jutro wybory do Kongresu. Demokraci chcą władzy

0
Podziel się:

Najpewniej Partia Demokratyczna odzyska większość w Izbie Reprezentantów i wzmocni pozycję w stanach.

USA: Jutro wybory do Kongresu. Demokraci chcą władzy
(PAP / EPA)

Jutro w USA wybory do Kongresu oraz legislatur, władz stanowych i lokalnych. Najpewniej Demokraci odzyskają władzę w co najmniej jednej izbie Kongresu. Wzmocnią też pozycję w poszczególnych stanach.

Jak w każdym roku parzystym, Amerykanie wybiorą wszystkich 435 członków Izby Reprezentantów - kadencja kongresmanów trwa 2 lata - oraz jedną trzecią członków Senatu, gdzie senatorowie są wybierani na kadencję 6-letnią. Ponieważ w USA nie ma ograniczenia liczby kadencji, większość urzędujących członków Kongresu ubiega się o reelekcję. Odbędą się także wybory gubernatorów w 36 na 50 stanów.

W obecnym, 108. Kongresie, w Senacie zasiada 55 Republikanów i 44 Demokratów; jeden senator, Jim Jeffords z Vermont, jest niezależny, ale głosuje zwykle z Demokratami. Oznacza to, że by uzyskać większość, Demokraci muszą zdobyć co najmniej 6 dodatkowych miejsc - mieliby ich wtedy (razem z Jeffordsem) 51. Republikanom wystarcza zachowanie 50 miejsc, ponieważ w wypadku remisu - rozkładu głosów po równo (50-50) - o wynikach głosowań w Senacie decyduje głos wiceprezydenta, a jest nim Republikanin Dick Cheney.

Senat pozostanie w rękach Republikanów

Na podstawie sondaży i analiz przedwyborczych, przewiduje się, że przejęcie kontroli w Senacie przez Demokratów jest możliwe, ale raczej mało prawdopodobne - gros analityków i komentatorów uważa, że minimalną większość zachowają Republikanie.

O wyniku rozgrywki w Senacie zadecydują w praktyce wybory w kilku stanach, gdzie siły są wyrównane, jak Virginia, Missouri, Montana, Tennessee i Maryland. Obie partie tam właśnie koncentrują najwięcej wysiłków w kampanii, tam wydaje się najwięcej pieniędzy na telewizyjne spoty propagandowe, tam przyjeżdżają prominentni i popularni politycy obu stronnictw, aby wesprzeć miejscowych kandydatów.

Zwrot w lewo

Za to w Izbie Reprezentantów niemal wszyscy przewidują przejęcie władzy przez Demokratów. Obecnie Republikanie mają tam 230 mandatów, Demokraci - 201 (jeden kongresman, Bernie Sanders z Vermont, jest niezależny, trzy miejsca wakują z powodu śmierci lub przedwczesnego ustąpienia kongresmanów). Demokraci muszą więc zyskać minimum 15 dodatkowych mandatów. Sondaże wskazują, że zdobędą prawdopodobnie nawet więcej.

Eksperci przewidują też, że Demokraci wygrają większość wyborów na gubernatorów i w efekcie mogą po wyborach rządzić w większości stanów (obecnie więcej gubernatorskich stanowisk mają Republikanie).

GOP (Partia Republikańska) sprawuje kontrolę w Kongresie od 1994 roku, z tym, że w latach 2002-2004 minimalną większość w Senacie przejęli przejściowo Demokraci. Od stycznia 2001 r., czyli rozpoczęcia rządów prezydenta George'a W. Busha, Republikanie dominują także we władzach wykonawczych.

Bush utknął w Iraku

Główne przyczyny słabych obecnie notowań Republikanów to przede wszystkim malejąca popularność prezydenta Busha i kłopoty USA w Iraku, za które wini się obecną republikańską administrację. Doszły do tego skandale seksualne i korupcyjne, których bohaterami było kilku kongresmanów z GOP.

Demokraci byli podzieleni w sprawie poparcia samej inwazji Iraku, ale wszyscy zgodnie oskarżają rząd o niekompetencję w prowadzeniu wojny. Z satysfakcją wskazywali w kampanii wyborczej, że nawet wielu generałów i ekspertów wojskowych wzywa Busha do zwolnienia ministra obrony Donalda Rumsfelda. Prezydent jednak odmawia.

W wypadku wygranej Demokratów w wyborach, Bushowi będzie trudniej realizować swój program. Chociaż większość komentatorów nie przewiduje obcięcia przez demokratyczną większość funduszy na dalsze operacje w Iraku i Afganistanie, to są oni zdania, że wzrosną naciski na stopniowe wycofywanie wojsk lub podanie przynajmniej terminarza ewakuacji.

Pierwsza kobieta marszałkiem?

Po przejęciu przez Demokratów większości w Izbie Reprezentantów, jej przewodniczącą zostanie deputowana z Kalifornii, Nancy Pelosi. Będzie ona pierwszą w historii USA kobietą na tym stanowisku (trzecim w państwowej hierarchii po prezydencie i wiceprezydencie). Jest ona przedstawicielką lewego skrzydła w partii, znaną z ostrych antywojennych wypowiedzi i postulatów legalizacji małżeństw homoseksualnych.

Kontrolując komisje w Kongresie, Demokraci będą mogli nękać administrację wszczynaniem dochodzeń w sprawie jej polityki. Oczekuje się na przykład śledztwa w sprawie odbudowy Iraku, trybu kontraktów w tym kraju oraz marnotrawstwa i korupcji przy tej okazji.

Może to sparaliżować poczynania Busha w niektórych kwestiach, także w dziedzinie polityki zagranicznej.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)