Polacy wraz z Rumunami, Bułgarami i Rosjanami pracowali po 10 godzin w fabryce produkującej wyroby z drewna w miejscowości Mondragone, koło Caserty na południu kraju. Zarabiali dziennie 2-3 euro.
Po raz kolejny Polacy padli ofiarami osób wykorzystujących ich do niewolniczej pracy. Wczoraj w zakładzie interweniowali karabinierzy.
W sumie - według włoskiej agencji prasowej Ansa - w firmie, produkującej między innymi skrzynki na warzywa i owoce oraz drewniane podesty i panele, pracowało 30 cudzoziemców bez prawa pobytu. Niektórzy imigranci, jak się okazało, byli tam już od ponad dwóch lat. Funkcjonariusze, którzy przybyli na miejsce, określili warunki pracy i życia robotników jako "nieludzkie i krytyczne".
Robotników - wykorzystywanych i zatrudnionych nielegalnie - znaleziono podczas rutynowej kontroli prowadzonej przez karabinierów i inspektorów pracy.
Ansa relacjonuje, że kiedy karabinierzy wkroczyli do fabryki, niektórzy pracujący w niej imigranci uciekli. Pozostałe osoby, wśród nich ciężarne kobiety, zostały spisane.
Administratorce zakładu, 40-letniej mieszkance Neapolu, postawiono zarzut zatrudniania pracowników bez prawa pobytu, przez co - jak podkreślono - wykorzystywała ich sytuację.
Karabinierzy prowadzą dochodzenie w sprawie ewentualnych wspólników administratorki fabryki.