Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Monika Rosmanowska
Monika Rosmanowska
|
aktualizacja

#PolskieSzwalnie uratowały dziesiątki tysięcy miejsc pracy

Podziel się:

Ponad 300 polskich firm, skupionych w projekcie #PolskieSzwalnie wyprodukowało do tej pory blisko 50 mln maseczek ochronnych. Umowy zawarte między producentami odzieży a Agencją Rozwoju Przemysłu pozwoliły ocalić tysiące miejsc pracy w małych, rodzinnych szwalniach.

Inauguracja #PolskichSzwalni z udziałem Prezydenta Andrzeja Dudy, wicepremier Jadwigi Emilewicz i prezesa ARP Cezariusza Lesisza
Inauguracja #PolskichSzwalni z udziałem Prezydenta Andrzeja Dudy, wicepremier Jadwigi Emilewicz i prezesa ARP Cezariusza Lesisza (Materiały prasowe)
Artykuł powstał we współpracy z Agencją Rozwoju Przemysłu

Ratunek przed bankructwem

Projekt #PolskieSzwalnie miał przede wszystkim pomóc w utrzymaniu zatrudnienia w lokalnych firmach oraz uchronić polskie często niewielkie, rodzinne firmy, przed upadkiem.

W #Polskichszwalniach koordynacją szycia maseczek w małych lokalnych szwalniach zajęły się takie marki jak: Andrema Tex, EM Poland, LPP, Nife, 4F, Pako Lorente, Ptak, Modesta oraz Rascal. To firmy produkujące w Polsce i współpracujące z polskimi dostawcami. Na zlecenie ARP produkcję maseczek rozpoczęły także: TW Plast, Protektor oraz Teofilów, spółka z grupy kapitałowej ARP S.A.

– W połowie marca wszystko stanęło. Szczególnie dramatyczna sytuacja miała miejsce w małych i średnich szwalniach, zatrudniających po kilka, kilkanaście osób. Nowe kolekcje były już przygotowane do sprzedaży, często za pieniądze z kredytu. Tymczasem sklepy zostały zamknięte, a sprzedaż internetowa praktycznie nie istniała. Wydawało się, że branży grozi upadek, powtórka z lat 90. – przyznaje Tomasz Szypuła, prezes Ptak Warsaw Expo i członek rady nadzorczej Ptak S.A.

Holding Ptak w ramach #PolskieSzwalnie nadzorował pracę ponad stu szwalni, zatrudniających ponad 2,5 tysiąca osób.

Również w Pako Lorente styczeń i luty to czas przygotowań do sezonu wiosna-lato. 2020 rok miał być najlepszym w historii firmy. Producent odzieży spodziewał się 20-procentowego wzrostu sprzedaży, planował otworzyć nowe sklepy, a produkcja garniturów, marynarek, spodni i koszul w kilkunastu fabrykach, z którymi polska marka współpracuje, szła pełną parą.

– Obroty w sklepach zaczęły spadać, gdy w kraju pojawiły się pierwsze medialne doniesienia na temat tego, co dzieje się we Włoszech. Niedługo później zamknięto galerie handlowe, na co nikt nie był przygotowany. Dla nas oznaczało to utratę 95 proc. dochodów. Cała nasza produkcja została wstrzymana – mówi Rafał Chrapkowicz, współwłaściciel Pako Lorente.

Kłopoty dotknęły również obecną na rynku markę Modesta, która od 30 lat wytwarza eleganckie kreacje, które cenią Polki i kobiety z innych krajów.

- Doszło do tego, że po kilkudziesięciu latach już mieliśmy zamknąć produkcję – wspomina Modesta Rzepecka-Kozłowska, właścicielka firmy.

– Ale w naszej firmie, gdzie pracują 32 osoby, niektórzy są zatrudnieni od początku jej istnienia. Najkrótszy staż pracy to 15 lat. Jak można się z takimi ludźmi, tak wykwalifikowanymi, którzy uczyli stażystów z całej Europy, tak po prostu się rozstać….

Szwaczki zostają w pracy

PolskieSzwalnie pozwoliły przetrwać firmom czas, gdy produkcja odzieży całkowicie stanęła. Od początku głównym celem Pako Lorente było ponowne uruchomienie fabryk, zatrudniających łącznie około 1000 osób. Początkowo marka działała na własną rękę, zlecając szycie maseczek, które następnie sprzedawała dotychczasowym partnerom biznesowym.

– W ciągu kilku dni ponownie uruchomiliśmy fabryki. Produkcja maseczek pozwoliła wykorzystać 20-40 proc. ich mocy przerobowej. Wystarczająco, by przetrwać najgorszy czas. Na 100 proc. fabryki zaczęły pracować, gdy podpisaliśmy umowę z ARP – przyznaje Rafał Chrapkowicz.

Wówczas do pracy ruszyło też ok. 100 osób zatrudnionych w centrali Pako Lorente. Odpowiadali za logistykę całego przedsięwzięcia: przygotowanie półproduktów, kontrolę jakości, odbiór gotowego produktu z fabryk i jego transport do magazynów ARP. Łącznie sieć zatrudnia ok. 350 osób.

- Dzięki temu, że podpisaliśmy umowę z ARP mamy pracę – dodaje Modesta Rzepecka-Kozłowska. – Jesteśmy za to bardzo wdzięczni. Liczymy, że po pandemii klienci będą częściej sięgać po ubrania dobrej jakości z Europy.

Jak szacują partnerzy projektu ARP, dzięki projektowi udało się uratować nawet 300 tysięcy miejsc pracy. Co ważne, bez podtrzymania ciągłości pracy większość szwaczek prawdopodobnie nie wróciłaby już do zawodu.

– Tlen został podany przede wszystkim tym najmniejszym i najsłabszym, zatrudniającym od kilku do kilkudziesięciu pracowników. Bez udziału w projekcie nie przetrwaliby – nie ma wątpliwości Tomasz Szypuła

– Gdy zamówienia zostały całkowicie wstrzymane, szwalnie, z którymi dotychczas współpracowaliśmy potrzebowały wsparcia. Istniała groźba, że w przypadku dłuższego przestoju krawcowe będą zmuszone poszukać sobie innego zajęcia – dodaje Jan Wiernicki z Teofilów S.A.

Teofilów wielorazowe maseczki z wysokiej jakości dzianin szyje od trzech miesięcy, integrując pracę ponad 70, a w pewnym momencie nawet 100 szwalni, głównie z Łodzi. Produkty Teofilowa można kupić m.in. na stacjach PKN Orlen, Lotos, w drogeriach Rossmann czy sklepach Intermarche. Swoje maseczki firma wysyła także do Niemiec, Irlandii, Skandynawii, Czech czy Litwy. Zaopatruje również pracowników spółek z grupy ARP S.A., jednostki straży pożarnej i Lasy Państwowe.

Powrót kolekcji

Zakłady uczestniczące w projekcie stopniowo wznawiają tradycyjną produkcję. Szwalnie otrzymują nowe zlecenia i płynnie przechodzą od produkcji maseczek do szycia kolekcji.

– Sytuacja na rynku zaczyna się poprawiać, a i perspektywy są dość obiecujące. Pandemia pokazała, że rynek azjatycki nie jest przewidywalny. Europa Środkowa i Wschodnia, w tym Polska, gdzie przemysł tekstylny wciąż istnieje, może na tym zyskać – zwraca uwagę Jan Wiernicki.

Również Pako Lorente przymierza się do wznowienia przerwanej produkcji.

– Projekt #PolskieSzwalnie działa do końca czerwca, to idealny moment na przejście do produkcji tradycyjnego asortymentu. Nasze sklepy od miesiąca znów są otwarte, a sprzedaż zaczyna rosnąć – zdradza Rafał Chrapkowicz.

Ruch wrócił także do Centrum Handlowego Ptak.

- Polacy znów zaczęli kupować odzież. Większość branży przetrwała najgorszy czas i może wracać do podstawowej działalności. Polska jest europejskim zagłębiem tekstylnym i dziś inne kraje zaczynają dostrzegać potencjał tego rynku. Jesteśmy dumni, że uczestniczyliśmy w Projekcie #PolskieSzwalnie, bo nie tylko ocalił on tysiące miejsc pracy, ale też dostarczyliśmy maseczki dla milionów Polaków, a nasza firma również przyczyniła się do tego. Mam nadzieję, że dla wielu będzie to szansa na przyszłość – mówi Tomasz Szypuła

Maseczki ochronne od ARP wciąż są dostępne m.in. na stacjach benzynowych, a także w samej Agencji. 4 mln sztuk Polska wysłała na Białoruś w ramach Mechanizmu Ochrony Ludności Unii Europejskiej. Popyt na ten produkt jest dziś mniejszy, dlatego też część zapasów przechowywana jest w magazynach.

Jeśli pandemia nie ustąpi, a nakaz używania maseczek w przestrzeni publicznej zostanie przywrócony, w większej ilości ponownie trafią na rynek.

Artykuł powstał we współpracy z Agencją Rozwoju Przemysłu

przemysł
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl