Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Quo vadis euro?

0
Podziel się:

Wiele wskazuje na to, że obserwowany w ostatnich miesiącach trend na rynku EUR/PLN zostanie w najbliższych miesiącach utrzymany, chociaż tempo aprecjacji będzie zapewne wyhamowane. Nie można wykluczyć, że naruszone zostaną okolice 4 zł i przetestujemy okolice 3,90 zł

Quo vadis euro?

Od kilku miesięcy notowania EUR/PLN są w trendzie spadkowym, który w ostatnich tygodniach uległ wyraźnemu przyspieszeniu. Wpływ na to ma cały czas umacniająca się złotówka w relacji do koszyka walutowego (w przeciągu pół roku umocnienie naszej waluty sięgnęło blisko 17 proc.).

Przypomnijmy, iż w koszyk złożony jest w 55 proc. z EUR/PLN i 45 proc. USD/PLN, choć relacje te biorąc pod uwagę strukturę obrotów na naszym rynku międzybankowym w ostatnim czasie powinny zostać zmienione na rzecz 70 proc. euro i 30 proc. dolara. Na razie jednak duża część uczestników rynku nadal posługuje się starym parytetem. Na początku tygodnia jego odchylenie sięgnęło nie notowanych od końca 2002 roku poziomów powyżej 13 proc. odchylenia po mocnej stronie. W naszych codziennych komentarzach podtrzymywaliśmy, że ostatnia aprecjacja naszej waluty może zatrzymać się dopiero w mentalnych rejonach 15 proc. odchylenia. Trudno jednak jednoznacznie powiedzieć, czy tak się stanie.

Ostatnie tygodnie pokazały wyraźnie, że do Polski zawitał tzw. gorący spekulacyjny kapitał poszukujący ciekawych alternatyw dla ostatnio niezbyt rentownych inwestycji dolarowych. Tymczasem nasz kraj jawi się jako stabilny ekonomicznie przy relatywnie wysokich na tle strefy euro stopach procentowych. Dodatkowo ostatnio rząd przyjął nowy harmonogram konwergencji ze strefą euro, który zakłada, że do 2007 r. spełnimy wszystkie warunki do tego, aby dwa lata później zastąpić złotego wspólną europejską walutą. W takiej sytuacji na złotym pojawia się dodatkowy popyt ze strony funduszy convergence play.

Czy zatem w kolejnych miesiącach można nadal spodziewać się takiego tempa spadku EUR/PLN jak to miało miejsce do tej pory? Wydaje się raczej, że będzie ono trudne do powtórzenia, co jednak nie oznacza, że kolejne miesiące przyniosą wyraźne osłabienie się naszej waluty i wzrosty EUR/PLN chociażby w okolice 4,40-4,50. Po pierwsze każdy trend odwraca się bardzo powoli, po drugie nie widać w obecnym momencie wyraźnych czynników przemawiających za tym, aby złoty miał zacząć się osłabiać. W ostatnim okresie pojawiało się wprawdzie coraz więcej głosów, że mocna złotówka może zaszkodzić eksportowi, który jest jednym z głównych fundamentów wzrostu gospodarczego, jednak były to tylko słowa. Tymczasem rynek dobrze wie, że od słów do realnych interwencji droga jest daleka, co chociażby dobrze ostatnio widać na rynku eurodolara, gdzie prezes Europejskiego Banku Centralnego wydaje się być bezsilnym wobec panującego trendu. Inna sprawa, że interwencje banku centralnego na dłuższą metę wiele nie dają wiele, gdyż rynek nie
lubi sztuczności. Aby zmienił się trend muszą pojawić się ku temu wyraźne przesłanki na tle fundamentalnym. Czy są na to szanse?

W porównaniu z rozwiniętymi rynkami światowymi, nasz rynek międzybankowy jest niczym mała rybka w obliczu rekina. Może on ją połknąć, przeżuć i wypluć. Mówiąc finansowym językiem oznacza to, że duży zagraniczny kapitał może zrobić wszystko na rynku, gdzie płynność (obroty) nie są zbyt duże. Nikt dokładnie nie przewidzi momentu w którym duzi gracze postanowią zrealizować zyski i zamknąć pozycje w złotym. Tyle, że jedne zlecenia uruchomią następne, co może doprowadzić do tzw. efektu domina i osłabienia się naszej waluty nawet o 10-15 groszy w perspektywie kilku dni. Weźmy jednak pod uwagę to, że znaczące instytucje finansowe operujące na naszym rynku także zdają sobie z tego sprawę i podjęcie takiej decyzji musiałoby być spowodowane znaczącymi przesłankami. Jakie mogłyby one być? Z wypowiedzi lidera opozycyjnej Platformy Obywatelskiej, Jana Rokity wynika, że jego ugrupowanie zamierza stworzyć silny rząd wspólnie z Prawem i Sprawiedliwością, który kontynuowałby strategię reform finansów publicznych i
wprowadzenia do obiegu euro przed końcem dekady. Tyle, że jeżeli przyjrzymy się dokładnie programowi gospodarczemu PiS to znajdziemy w nim wiele różnic, czasami nawet całkiem znaczących i radykalnych – chociażby krytyczne nastawienie do instytucji jaką jest Rada Polityki Pieniężnej. Dodatkowo biorąc pod uwagę fakt wyraźnego umocnienia się złotego w ostatnim czasie trudno będzie przekonać współkoalicjanta do akceptacji niezbyt korzystnego dla gospodarki parytetu wymiany złotego na euro, o ile taka sytuacja miałaby miejsce. Podsumowując, im bliżej będzie wyborów (spodziewamy się ich na jesieni przyszłego roku) tym większa nerwowość może pojawiać się na rynku. Do tego czasu złotówka powinna pozostawać relatywnie mocna, gdyż czynniki przemawiające za ostatnim umocnieniem utrzymają się.

Podsumowując, wiele wskazuje na to, że obserwowany w ostatnich miesiącach trend na rynku EUR/PLN zostanie w najbliższych miesiącach utrzymany, chociaż tempo aprecjacji będzie zapewne wyhamowane. Nie można wykluczyć, że naruszone zostaną okolice 4 zł i przetestujemy okolice 3,90 zł, czyli techniczne wsparcia z końca 2002 r. Z kolei silnymi oporami są okolice 4,35-4,40 zł i nie powinny zostać przełamane do góry. W krótkoterminowej perspektywie wyraźnym oporem są już okolice 4,20 zł. Podsumowując, zabezpieczanie obecnych poziomów przez eksporterów nadal wydaje się korzystne, gdyż scenariusz rynku na najbliższe miesiące nadal będzie dla nich niekorzystny.

euro
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)