Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

O 116 tys. zł na minutę rośnie dług Polski. I tak nic nam nie zrobią

0
Podziel się:

Polska przystąpi do paktu fiskalnego, ale decyzja premiera Tuska nie pociągnie za sobą żadnych wymiernych konsekwencji.

O 116 tys. zł na minutę rośnie dług Polski. I tak nic nam nie zrobią
(PAP/Radek Pietruszka)

Przywódcy 25 państw, w tym Polski, zgodzili się na szczycie UE na zawarcie traktatu fiskalnego z nową regułą wydatkową. Przystąpienie do umowy nie pociągnie jednak za sobą żadnych realnych konsekwencji dla naszego kraju. Państwom, którym najbardziej zależało na jej podpisaniu, daleko jest do wypełnienia stawianych w umowie warunków. Co więcej, progi ostrożnościowe zapisane w polskim prawie dotyczące relacji długu publicznego do PKB są niższe od propozycji zawartych w pakcie.

Pakt fiskalny to umowa, która ma zmusić państwa Unii Europejskiej do naprawy swoich finansów publicznych. W dużej mierze powtarza on już to, co zostało zawarte w kryteriach z Maastricht. Te być może szybko wypełnimy, ale jak powiedział wczoraj minister Jacek Rostowski, nie oznacza to, że wejdziemy do strefy euro przed 2015 rokiem.

Najważniejsze zapisy paktu mówią, że deficyt strukturalny państw, które przystąpiły do umowy, nie może przekraczać 0,5 procenta PKB, relacja długu publicznego do PKB 60 procent, a deficyt budżetowy 3 procent PKB. Jeżeli któryś z tych warunków zostanie złamany, wówczas UE będzie mogła nałożyć na kraj karę finansową w wysokości 0,1 procent PKB.

Tymczasem polski dług publiczny od ubiegłego roku przyrasta już w nieco mniejszym tempie niż np. w 2010 roku. W tym roku minister finansów Jacek Rostowski zadłuży nas kolejne 45 mld zł, a cały dług urośnie do kwoty 862 mld zł (w 2010 roku dług urósł o 78 mld zł).

Z szacunkowych wyliczeń *Money.pl *wynika, że z każdą sekundą zadłużenie to zwiększa się o 1938 zł (dla porównania w 2010 roku było to 2577 zł), a po upływie jednej minuty przybywa nam 116 306 zł długu.

Źródło: Money.pl, na podstawie danych z Ustawy budżetowej na 2012 rok

Polska w wagonie drugiej klasyChociaż Polska zdecydowała się przystąpić do paktu, nie musimy obawiać się konsekwencji przekroczenia zapisanych w nim warunków. - _ Zaczną nas one obowiązywać dopiero po wejściu do strefy euro, chyba że sami wcześniej zadeklarujemy chęć przestrzegania tych norm pod groźbą kary _ - tłumaczy w rozmowie z *Money.pl *europoseł Jacek Saryusz-Wolski. I wylicza, że spośród wszystkich 17 państw należących do strefy euro aż 13 nie spełnia zawartych w traktacie norm.

Zdziwienia w sprawie podpisania paktu nie kryje za to posłanka PiS Beata Szydło. Jej zdaniem nie jest nam on do niczego potrzebny i niedobrze się stało, że premier odstąpił od początkowych warunków. - _ W tej chwili kupiliśmy sobie możliwość przysłuchiwania się obradom podczas unijnych szczytów, nawet bez prawa głosu. To zdecydowanie za mało _ - podkreśla Beata Szydło.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/45/m202541.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/polska;nie;podpisze;paktu;fiskalnego;i;bardzo;dobrze,116,0,1015156.html) *Polska nie podpisze paktu fiskalnego? I bardzo dobrze * W sprawie paktu Donald Tusk może liczyć na wsparcie Angeli Merkel. Tylko czy gra jest warta świeczki?

Donald Tusk zapowiadał, że Polska nie podpisze umowy, dopóki nie dostaniemy gwarancji, że będziemy mogli uczestniczyć we wszystkich szczytach państw strefy euro. Zdaniem polskich polityków bez tego Unia Europejska zostanie podzielona _ na lepszą i gorszą _. - _ Pomimo tego, że nasze finanse publiczne są w lepszej kondycji niż wielu państw strefy euro, będziemy jechać w wagonie drugiej klasy. To niedopuszczalne _ - tłumaczył Jacek Saryusz-Wolski jeszcze przed decyzją premiera o przystąpieniu do paktu.

Ostatecznie zdecydowano, że sprawy dotyczące samego kryzysu strefy euro będą omawiane tylko przez 17 krajów, a państwa spoza euro będą uczestniczyć w szczytach _ 17 _ w sprawie konkurencyjności, paktu oraz reform Eurolandu. _ - To nie znaczy, że jest kilka prędkości w UE, ale są różne poziomy integracji _ - tłumaczył wczoraj prezydent Francji Nicolas Sarkozy. To właśnie Francja była największym przeciwnikiem obecności państw spoza strefy euro na spotkaniach grupy.

Impuls do walki z deficytemWśród ekonomistów zdania na temat tego, czy Polska powinna była przystąpić do paktu fiskalnego są podzielone. Prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów uważa, że skoro zadeklarowaliśmy jako kraj zamiar przystąpienia do strefy euro, to powinno zależeć nam na tym, by funkcjonowała ona dobrze i była silna. - _ To leży w naszym interesie. Dlatego powinniśmy popierać działania, które będą dyscyplinowały kraje strefy euro. Nie może być natomiast tak, że nasz minister finansów popiera Włochy w kwestionowaniu roli Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który ma rozstrzygać o karach dla krajów, które przekroczą progi ustalone w pakcie. To jest działanie destrukcyjne _ - krytykuje prof. Gomułka.

Bardziej rygorystyczne zapisy dotyczące limitu długu publicznego do PKB, wpisane do naszego prawa, według prof. Gomułki nie powinny też sprawiać, że rząd spocznie na laurach. -_ Istotne są także regulacje dotyczące wielkości deficytu budżetowego, który powinien zejść poniżej progu 3 procent. Deficyt na takim poziomie może się zdarzyć w trakcie recesji, ale w normalnej sytuacji powinien być zerowy _ - mówi Gomułka.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/88/m202328.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/unia-europejska/wiadomosci/artykul/ostra;krytyka;niemcy;i;francja;sabotuja;strefe;euro,36,0,1013028.html) *Miażdżąca ocena ekonomisty z Waszyngtonu: Niemcy i Francja sabotują strefę euro * Znany ekonomista mówi Money.pl, że kryzys to nie sprawka Grecji. _ Gdyby nie Merkel i Sarkozy to ratowanie Europy zajęłoby mniej czasu _. Tymczasem mimo tego, że według danych Komisji Europejskiej, po odliczeniu kosztów reformy emerytalnej deficyt w tym roku nie przekroczy dozwolonego poziomu 3 procent PKB, Bruksela nie ściągnęła jeszcze z Polski procedury nadmiernego deficytu. W tym względzie pakt fiskalny może zatem być impulsem mobilizującym polski rząd do bardziej zdecydowanych kroków.

Ważne jest też to, by w pakcie zostało uwzględnione polskie stanowisko w sprawie wzmocnienia instytucji unijnych - zwraca uwagę Jacek Saryusz-Wolski. Według obecnych założeń jest bowiem tak, że to kraje mają nawzajem kierować do Trybunału wnioski dotyczące łamania norm paktu. - _ Trudno jednak sobie wyobrazić, by na przykład Malta zaskarżyła Niemcy _ - zauważa europoseł. - _ Dlatego badaniem takich zastrzeżeń powinna zajmować się Komisja Europejska _ - uważa.

Ugłaskać niemieckiego podatnika?Z kolei według profesora Dariusza Filara, byłego członka Rady Polityki Pieniężnej, Polska powinna twardo trzymać się swojego stanowiska. Ekonomista we wczorajszej rozmowie z *Money.pl *podkreślał, że główne założenia paktu to w praktyce powtórzenie kryteriów z Maastricht, a więc i tak będziemy musieli je spełnić, by wejść do strefy euro.

Wątpliwości co do przystąpienia Polski do paktu fiskalnego nie krył natomiast prof. Ryszard Bugaj. - _ Skłaniałbym się raczej do stanowiska, że nie powinniśmy podpisywać paktu, bo to jest wiązanie sobie rąk. Nie jestem specjalnym zwolennikiem regulacji takich jak określone progi długu publicznego i deficytu, bo żaden algorytm nie zastąpi dobrej klasy politycznej _ - argumentował prof. Bugaj.

Przywoływał też przykład Irlandii, która dwa lata temu ratując sektor bankowy doprowadziła deficyt do poziomu 32 procent. - _ Gdyby Irlandczycy przestrzegali reguł, to doszłoby do katastrofy i wybuchłaby panika bankowa _- powiedział.

- _ Nie musimy być bardziej papiescy od papieża. W kryzysie rynki nauczyły się oceniać każdy kraj osobno, a nie przez pryzmat całej strefy euro. Znaczenie praktyczne pakt ma głównie dla niemieckiej opinii publicznej _- mówił prof. Bugaj.

Jego zdaniem, na podpisaniu paktu Polska również niewiele zyska w wymiarze politycznym. - _ To zbyt duża cena, by Donald Tusk zyskał dostęp do europejskich salonów, tym bardziej że jego obecność tam będzie symboliczna, bez głosu stanowiącego _ - podsumowuje prof. Bugaj.

Czytaj więcej o pakcie fiskalnym w Money.pl
Kaczyński wzywa Tuska. "To ochłapy" Według prezesa PiS, pakt oznacza podział UE, a dla Polski - autodegradację. Dziś rozpoczyna się nieformalny szczyt Unii.
Komisja Europejska za Polską. Pakt zły? _ KE będzie bronić stanowiska państw spoza euro, by były zapraszane na szczyty euro _ - powiedziała Pia Ahrenkilde Hansen.
"Tak" dla unii fiskalnej. Pod warunkiem Bułgaria na razie przyłączy się do tej części paktu, która zobowiązuje kraje unijne do przestrzegania dyscypliny finansowej.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)