Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Maciej Rynkiewicz
|

Prognoza walutowa. Frank będzie tańszy o kilkanaście groszy

0
Podziel się:

Jeśli prognozy się sprawdzą, to szwajcarska waluta potanieje do poziomów z 2011 roku.

Prognoza walutowa. Frank będzie tańszy o kilkanaście groszy
(Stanislaw Kowalczuk/East News)

Szwajcarska waluta w stosunku do złotego potanieje o kilkanaście groszy, tylko niewiele mniejszy spadek zaliczy euro, ale trzeba się szykować na wzrosty cen dolara - to główne wnioski wynikające z rozmów przeprowadzonych przez Money.pl z walutowymi analitykami. Najbliższe miesiące z pewnością przyniosą spore wahania na rynkach, a głównym winowajcą będzie Rezerwa Federalna, czyli bank centralny USA. Siła złotego będzie jednak bardziej wynikać z kondycji krajowej gospodarki, która na nowo zaczyna się wyróżniać na tle naszego regionu.

Od początku sierpnia, wartość euro w stosunku do krajowej waluty spadła o mniej niż 0,1 procent. Podobnie było w przypadku dolara, który spadł w tym samym czasie mniej niż pół procent. To niewielkie zmiany. Wszystko jednak wskazuje, że nadchodzące tygodnie mogą przynieść zdecydowanie większe wahania na rynkach walut, również złotego.

Notowania najważniejszych walut od początku sierpnia

Analitycy przepytani przez Money.pl sugerują, że w najbliższych miesiącach złoty będzie się umacniał w stosunku do euro. Ze średnich ich prognoz wynika, że równo za miesiąc, za walutę wspólnoty zapłacimy 4,24 złotego. Z czasem jednak nasza waluta będzie bardziej zyskiwała bardziej na sile i za pół roku euro będzie kosztowało 4,13 złotego. W porównaniu z dzisiejszymi notowaniami, to o niemal 3 procent mniej.

Dobre wiadomości płyną również dla posiadaczy kredytów walutowych we frankach. Wszystko wskazuje, że szwajcarska waluta na początku przyszłego roku będzie tańsza o 15 groszy. Za jednego franka w połowie lutego zapłacimy 3,24 złotego. Jeśli ta prognoza się sprawdzi, byłby to najniższy poziom od połowy 2011 roku. Warto jednak dodać, że nie wszyscy przepytani przez Money.pl analitycy byli w tej sprawie jednomyślni. Szymon Zajkowski z TMS Brokers prognozuje, że frank za sześć miesięcy będzie nadal kosztował 3,35 złotego.

źródło: Money.pl na podstawie średnich z prognoz analityków

Ekonomiści są dużo bardziej zgodni w przypadku prognoz dla dolara. Tu niemal nie ma wątpliwości - waluta USA w stosunku do złotego w najbliższych miesiącach będzie zyskiwać. Z średnich prognoz wynika, że za pół roku za dolara trzeba będzie zapłacić 3,28 złotego, czyli ponad 3 procent więcej, niż obecnie.

Dolarowy dopalacz Fed powoli zaczyna zagrażać Jakie wydarzenia będą miały wpływ na krajową walutę? Obecnie kwestia rozbija się przede wszystkim o decyzję Rezerwy Federalnej, czyli banku centralnego USA, w sprawie prowadzonego programu QE3. Polega on _ de facto _ na miesięcznym dodruku 85 miliardów dolarów, które trafiają do banków komercyjnych w zamian za rządowe obligacje. Od jego początku w grudniu 2012 roku, baza monetarna USA, czyli łączna ilość pieniądza w obiegu, powiększyła się już około 800 miliardów dolarów. Gdyby przeliczyć tę kwotę na liczbę Amerykanów, to wyjdzie już niemal 2,7 tysiąca dolarów na osobę.

Dodruk pieniądza w USA to jednak broń obosieczna. Astronomiczna kwota miała przede wszystkim rozruszać tamtejszą gospodarkę. Równocześnie doprowadziła też do znacznego osłabienia amerykańskiej waluty. W porównaniu do września, kiedy program startował, dolar w stosunku do euro potaniał o około 7 procent, a momentami aż o 10 procent. Zniżka byłaby prawdopodobnie jeszcze większa, gdyby nie kłopoty w samej strefie euro.

Obecnie coraz śmielej mówi się więc o ograniczeniu QE3, co może być pretekstem do umocnienia dolara. _ - Rezerwa Federalna na najbliższym posiedzeniu albo zdecyduje się zmniejszyć program skupu obligacji, albo zapowie jego modyfikację jeszcze w tym roku - _ twierdzi Krzysztof Koza, analityk Admiral Markets Polska.

Ekonomista dodaje, że wskaźniki gospodarcze z miesiąca na miesiąc idą w górę, więc gospodarkę USA powoli należy odłączyć od kroplówki. Chodzi tu przede wszystkim o stopę bezrobocia, która od sierpnia ubiegłego roku spadła z 8,1 do poziomu 7,6 procent. Dopalacz w postaci 85 miliardów dolarów sprawdza się świetnie, jednak z miesiąca na miesiąc trwania programu, pojawia się coraz bardziej realna groźba powstania bańki spekulacyjnej, a w dalszym terminie wybuchu inflacji. Ta wciąż jest niska - na poziomie dwóch procent.

źródło: Money.pl na podstawie Departamentu Pracy USA

_ - Dane z amerykańskie gospodarki, które powinniśmy zobaczyć pod koniec sierpnia, raczej utwierdzą inwestorów, że 18 września Fed podejmie decyzję o ograniczeniu programu. Myślę więc, że we wrześniu dolar pójdzie w górę i w relacji do złotego osiągnie wartość 3,28, a za euro trzeba będzie zapłacić pewnie gdzieś blisko 4,30 złotego - _ twierdzi Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ.

O ile miliardów dolarów miesięcznie?

Eksperci uspokajają jednak, że decyzja Rezerwy Federalnej nie odwróci cen walut zupełnie do góry nogami. Fed od miesięcy robi bowiem wszystko, żeby wejście w tak zwaną erę _ post-QE _ przeprowadzone zostało jak najmniejszym kosztem stabilności na rynkach. Bardzo istotna jest też kwestia skali ograniczenia.

_ - Jeśli bank zdecyduje się wygaszać QE3 w bardzo wolnym tempie, na przykład o 10 miliardów dolarów miesięcznie, to nie sądzę, żeby rynek rzucił się do kupowania dolarów. Przecież jeszcze w czerwcu mówiło się o cięciu od razu o 25 miliardów dolarów, jeszcze niedawno było to 15 miliardów dolarów, a dziś coraz bardziej realny jest scenariusz właśnie na poziomie 10 miliardów dolarów - _ komentuje Marek Rogalski.

Dlaczego jednak teoretycznie odległa nam polityka monetarna USA w rzeczywistości ma tak duży wpływ na notowania krajowej waluty? _ - Złoty jest uzależniony od nastrojów na światowych rynkach. Zmiany w QE3 mogą sprawić, że nastawienie do papierów dłużnych krajów rozwijających się, bardziej ryzykownych - czyli w tym Polski, będzie z czasem coraz gorsze. Innymi słowy, kapitał zagraniczny odpłynie z kraju, co w efekcie negatywnie przełoży się na notowania złotego - _ tłumaczy Szymon Zajkowski, analityk TMS Borkers.

Dołek w Europie już za namiO ile jednak w krótkim terminie ten scenariusz jest zupełnie prawdopodobny, to z czasem szala powinna się przechylać na stronę _ emerging markets _. Zwłaszcza tych z peryferiów strefy euro. Z opublikowanych w minionym tygodniu danych Eurostatu wynika, że państwa ze wspólną walutą wychodzą z recesji.

W drugim kwartale tego roku, europejski urząd zanotował wzrost gospodarczy na poziomie 0,3 procent w stosunku do pierwszych trzech miesięcy roku. Rozpędu zaczyna nabierać też gospodarka Niemiec, która w tym samym czasie urosła o 0,7 procent. Tymczasem to właśnie kraje ze wspólną walutą są najczęściej największymi partnerami handlowymi krajów ościennych - w tym Polski.

Co więcej, analitycy są zgodni - udany drugi kwartał to nie był przypadek._ - Dołek dekoniunktury był w pierwszym kwartale tego roku i mamy go już za sobą. W kolejnych miesiącach i kwartałach dane z Europy i Polski będą coraz lepsze. Co prawda na nagłe przyspieszenie nie ma szans, jednak ewidentnie powoli wchodzimy na ścieżkę wzrostu - _ prognozuje Szymon Zajkowski.

źródło: Money.pl na podstawie danych Eurostatu. * - prognoza

_ - Ostatnie dane gospodarcze z Niemiec i strefy euro przyniosły spore uspokojenie na rynkach. Jednak sugeruję zwrócić uwagę na wyniki naszej gospodarki, które idą w rytm europejskich tendencji. Wszystko razem wskazuje, że recesja małymi krokami dobiegła końca i w następnych miesiącach powinniśmy być świadkami wzrostów koniunktury. To z czasem pozytywnie wpłynie na notowania krajowej waluty - _ komentuje Krzysztof Koza.

Polska będzie najlepsza w naszym regionie

Nasza gospodarka zakończy ten rok ze wzrostem PKB na poziomie 1,1 procent, szacuje Eurostat. O takim wyniku mogą co najwyżej pomarzyć kraje Wspólnoty, które 2013 mają zakończyć symbolicznie poniżej kreski. Co jednak najważniejsze dla krajowej waluty, zmiana PKB będzie się pozytywnie wyróżniać na tle państw z naszego regionu. Dlatego to złoty, a nie węgierski forint lub czeska korona, będzie popularniejszy wśród zagranicznych inwestorów.

_ - Czechy nie mogą wyjść z ogromnego kryzysu politycznego. Węgierski rząd z kolei raz na jakiś czas wpada na populistyczny pomysł, jak na przykład ten z pomocą dla zadłużonych w obcych walutach. Dlatego mało kto chce inwestować większe pieniądze w tych krajach - _ komentuje Marek Rogalski.

Analityk twierdzi również, że dodatkową zachętą do inwestycji w złotego w przyszłym roku będą decyzje Rady Polityki Pieniężnej w sprawie stóp procentowych. _ - Jej członkowie trzymają się założenia, że od ostatniej decyzji o obniżce o 25 punktów bazowych do 2,5 procent, przez najbliższy rok nic nie zmienią. Natomiast ja mam wrażenie, że już na wiosnę pojawią się pierwsze głosy, że Rada powinna coś zrobić - _ uważa Rogalski. - _ Takie presje, w połączeniu z rosnącą prawdopodobnie inflacją, mogą być wsparciem dla krajowej waluty _.

Czytaj więcej w Money.pl

giełda
waluty
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)