Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Materiał partnera
|
aktualizacja

Słabość koncernów przekuła we własny atut. W branży, gdzie mali nie mają szans

8
Podziel się:

Marcelina Rozmus-Prinz od prawie dekady tworzy torby, torebki i akcesoria na indywidualne zamówienie. 99 proc. biznesu prowadzi przez internet. Zobacz kolejny odcinek "Pomysłu na biznes".

Słabość koncernów przekuła we własny atut. W branży, gdzie mali nie mają szans
(WP.PL)

- Czym jest dla mnie prowadzenie firmy? To pasja, uzależnienie, przyjemność w jednym. Kiedy razem z grupą ludzi robisz coś ciekawego i tworzysz nowatorskie produkty, które sprawiają frajdę pracownikom i klientom, to masz ogromną satysfakcję - tłumaczy Marcelina Rozmus-Prinz, właścicielka marki Mana Mana.

8 lat temu stworzył pracownię torebek i akcesoriów wykonywanych na indywidualne zamówienie. W Mana Mana każdy produkt jest szyty na miarę potrzeb klienta.

- Każdy ma unikatowy charakter. Od tamtej pory powtarzam sobie i przyjaciołom, że jak się chce, to można się nauczyć wszystkiego: budować statki kosmiczne i autostrady, jeździć na strusiu, hodować lamy albo hulajnogą przemierzyć równik. Nie ma rzeczy niemożliwych – uśmiecha się Marcelina.

Zobacz także: ZOBACZ VIDEO: Jak powstają unikatowe torebki Mana Mana

Pierwsze zlecenie? Przez Internet

Marka Mana Mana powstała w 2011 roku w Starogardzie Gdańskim. Zaczęło się w niewielkim pokoju rodzinnego domu.

- Parę miesięcy wcześniej skończyłam studia. Nie mogłam znaleźć pracy w zawodzie, nie do końca czułam, że to moja droga. Wpadłam na pomysł, aby zacząć tworzyć produkty z nadrukowanym haftem cyfrowym - opowiada właścicielka.

W tym czasie nie miała konkurencji. W jej rodzinnym miasteczku nie było podobnej firmy. W rozruchu pomogła rodzina. To rodzice kupili maszynę hafciarską, od której się zaczęło.

- A ja chodziłam na kursy graficzne i haftowałam dosłownie na wszystkim, co wpadło mi w ręce - śmieje się Marcelina Rozmus-Prinz.

Pierwsze zlecenia dostała przez internet. - Moment, gdy firma nabrała rozmachu nastąpił przypadkiem. Moja mama w tajemnicy przede mną uszyła torebkę z próbką mojego haftu, z ludowym wzorem kociewskim. I sprzedała się w godzinę po opublikowaniu zdjęcia na Facebooku - opowiada.

Jak tłumaczy Marcelina Rozmus-Prinz, to właśnie była pierwsza prawdziwa "Mana" i to na dobrą sprawę od niej wszystko się zaczęło. - Moje życie przeobraziło się w torebkowe szaleństwo, które trwa do dziś. A maszynę, na której powstał ten pamiętny haft, mam do tej pory - dodaje.

W Mana Mana klient sam może stać się projektantem.

- Może przyjść do naszego stacjonarnego showroomu, obejrzeć gotowe produkty, zainspirować się, a potem przejrzeć wykroje, wzorniki tkanin. Wszystkim pomożemy stworzyć wyjątkową torbę marzeń - mówi Rozmus-Prinz.

Jak przyznaje właścicielka, doskonale zdaje sobie sprawę, że nie ma szans w starciu z dużymi producentami torebek. I właśnie dlatego musiała postawić na zupełnie nowy projekt, wykorzystać jej silne strony. - To duzi producenci nie mają szans ze mną przez personalizację i indywidualne podejście do każdego klienta - wyjaśnia.

Nie jest tajemnicą, że procesy produkcyjne dużych fabryk nie są dostosowane do indywidualnych zamówień. Siłą dużych producentów jest masowość. Siłą Mana Mana stała się indywidualność.

Klient decyduje o wszystkim

Jak wygląda produkcja? W przypadku Mama Mana, najpierw powstaje pomysł na produkt (klienta lub samej właścicielki), później następuje opracowanie formy, wykrojenie jej, haftowanie i szycie. Na tym jednak nie koniec.

Produkt następnie trafia do kolejnego działu, który przeobraża surowo uszytą bryłę w funkcjonalną rzecz. To tutaj pojawiają się uchwyty, paski, zapięcia, metalowe regulatory długość. Wszystko zależy od przeznaczenia produktu - torebki są wykończone inaczej, etui na komputery inaczej, inne akcesoria zupełnie inaczej.

Po ewentualnym zainteresowaniu klientów jest jeszcze możliwość modyfikacji zamówienia. - Dział obsługi klienta konsultuje ewentualne modyfikacje, dobór kolorów, haftowaną dedykację wewnątrz torebki i finalizuje zamówienie - tłumaczy.

Najszybsze łącze kluczem do sukcesu

- 99 proc. sprzedaży odbywa się za pośrednictwem sklepu internetowego. Na podstawie strony internetowej i mediów społecznościowych klient kształtuje wrażenie o firmie. Szybki internet jest koniecznością, a moja strona ma międzynarodowy zasięg - opowiada Marcelina Rozmus-Prinz. I dodaje.

- Szybkie łącze jest w mojej firmie niezbędne również z innego ważnego powodu. Oferujemy kreator produktów online. Każdy klient może samodzielnie, z domu, przez internet, stworzyć własne spersonalizowane zamówienie - dodaje. I ta funkcja wymaga pojemnego i szybkiego łącza. Musi działać sprawnie. I u klienta, i w firmie – niezależnie od tego z jakiego miejsca na Ziemi dokonywane jest zamówienie.

- Wybrałam światłowód od Orange, bo ponad połowa firm w Polsce korzysta z ich usług(1). I teraz mam szybki internet wszędzie tam, gdzie funkcjonuje moja firma – dodaje Marcelina Rozmus-Prinz.

(1) Informacja z dostępnego w Internecie badania "Monitorowanie pozycji Orange na rynku B2B" przeprowadzonego na zlecenie Orange Polska SA przez Centrum Badan Marketingowych INDICATOR w dniach 27.06-26.07.2018 r.

Partnerem artykułu jest Orange

pomysł na biznes
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(8)
Dipran
5 lata temu
Firma Orange (znana dawniej jako Telekompromitacja Polska) w XXI wieku nie potrafi podłączyć telefonów w miejscowościach położonych 25-30 km od centrum Warszawy (gdzie przed wojną telefon był już i we dworze i w aptece) a bierze się za "łącza internetowe".
ruda
5 lata temu
Wspaniałe torebki! Kupiłam jedną w sklepie stacjonarnym w moim mieście i jestem bardzo zadowolona. Torebka jest nie do zdarcia, nie do zniszczenia. Pozdrawiam!
ejej
5 lata temu
A już miałam nadzieję ,że wreszcie jakaś opłacalna działalność. A tu jakiś badziew pod reklamę.
adam
5 lata temu
- Wybrałam światłowód od Orange, bo ponad połowa firm w Polsce korzysta z ich usług(1). I teraz mam szybki internet wszędzie tam, gdzie funkcjonuje moja firma – dodaje Marcelina Rozmus-Prinz. Bez jaj... ludzie są zapatrzeni w reklamy ale byście się trochę postarali
szkoda nerwów
5 lata temu
ale ściema. mój znajomy ma Orange i cały czas problemy z internetem, non stop. raz na jakiś czas wysyłają do niego kogoś, przez chwilę jest lepiej, a potem znowu awarie. NIE POLECAM, OMIJAĆ.