Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Madejski
Mateusz Madejski
|

Sprawa Józefa. Dwie dekady sądowej walki i dług na prawie 50 mln zł

1448
Podziel się:

Józef Nowak, mieszkaniec małej wsi na Śląsku. Lat 45, żona, dwie córki, wykształcenie wyższe. I niemal 50 milionów długu. Za co? Za pracę dla "baronów" mafii paliwowej. - Z tym że ja nie byłem nawet słupem. Nie miałem choćby złotówki z tego wszystkiego - opowiada money.pl.

Sprawa Józefa. Dwie dekady sądowej walki i dług na prawie 50 mln zł
Józef Nowak ma do spłaty niemal 50 mln. Zapewnia, że nigdy niczego nie ukradł (PAP, wp, Andrzej Grygiel)

Dokładnie 48,593,398 zł i 70 groszy. Józef Nowak pokazuje nam wezwanie do zapłaty z częstochowskiego urzędu skarbowego. Data: 18 lutego 2021. Termin płatności - dwa tygodnie.

 - Nie zapłaciłem, to dla mnie absurdalne pieniądze. W życiu takich nie widziałem na oczy i w życiu pewnie nie zobaczę – opowiada w rozmowie z money.pl.

Jak dodaje, nie ma pojęcia, skąd "prosty chłopak" miałby wziąć takie środki. Jednak nierozliczanie się z kary może mieć konsekwencje. Bo nad Nowakiem wisi wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć. Na początku marca sąd nie zdecydował się odwiesić jeszcze kary. Jeśli jednak Nowak nie znajdzie szybko kilkudziesięciu milionów, może niebawem znaleźć się za kratkami.

Zobacz także: Spirala zadłużenia. "Spłacanie jednych długów drugimi to droga donikąd"

- Choć w pewnym sensie to i tak dożywocie. Jeśli mi wisi nad głową taka kara, to nigdy nie zaznam spokoju, nigdy nie będę normalnie żył. Nie mówiąc już o tym, że nigdy nie będę miał szans na żaden kredyt – dodaje.

Prawomocny wyrok Józef Nowak usłyszał w połowie kwietnia 2019 roku. – To była dramatyczna wiadomość, ale z drugiej strony w pewnym sensie był też dla mnie korzystny. Bo sąd poprzedniej instancji skazał mnie na spłatę prawie 486 mln zł. Obecna kwota do spłaty to 10 proc. tej oryginalnej – tłumaczy.

Chcesz się podzielić swoją historią? Daj nam znać na dziejesie.wp.pl

Praca za tysiąc, długi za miliony

Co sprawiło, że Nowak znalazł się w tym miejscu? Każe nam się przenieść w czasie do połowy lat 90.

- Wtedy było naprawdę ciężko, o pracę było trudno. A ja miałem 19 lat i szukałem, gdzie by się tu zaczepić – opowiada.

Tak w 1996 roku trafił do hurtowni paliw w Bytomiu-Bobrku. – Prosta, fizyczna praca – opowiada. Do jego obowiązków należało po prostu nalewanie paliwa do zbiorników. Kokosów nie było, ale jak tłumaczy Nowak, wtedy 1,5 tys. zł miesięcznie było bardzo sensownym wynagrodzeniem.

Gdyby pozostał pracownikiem fizycznym, pewnie tej historii by nie było. Jednak szef zaproponował mu w 1998 roku awans – zatrudnienie w biurze. Brzmiało świetnie: lżejsza praca, lepsze pieniądze, choć tylko nieznacznie.

W biurze Nowak zajmował się wystawianiem faktur. – Techniczne zajęcie, wklepywanie danych, przybijanie pieczątek – opowiada. Jak precyzuje, nie był księgowym. - Choć w firmie byli oczywiście księgowi - dodaje.

Początek XXI wieku. Media zaczynają informować o tzw. "mafii paliwowej". Jej członkowie dokonywali fikcyjnego obrotu paliwami na gigantyczną skalę, by wyłudzać podatki.

- Jak się okazało, moja hurtownia znajdowała się w łańcuszku jednej z takich mafii – opowiada Józef Nowak.

Na pytanie, czy zdawał sobie z tego sprawę, odpowiada: oczywiście, że nie.

W 2001 roku został aresztowany na trzy miesiące, osadzili go w Zielonej Górze. Pod koniec tego okresu zaczęły się przesłuchania.

- Zarzucono mi wystawianie fikcyjnych faktur, oszustwo, działanie na szkodę Skarbu Państwa poprzez wystawianie fikcyjnych dokumentów sprzedaży i działanie w zorganizowanej grupie przestępczej. Przesłuchania odbywały się codziennie, po kilka godzin – mówi.

- Okazywano mi dziesiątki faktur, pytając, czy rozpoznaję i pamiętam wydanie towaru do danego dokumentu. To było kilkadziesiąt segregatorów zawierających faktury wystawione przez 2 lata i 4 miesiące pracy. Niestety, nie pamiętałem konkretów, więc wtedy wpisywano w protokole zeznań, że nie pamiętałem wydania towaru i że dany dokument rozpoznaję jako fikcyjny. Powtarzało się to dziesiątki razy – opowiada.

Niepewność rosła. – Po prostu bałem się o swoje życie. Na przykład zastanawiałem się, czy wrócę ze spaceru, czy stanie mi się coś w łaźni – mówi.

Adwokat miał wtedy zalecić mu zmianę strategii. – Przekonywał, że najważniejsze jest, abym wyszedł na wolność – mówi.

- Więc za jego namową częściowo wtedy przyznałem się do zarzucanych mi czynów, na przykład do wystawiania fikcyjnych faktur, mając nadzieję, że przed sądem wszystko uda się wyjaśnić i sprostować – tłumaczy Nowak, uznając to za swój gigantyczny błąd.

- Do dziś nie wiem, komu tak naprawdę ten adwokat służył – dodaje. Jednak sąd pozwolił Nowakowi wyjść na wolność. – Choć taka zupełna wolność to nie była. Setki razy jeździłem na przesłuchania, rozprawy sądowe, przez ponad pięć lat stawiałem się na dozór policyjny – mówi.

Ile to trwało? – 18 lat – odpowiada, mając na myśli postępowania przygotowawcze.

Choć sprawa nad nimi wisiała, starał się normalnie żyć. Założył rodzinę – obecnie ma dwie córki. Skończył studia (prawo administracyjne na Uniwersytecie Śląskim), dostał pracę w Częstochowie. Założył też stowarzyszenie "Humane", mające pomagać osobom chorym i w trudnej sytuacji życiowej. Angażował się też w życie religijne, organizując na przykład pielgrzymki rowerowe czy halowe turniej piłki nożnej dla dzieci i młodzieży.

Był doceniany na Śląsku – nawet dwa razy został nominowany w konkursie "Osobowość Roku" Dziennika Zachodniego. "Stowarzyszenie, którym kieruje, skupia ludzi pozytywnie zakręconych, którzy czerpią energię z pomagania" – brzmiało uzasadnienie tej nominacji.

I potem przyszedł wyrok. Pracę w Częstochowie stracił, dwie kolejne również. Gdy szefowie dowiedzieli się o jego przeszłości, rozwiązywali współpracę. Znalazł jednak kolejną pracę, w transporcie. – Oczywiście boję się, że i ją stracę, gdy przełożeni dowiedzą się o tym wyroku. Ten strach ze mną zostanie – dodaje.

W swoich okolicach już nie jest traktowany jako przykładny obywatel i społecznik. – Spotkał mnie ostracyzm, ludzie się ode mnie odwracają na ulicy – mówi.

"Ja tych pieniędzy na oczy nie widziałem!"

Skąd kwota, którą Nowak musi spłacać? Jak orzekł krakowski sąd, to naprawa szkody, która została wyrządzona Skarbowi Państwa.

- Z tym, że ja nigdy nie ukradłem tych pieniędzy. Nigdy fizycznie ich nie posiadałem, nie dysponowałem w żaden sposób taką kwotą – opowiada.

Jak zapewnia, z oszustw mafii paliwowej nie miał nawet złotówki.

Co na to krakowski Sąd Apelacyjny, który wydał ostateczny wyrok w tej sprawie? W uzasadnieniu czytamy, że faktycznie – nie wykazano, że Józef Nowak uczynił z przypisanego mu procederu źródło dochodów.

Skąd więc taki wyrok? W uzasadnieniu sąd nie nazywa go wcale surowym. "Wręcz przeciwnie, przy doprowadzeniu do tak wielkiej szkody, należy uznać te rozstrzygnięcia za łagodne" - czytamy w uzasadnieniu.

W wysłanym do money.pl oświadczeniu krakowski sąd podkreśla również, że mężczyzna przyznawał się do podpisywania nierzetelnych faktur.

Sąd przyznał, że Nowak działał na nie swoją korzyść – i że to jego szefowie polecali mu wystawienie fikcyjnych faktur. "Korzyść majątkowa to korzyść nie tylko dla siebie, ale także dla innej osoby" – argumentował jednak sąd.

Jak również, czytamy w uzasadnieniu, Nowak musiał w pełni zdawać sobie sprawę z tego, że pomimo naniesienia zapisu na fakturze o odprowadzaniu podatku VAT, komponenty do produkcji paliw nie opuszczały faktycznie bazy paliw, a jedynie tylko "papierowo".

Obecny prawnik Józefa Nowaka rozkłada ręce. – Wskazani przez sąd zleceniodawcy Nowaka dostali może kilkanaście tys. zł kary, ale bez obowiązku naprawienia szkody. A osoba, która tylko wystawiała faktury, ma do spłacenia kilkadziesiąt milionów – mówi adwokat Rafał Wypiór z kancelarii KKPW Adwokaci.

- Pan Nowak ma zasądzony obowiązek naprawienia szkody, a jego mocodawcy i pracodawcy nie muszą nic zwracać. Gdy porównać ich wyroki, to można zauważyć, że zostali oni skazani za zlecenie i wystawienie mniejszej ilości faktur, niż rzekomo Józef Nowak ich wystawił na ich zlecenie - dodaje Wypiór.

Prawnik dodaje, że tylko jedna osoba dostała podobną kwotę do spłaty - to Krzysztof W., któremu sąd nakazał spłatę 41 mln. Zajmował się tym samym, co Józef Nowak - wystawianiem faktur.

- Prowadziłem dziesiątki spraw, także tych głośnych. W życiu nie spotkałem się z czymś podobnym – dodaje adwokat.

- Sam już nie wiem, co robić – mówi z kolei Nowak. Zwrócił się do prezydenta o ułaskawienie, lecz odpowiedź była odmowna. Nowak nie dostał jednak uzasadnienia tej decyzji. Money.pl zwrócił się do Kancelarii Prezydenta RP o wyjaśnienie – jednak odpowiedzi na razie nie uzyskaliśmy.

A Nowak czeka na kolejną rozprawę w sprawie odwieszenia kary więzienia. Ta może się odbyć w kwietniu.

- Nie wyobrażam sobie nadchodzącej egzekucji komornika, tego wszystkiego do końca życia. Życie z takim balastem jest bezsensowne. Nie ma żadnej radości z niego, jest tylko pustka, przejmująca pustka, zniechęcenie, depresja - mówi na koniec Nowak.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(1448)
xyz-
3 lata temu
I te protesty Brukseli są za takimi sędziami .Czas na zmiany .A o sędziach mam Bardzo Niekulturalne zdanie .
tygro
3 lata temu
To właśnie ci znawcy prawa - prawa, które sami tworzą, są przestępcami i złodziejami. To sędziowie, prokuratorzy i wszelkiej maści prawnicy, wiedzą, jak należy postępować, by robić dla siebie i swoich rodzin kasę, To oni preparują różne układy i wciągają w nie ludzi, którzy niczego nie wiedzą i niczego się nie spodziewają, że są ofiarami spisku wymiaru niesprawiedliwości. Bo w tym świecie skurwisynów wyuczonych liczy się tylko kasa, a nie cudze życie. Poleskie sądy to proceduralna typowa mafia, ty swoje, a oni wiedzą swoje. Jaja wyprawiają i nie ma na nic bata.
Bant
3 lata temu
A dlaczego ci co to zrobili nie poniesli konsekwencji dlaczego nie piszą dla kogo pracował
Nwp
3 lata temu
"Wieś", o której mowa w artykule to jedno z najstarszych miast na Śląsku.
Bartek
3 lata temu
"To jest sąd. Tu nie miejsce na sprawiedliwość" - to usłyszałem na sprawie cywilnej do sędziny o odzyskanie pieniędzy za prace wykonane przy jednym znanym do dzisiaj hotelu. Żeby nie było wątpliwości do dzisiaj ich nie odzyskałem, dzięki tej sędzinie. Od tego czasu mojej opinii sędziach i sądach nie da sie wyrazić żadnymi niewulgarnymi słowami
...
Następna strona