Ktoś straszy ludzi Macierewicza

Bartłomiej Misiewicz powiedział, że wszystko zaczęło się 11 lutego od SMS-a. - Ktoś wysyła mi SMS-a o treści _ proszę się nawrócić. Kilka dni później ktoś przebija mi oponę w aucie, a Piotrowi Bączkowi ktoś wiesz martwą wiewiórkę na furtce. Dzień ww dzień pod mój dom podjeżdża ciemne BMW z kilkoma łysymi panami w środku - mówi Misiewicz. _

Bartłomiej Misiewicz poinformował o tym dzielnicowego z komendy w Łomiankach 8 marca. Kiedy parę dni później jeden z mężczyzn wszedł na teren posesji, po konsultacji z prawnikiem złożył zawiadomienie o zastraszeniu, naruszeniu miru domowego i podejrzeniu włamania.

- _ Nie chodzi o włamanie, chodzi o zastraszenie. Oczekuję, że policja zajmie się to sprawą. Chodzi o bezpieczeństwo mojej rodziny _- mówi Misiewicz.

Bartłomiej Misiewicz nie wie kim są prześladowcy ale jest przekonany, że ich działalność jest związana z jego współpracą z Antonim Macierewiczem. Klub PiS przyjał przez aklamację uchwałę w sprawie zastraszania pracowników biura zespołu smoleńskiego. Zostanie ona skierowana do marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny i do wiadomości do ministra spraw wewnętrznych Jerzego Millera.