Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|

Rozwój OZE wyhamował. Eksperci biją na alarm, a rząd chwali się wynikami

168
Podziel się:

Eksperci dziwią się optymizmowi rządu. Jeśli nie uda się Polsce osiągnąć unijnego progu udziału OZE, będzie to oznaczać poważne koszty.

Rozwój OZE wyhamował. Eksperci biją na alarm, a rząd chwali się wynikami
(Ryan Mcdonald/CC/Flickr)

Firmy wiatrowe zakończyły 2016 rok z poważnymi stratami. Wiele stoi na skraju bankructwa. Energia solarna to w Polsce margines. Nasz udział w europejskiej produkcji energii elektrycznej ze słońca stanowi ledwie 0,1 proc. Do tego opłacalność inwestowania w OZE drastycznie spadła. Eksperci alarmują, rząd mówi o sukcesie. Twierdzi, że Polska bez problemu osiągnie cel 15 proc. udziału energii z odnawialnych źródeł. Jak to możliwe, że jest tak dobrze, skoro jest tak źle?

Nie ma zagrożenia dla celu 15-proc. udziału energii z OZE w końcowym zużyciu energii brutto. Wyniki wzrostu mocy zainstalowanej przekraczają prognozy, a rozwój energetyki rozproszonej przyśpiesza – przekonuje Ministerstwo Energii.

Przypomnijmy, że Polska będzie rozliczana z realizacji 15 proc. celu udziału OZE w energetyce. By ten cel osiągnąć, została określona tak zwana trajektoria rocznych celów w sektorze paliw, ciepła i elektroenergetyki. To oznacza, że musimy na tyle rozwinąć każdą z tych trzech gałęzi, aby w sumie w przeliczeniu na terawatogodziny (TWh) do 2020 roku produkować z OZE co najmniej 30 TWh energii.

Dla zobrazowania powagi problemu warto zauważyć, że aż 10 lat zajęło nam dojście do poziomu nieco ponad 20 TWh. Teraz zostały zaledwie trzy lata, aby podnieść ten poziom o kolejne 10 TWh.

Niedopełnienie tego limitu będzie oznaczać poważne koszty dla Polski. Jak już informowaliśmy w money.pl, braki te mogą nas kosztować nawet 12 mld zł. Ale to nie wszystko, bowiem unijne kary będą jeszcze wyższe.

**Rząd zadowolony**

Rząd jest jednak pewny siebie. Przekonuje, że sektor OZE rozwija się zgodnie z planami. Wydaje się całkowicie bagatelizować głosy eksperckie mówiące o zapaści rynku i pogłębiających się problemach branż energetycznych związanych z odnawialnymi źródłami energii.

Tymczasem od wielu miesięcy eksperci biją na alarm.

- Lecimy w dół. Zniszczony został rynek fotowoltaiczny, zatrzymano rozwój kolektorów słonecznych, zaprzepaszczonorozwiązania prosumenckie. Inwestycje w energię elektryczną z poprzednich lat wykazują co prawda chwilową ekspiację, ale to tylko jedna gałąź OZE. Ale nawet tu branża wyczuła, że dobrze już było – ostrzegał w rozmowie z money.pl zaledwie pół roku temu Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energii Odnawialnej. - Energia elektryczna stanowi około 20 proc., cała reszta to biopaliwa stanowiące 25 proc. i energia cieplna - 55 proc. Mamy ogromne zaniedbania w tych dwóch ostatnich gałęziach -
mówił Wiśniewski.

Od tego czasu na plus nie zmieniło się nic.

**Wiatraki na skraju bankructwa**

O kłopotach firm energetycznych związanych z produkcją energii z turbin wiatrowych pisaliśmy wielokrotnie w money.pl. Wprowadzona przed rokiem przez rząd PiS ustawa wiatrakowa – przez branżę nazywana nie bez przyczyny "antywiatrakową" – zablokowała rozwój tej gałęzi energetyki w Polsce.

70 proc. farm wiatrowych w Polsce zakończyło ubiegły rok z kilkunastomilionowymi stratami każda. Tragiczne skutki tego prawa przedstawiła Agencja Rynku Energii. Wiele z tych firm stoi na krawędzi bankructwa. O trudnej sytuacji informował również BOŚ Bank, który udzielał kredytów firmom wiatrowym.

Rząd widzi to jednak inaczej. Na dowód wskazuje, że moc zainstalowana lądowych elektrowni wiatrowych w Polsce wyniosła 5,8 GW, czyli o 213 MW przekracza prognozę. W stosunku do II kwartału 2016 r. przybyły więc 153 MW – chwali się resort Grzegorza Tchórzewskiego.

Problem w tym, że dane dotyczące mocy zainstalowanej w sektorze OZE przytaczane w analizach rządowych nie obrazują w pełni skali problemu. Między innymi, dlatego, że cele roczne są mierzone produkcją, a nie mocą zainstalowaną.

Rys. Izabela Procyk-Lewandowska/money.pl

Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej wprost mówi o widocznym zatrzymaniu inwestycji w OZE w kraju i poważnym zagrożeniu dla uzyskania celu 15 proc. przez Polskę.

Światełkiem w tunelu mogą się okazać pewne ustępstwa rządu w kwestii wiatraków zawarte w przekazanym w środę do konsultacji projekcie nowelizacji ustawy o OZE- więcej na ten temat pisaliśmy tutaj.

Czy jednak ta liberalizacja przepisów pomoże w rozwoju OZE? Nawet jeśli odblokuje inwestycje, to i tak już straciliśmy cenne półtora roku. PSEW na razie nie komentuje propozycji rządowych i dogłębnie analizuje dokument.

**I słońce nam nie pomoże**

- W propozycjach rządowych nie ma mowy o fotowoltaice. To źródło energii zostało całkowicie pominięte przez ministerstwo – zauważa z rozczarowaniem Stanisław Pietruszko z Polskiego Towarzystwa Fotowoltaiki w rozmowie z money.pl.

Choć na świecie ta gałąź rozwija się coraz szybciej przynosząc wymierne korzyści, w Polsce udział w produkcji energii elektrycznej jest znikomy. Na tle Unii stanowi ona zaledwie 0,1 proc. Mniej z mocy słońca czerpią jedynie Irlandczycy i Łotysze.

Zobacz także: Opłacalność inwestowania w OZE drastycznie spadła:

W polskim systemie energetycznym energia solarna stanowi zaledwie 0,5 proc. mocy zainstalowanej i tylko 2,3 proc w mocy OZE – wynika z raportu "Rynek fotowoltaiki w Polsce 2017" IEO.

- Technologia tanieje, a czas uruchomienia elektrowni słonecznej jest znacznie krótszy niż elektrowni opartych o tradycyjne źródła czy nawet atom. Kłopot w tym, że wsparcie dla tej gałęzi OZE jest niewystarczający. Wciąż walczymy o ceny gwarantowane, będziemy też negocjować z rządem nasz udział w OZE – zapowiada Pietruszko.

Polska biorąc pod uwagę moc zainstalowaną w przeliczeniu na mieszkańca jest w ogonie Europy. Według danych Międzynarodowej Agencji Energii Odnawialnej wytwarzając zaledwie 2,6 W zajmujemy niechlubną trzecią od końca lokatę. Dla porównania, średnia UE to 121,7 W.

- Widać to po liczbie instalacji. Na cały 2016 rok zainstalowanych było zaledwie 17,5 tys. instalacji o łącznej mocy 199 MW – podkreśla szef Polskiego Towarzystwa Fotowoltaiki. - Branża się nie rozwija.

Eksperci dziwią się więc optymizmowi rządu. - Osiągnięcie celu 15 proc. będzie niezwykle trudne. Mam wielkie wątpliwości, czy się to nam uda - podsumowuje Stanisław Pietruszko.

oze
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(168)
ENERGETYK33
7 lat temu
Komentarze analfabetów energetycznych (typu kasia,jan), a może pisowskie trolle nie maja bladego pojęcia o czym piszą. Odpowiedź jest bardzo prosta. To kolejna bezmyślna działalność dewastatorów z pis. Dzisiaj ściemniają, że wszystko idzie zgodnie z planem, a jak za trzy lata UE nałoży na nas kary za nie wykonanie zaleceń, to powiedzą, że musimy wyjść z Unii bo nam coś narzucają i nie możemy tego wykonać. JAROSŁAW OD DAWNA WYPROWADZA NAS Z UE TYLNYMI DRZWIAMI.
kasia
7 lat temu
niemiecka jakos niemiecka precyzja to komunistyczny ,mit zastraszonego buraka z polski lat 70,obeckie niemcy to szit i bubel
jan
7 lat temu
wolksdoczy bubel, niemiecki szit ,dobrze ze tego badziewia nie sciagacie do kraju,wiatraki to niemiecki szit
Lex
7 lat temu
Stare używane turbiny wiatrowe opychają nam Niemcy bo u nich ten szmelc nie ma prawa działać. Pomijam fakt, że w niewielu miejscach w Polsce wieją wiatry na tyle silne, że opłaca się stawiać turbiny. "Biznesmeni" kupują i montują ten badziew, a później płaczą, że im się wyprodukowana energia, remonty i bieżące naprawy nie bilansują. Technika solarna do np. podgrzewania wody nie spłaci się inwestorowi nawet za 15 lat, a do tego jeszcze trzeba doliczyć wymianę glikolu co pięć lat. Fotowoltaika to też niewypał, sprawność najlepszych i zarazem najdroższych ogniw krzemowych to ok.18% Używając instalacji ze średniej półki cenowej (sprawność ogniw ok 16%) w najlepszym razie spłaci się po 10-12 latach i akurat wtedy trzeba wymieniać falownik czyli najdroższą część instalacji (ok. 25% wartości instalacji). Instalacje fotowoltaiczne oparte na perowskitach są w powijakach i mimo, że kibicuję Pani Oldze Malinkiewicz to nie ma szans w najbliższym czasie na przemysłową produkcję. O energii z wody nawet nie wspominam. Reasumując, jeśli państwo nie będzie bardzo mocno dotowało instalacji to nie ma sensu tego instalować. Ponieważ technologie nie są polskie tylko najczęściej niemieckie więc po co Polska ma napychać Niemcom kieszenie? Zostają biogazownie czyli sprawdzona technologia ale niestety nie dla indywidualnego inwestora bo na to potrzebne są grube miliony. I właściwie po co ten artykuł skoro wszystko zawarłem w kilku zdaniach.
jps
7 lat temu
proponuję obejrzeć film czarnobyl 20 lat póżniej pozdr
...
Następna strona