Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Budowa Centralnego Portu w Gdańsku. "To bez sensu. Towary i tak utkną na torach"

69
Podziel się:

Kolejna inwestycja, promowana przez rząd PiS, ma zapewnić nam pozycję logistycznego lidera w środkowej Europie.

W logistyce kluczowy jest czas. Szybki rozładunek to nie wszystko, a nasze koleje rozwożą towary z prędkością 13-20 km/h.
W logistyce kluczowy jest czas. Szybki rozładunek to nie wszystko, a nasze koleje rozwożą towary z prędkością 13-20 km/h. (Konrad Żelazowski/WP)

- Zbudujemy sobie bardzo drogi i nieefektywny lejek. Będziemy przyjmować największe statki i masę towarów, które utkną na torach. Nasze szlaki kolejowe nie będą w stanie przewieźć tego, co planujemy przyjmować - mówi Artur Olejniczak z Wyższej Szkoły Logistyki w Poznaniu.

Jak pisaliśmy w money.pl, przetarg na wykonanie studium wykonalności dla Portu Centralnego w Gdańsku może być ogłoszony jeszcze w tym roku, a "na pewno w I kwartale 2018 r." - poinformował w niedzielę Marcin Osowski wiceprezes Zarządu Morskiego Portu Gdańsk.

Według rządowych planów inwestycja za maksymalnie 9 mld zł ma pozwolić na przyjmowanie 100 mln ton ładunków rocznie. Czyli prawie trzy razy tyle, co teraz, bo w ubiegłym roku w Gdańsku przeładowano 37,3 mln ton towarów.

Zobacz także: To tu powstanie Centralny Port Lotniczy "Solidarność"

Nowe terminale mają powstać na wodach Zatoki Gdańskiej między ujściem Martwej Wisły a Naftoportem. To swoiste wyjście portu dalej w morze spowodowane jest światowym trendem w budowie statków.

Masa towarów utknie na torach?

- Armatorzy zamawiają w stoczniach coraz większe statki. Mają one dużo większą ładowność, ale i rozmiary i muszą być obsługiwane w specjalnie do tego celu budowanych terminalach zewnętrznych. Z tego punktu widzenia inwestycja ma sens - ocenia Marcin Kalinowski z Zakładu Ekonomiki i Prawa Instytutu Morskiego w Gdańsku.

Szersze i dłuższe jednostki będą zatem mogły cumować w Gdańsku i stąd ładunki, zgodnie z rządową koncepcją, transportem kołowym i kolejowym mają trafiać do odbiorców. Gdańsk ma być wyjątkowo atrakcyjny dla krajów regionu bez dostępu do morza.

Na liście odbiorców mają znaleźć się: Białoruś, Czechy, Słowacja i Ukraina, które teraz głównie korzystają z portów w Hamburgu lub Rotterdamie. W realizacji przewidzianego na 10 lat planu budowy portu pomóc ma ciągła rozbudowa sieci dróg.

Jednak właśnie w dalszym rozwożeniu towarów po Europie problem widzi wykładowca z Wyższej Szkoły Logistyki. - Dobrze oczywiście, że tym ruchem ucieramy nosa Hamburgowi i Rotterdamowi. Potencjał wzrośnie i trzeba się cieszyć, ale kluczem w efektywnym jego wykorzystaniu jest infrastruktura kolejowa, a nie drogowa - ocenia Olejniczak.

W jego ocenie to, że będziemy w stanie przyjmować największe statki, nie zmieni naszej największej logistycznej bolączki, jaką są zaniedbania na kolei.

Bardzo drogi lejek

- Obecnie budowa takiego portu to ruch bez większego sensu. Zbudujemy sobie bardzo drogi i nieefektywny lejek. W porcie będziemy przyjmować największe statki i masę towarów, które utkną na torach. Nasze szlaki kolejowe nie będą w stanie przewieźć tego, co planujemy przyjmować w Porcie Centralnym w Gdańsku - mówi Artur Olejniczak.

Ekspert przekonuje, że problem jest też doskonale widoczny na przykładzie zwiększającego przeładunki DCT Gdańsk - największego i jedynego głębokowodnego terminalu kontenerowego w Polsce. W październiku minęło 10 lat od oddania inwestycji. Z tej okazji gościł tam wicepremier Morawiecki i mówił o naszych logistycznych sukcesach.

- Liczby w przeładunkach idą w górę, ale nie zmienia to jednak faktu, że na czterech dostępnych tam torach pociągi stoją po kilka dni. Kolej nie radzi sobie z szybkim wypuszczeniem tego wszystkiego dalej w Polskę - mówi Olejniczak.

W nowoczesnym rozumieniu logistyki kluczową rolę odgrywa kontener, który można przewozić statkiem, pociągiem i tirem. Jednak jak zaznacza ekspert, żeby to się jednocześnie opłacało i mogło sprawnie przebiegać, konieczne jest spełnienie podstawowych warunków.

Przyśpieszyły tylko...

- Towar w porcie trafia na ciężarówkę, jeżeli do przejechania ma 100 lub 200 km do magazynów. Jeżeli jednak jechać ma np. 1000 km, to powinien trafić na tory. Rzecz jednak w tym, że w polskich warunkach oznacza to żółwie tempo. Na kolei prędkość składów towarowych oscyluje wokół 13-20 km na godzinę. To zdecydowanie za wolno - mówi Olejniczak.

Dlaczego to tak istotne? W logistyce kluczowa jest czas, który oznacza dodatkowe koszty. Dlatego towary muszą być szybko dostarczane, ale i wyładowywane. Każda doba postoju statku w porcie oznacza dla armatora realne straty. Na szczęście tu jednak coś drgnęło.

Kiedyś wszystko odbywało się jeszcze wolniej. Głównie za sprawą procedur, bo na kolei w ostatnich latach żadnego przyśpieszenia przecież nie odnotowaliśmy.

- Znacznie podciągnęliśmy się w upraszczaniu procedur kontrolno-celnych. Dzięki zmianom w prawie teraz coraz częściej udaje nam się obsłużyć cały ładunek na statku w 24 godziny. Kiedyś zajmowało nam to kilka dni - mówi Marcin Kalinowski.

Dlatego w jego ocenie możemy jednak spróbować powalczyć o towary rozładowywane w Rotterdamie i Hamburgu. Szansą ma być ciągła poprawa infrastruktury kolejowej i drogowej, ale też i cena za usługi.

W budżecie nie ma na to pieniędzy

- To oczywiście objęte tajemnicą dane handlowe, ale jesteśmy tańsi od zachodnich portów. Nie podejmę się jednak szacowania jak duża to różnica - dodaje Kalinowski.

Projekt budowy Centralnego Portu w Gdańsku ma być najprawdopodobniej realizowany w formule Partnerstwa Publiczno-Prywatnego (PPP). Jak w niedzielę informował wiceprezes Morskiego Portu Gdańsk, obecnie trwają rozmowy z potencjalnymi inwestorami.

Budowa portu ma się rozpocząć po 2020 r. Powstać mają terminale: drobnicowy, pasażerski i do przeładunku kontenerów. Koszt inwestycji szacowany jest na około 6-9 mld zł. To właśnie potężna suma powoduje, że rozważana jest formuła PPP.

W rządowych planach na najbliższe lata jednak nie planuje się uwzględnienia tej inwestycji w budżecie. Wstępne założenia zakłada, że prywatny inwestor miałby kontrolę nad zbudowaną przez siebie infrastrukturą przez 30 lat. Przez ten czas czerpałby korzyści z jego funkcjonowania, ale po tym terminie port wróciłby do Skarbu Państwa.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(69)
dfgdb
6 lat temu
to moze najlepiej nic nie robic! niech wszystko niemcy robia a my egzystujmy z drzewami
shamda
6 lat temu
I znowu jakiś baran z Polski mówi, że się nie da. Trzeba robić swoje i nie słuchać opłaconych propagandzistów przez obce korporacje
Interes parti...
7 lat temu
Centralne panowanie? A co z portem w Elblągu i Radomiu?
Slawek
7 lat temu
Tak nic sie nie da zrobic naj lepiej niech jest tak jak jest po co robic konkurecje niemcom i im odbierac pieniadze ,ech ekonomisci
damian 723
7 lat temu
Ten Olejniczak to Niemiec
...
Następna strona