Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|

Jakie straty przyniesie nam konflikt z Unią? Koszty liczone będą w miliardach euro

983
Podziel się:

Dwa weta dla Komisji Europejskiej za mało. Komisja Europejska daje Polsce miesiąc na poprawę.

Jakie straty przyniesie nam konflikt z Unią? Koszty liczone będą w miliardach euro
(Flickr/ Komisja Europejska)

Dwa weta dla Komisji Europejskiej za mało. Podpis prezydenta pod trzecią ustawą o ustroju sądów powszechnych uzasadnia procedurę o naruszenie praworządności. Mamy miesiąc na rozwiązanie kryzysu. - Komisja Europejska traktuje polskich sędziów, jak unijnych. Kary, które może wymierzyć Europejski Trybunał Sprawiedliwości mogą sięgnąć wielu miliardów złotych – przestrzega prof. Dariusz Rosati.

- Sankcje, które mogą dotknąć Polskę, nie muszą wiązać się tylko z uruchomieniem art. 7. Traktatu o Unii Europejskiej – zaznacza w rozmowie z money.pl prof. Dariusz Rosati, ekonomista, europoseł i minister spraw zagranicznych w rządach Józefa Oleksego i Włodzimierza Cimoszewicza.

Jak przekonuje prof. Rosati nasza pozycja w Unii Europejskiej znacznie osłabła, a kwestia polskiej praworządności dyskutowana jest nie tylko w Brukseli. - Po pierwsze mamy do czynienia z łamaniem przez Polskę prawa europejskiego poprzez podpisaną ustawę o ustroju sądów powszechnych. Komisja Europejska traktuje polskich sędziów, jak unijnych. Kary, które może wymierzyć Europejski Trybunał Sprawiedliwości, mogą sięgnąć wielu miliardów złotych - przestrzega europoseł.

Komisja Europejska daje Polsce miesiąc na zmiany w kwestii reformy sądownictwa. Dwa weta to dla Komisji Europejskiej za mało. Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, Frans Timmermans zaznaczył, że prezydenckie weta go cieszą. Ale od razu dodał, że są jeszcze dwie inne ustawy, które Komisja Europejska krytykuje. To przepisy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury oraz o ustroju sądów powszechnych.

Jak tłumaczyliśmy w money.pl, od skorzystania z artykułu 7. Traktatu o Unii Europejskiej do faktycznych sankcji z zawieszeniem w prawach głosu w Radzie włącznie, droga jest daleka. A przegłosowanie ich wprowadzenia wymaga jednomyślności, której po Wspólnocie trudno się spodziewać. Mimo tego Bruksela, wbrew niektórym opiniom, ma także inne dyscyplinujące środki.

Wstrzymać fundusze? Możliwe już jesienią

- Katalog możliwych ruchów w obecnej perspektywie finansowej jest dość ograniczony, ale nie oznacza to, że wstrzymanie obecnie transferowanych funduszy jest niemożliwe. Może o tym zdecydować Rada Europy – podkreśla prof. Rosati. - Choć funduszy strukturalnych ani dotacji dla rolnictwa nie można w obecnej perspektywie wstrzymać. Rada Europy ma możliwości wstrzymania wypłat w ramach funduszu spójności - zaznacza ekonomista.

To oznaczałoby odcięcie części gotówki niemal od razu. Czy taki scenariusz jest realny? Zdaniem eksperta Centrum Adama Stmitha, Ireneusza Jabłońskiego, jest to prawdopodobne. Jabłoński przypomniał w rozmowie z w money.pl, że niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble postulował jakiś czas temu przegląd funduszy w połowie perspektywy. To oznaczyłoby możliwe ruchy już w listopadzie tego roku.

- Powodem do zastosowania takich sankcji może być choćby przekraczanie faktycznego i strukturalnego deficytu. Przypomnę tylko, że podczas gdy ten pierwszy mamy w ryzach, to deficyt strukturalny Polska już przekracza - podkreśla prof. Dariusz Rosati. - A nie są to tylko czcze pogróżki. Hiszpanię i Portugalię spotkały już obostrzenia - dodaje.

Innym powodem może być zgłaszanie projektów, które nie są kwalifikowane. Na przykład dopłaty dla górnictwa węglowego, które wciąż postuluje Polska. - Takie działania mogą spowodować, że nie wykorzystamy pieniędzy, które już nam przydzielono – zaznacza prof. Rosati.

Prawdziwy cios dla Polski

- Ciosem dla Polski może się okazać kolejna perspektywa, która rozpocznie się w 2021 roku. Być może wydaje się to odległe, ale konsekwencje cięć odczujemy wszyscy – zaznacza prof. Dariusz Rosati.

Brexit ma kosztować Unię od 10 do 13 mld euro rocznie. Tę dziurę będzie trzeba jakoś załatać. Uśredniając te 12 mld euro, jak wylicza prof. Rosati, stanowi około 8 proc. obecnego budżetu UE. Dodatkowo Wspólnotę czekają kolejne wydatki. Wiadomo już, że aby tę lukę uzupełnić, potrzebne będą albo większe składki, albo konieczność cięć.

Ten fakt daje sposobność Unii Europejskiej niejako upieczenia dwóch pieczeni na jednym ogniu. Po pierwsze - ograniczyć wydatki Wspólnoty, a po drugie - zdyscyplinować niesfornych członków Unii Europejskiej. Ukaranie Polski przykręceniem kurka posłużyłoby tu za przykład ku przestrodze.

Cięcia możliwe są jednak w dwóch obszarach. Po pierwsze, jak przypomina prof. Rosati, w ramach wspólnej polityki rolnej. Tu jednak na ograniczania nie zgodzi się Francja, która po wygranej Macrona znacznie wzmocniła swoją pozycję w UE.

Drugim obszarem jest polityka strukturalna, której Polska jest największym beneficjentem. - My tych funduszy nie obronimy. Skrupulatnie na to pracujemy - wyrokuje prof. Rosati.

Jak przekonuje ekonomista, podczas gdy na obecną perspektywę 2014-2020 dostaliśmy budżet znacznie przewyższający nasz arytmetyczny udział, to teraz radykalnych cieć możemy być niemal pewni. - Te cztery lata temu byliśmy chwaleni w UE, i jako wzorowy członek Wspólnoty, dostaliśmy więc pieniędzy z nawiązką. W obecnej sytuacji stracimy na tym najbardziej – przewiduje prof. Rosati.

Jak wynika z transferów finansowych Polska - Unia Europejska, publikowanych przez Departament Współpracy Międzynarodowej Ministerstwa Finansów, od naszej akcesji do Wspólnoty dostaliśmy ponad 136,8 mld euro. Tylko w ramach wspomnianej polityki spójności, której ograniczenia budżetu możemy się spodziewać, otrzymaliśmy dotąd blisko 85 mld euro.

- Te cięcia przedłożą się na zwykłego obywatela. Nie będzie pieniędzy na autostrady, lotniska czy połączenia kolejowe. To także mniejsze pieniądze dla samorządów, które z kolei oznaczają cięcia w inwestycjach dróg gminnych, rewitalizacji naszych miast czy przeznaczanych na transport publiczny. Pieniądze nie trafią również do małych i średnich przedsiębiorców, którzy korzystali z programów i specjalnych pożyczek unijnych. W konsekwencji tworzonych będzie mniej dobrze płatnych miejsc pracy - wylicza ekonomista. - To wszystko doprowadzi do stagnacji gospodarczej, której skutki odczują Polacy.

Aby pokazać, o jaką stawkę toczy się gra, wystarczy podać, że w ramach obecnej perspektywy finansowej (przypomnijmy, że hojnie nam przyznanej) tylko w tym roku otrzymaliśmy zastrzyk 763 mln euro. Transfery w ramach polityki spójności od stycznia wzbogaciły budżet Polski o ponad 1,1 mld euro.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(983)
www
6 lat temu
Blokując dotacje unijne, sami sobie strzelają w stopę - przecież my za te dotacje kupujemy ich maszyny, linie technologiczne itp. To są krótkowzroczne miernoty intelektualne.
lki
6 lat temu
jak się ugniemy stracimy wszystko brawo PIS
towar
6 lat temu
a kto te koszt dokładnie policzył? Lis,Bolek,Szczynukowicz,Kopacza i inne gady? mogą sobie liczyć swoje włosy da durnych łbach,a moze Lewandowski z Bonim,zapamietajcie Korwin jest nieobliczalny i mozę któregoś zlinczować -przykład Boniego
EU
7 lat temu
to akurat jest stara bajka bo polska nie zostanie ukarana za zmiany w sądownictwie ale jedynie za bezprawie...
medalik
7 lat temu
i po 500+ nieroby
...
Następna strona