Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Obniżenie wieku emerytalnego i "Rodzina 500+" problemem dla rynku pracy. Ostrzegają eksperci NBP

338
Podziel się:

Obniżenie wieku emerytalnego i wprowadzenie programu "Rodzina 500+" mogą mieć negatywne konsekwencje dla rynku pracy - niechętnie ostrzega Narodowy Bank Polski w jednym z ostatnich raportów. Choć eksperci wskazują, że w tej chwili o dramacie nie można mówić, to radzą się przygotować na spore problemy.

Obniżenie wieku emerytalnego i "Rodzina 500+" problemem dla rynku pracy. Ostrzegają eksperci NBP
(STANISLAW KOWALCZUK)

Dokładnie rok temu wystartował program "Rodzina 500+". Okazuje się, że razem z obniżeniem wieku emerytalnego, inną ważną obietnicą wyborczą, sztandarowy program PiS, może mieć fatalne konsekwencje dla rynku pracy - niechętnie ostrzega Narodowy Bank Polski w jednym z ostatnich raportów. Choć eksperci wskazują, że w tej chwili o dramacie nie można mówić, to radzą się przygotować na spore problemy w ciągu najbliższych lat. Wskazują wprost: dzietność to nie wszystko, zmiany w prawie też są ważne. Jednocześnie odkryli nieoczekiwany efekt 500+.

Od połowy 2014 r. obserwowany jest systematyczny spadek liczby osób aktywnych zawodowo - ostrzega Narodowy Bank Polski w raporcie dotyczącym sytuacji na rynku pracy. Nie są to wnioski nowe. Od lat eksperci alarmują, że rodzi się w Polsce za mało dzieci. Wiedzą to praktycznie wszyscy. Właśnie po to, by walczyć z tym problemem, powstał rządowy program "Rodzina 500+".

- Wszystkie badania pokazują, że Polacy chcą mieć średnio ponad dwoje dzieci. Jednocześnie mają ich dużo mniej. Różnica pomiędzy pragnieniami a rzeczywistością jest jedną z największych na świecie. Jako powód najczęściej wymienia się szeroko pojęte kwestie bezpieczeństwa ekonomicznego. Pod tym względem program 500+ na pewno pomaga - tłumaczył WP money Bartosz Marczuk, wiceminister w resorcie rodziny, pracy i polityki społecznej.

Narodowy Bank Polski sugeruje jednak, że do słabnącej aktywności zawodowej mogą przyczynić się... ostatnie reformy Prawa i Sprawiedliwości.

Potrzeba milionów imigrantów

Problemem nie jest tylko demografia i wciąż za mała liczba urodzeń dzieci. NBP zauważa, że do "pogłębienia" negatywnych procesów mogą przysłużyć się ostatnie zmiany. O co chodzi? O obniżenie wieku emerytalnego i wprowadzenie programu "Rodzina 500+". NBP pisze, że przez te zmiany "istnieje duże ryzyko obniżania aktywności zawodowej". Efekty zobaczymy już w ciągu dziesięciu lat.

źródło: Raport o rynku pracy w IV kw. 2016 r. NBP. Plik do znalezienia tutaj

A skala problemu z chętnymi do pracy jest naprawdę duża. I świadczą o tym wyliczenia NBP. Do 2050 r. - tylko ze względu na starzenie się społeczeństwa - potrzebne byłoby w Polsce 5,3 mln imigrantów.

Według obliczeń NBP - obniżenie wieku emerytalnego może w samym 2017 r. podnieść liczbę emerytów i rencistów o ponad 200 tys. A liczba aktywnych zawodowo osób może się zmniejszyć o 80 tys. osób. Dla firm, które od dawna zgłaszają problemy ze znalezieniem pracowników, to może być spory cios. Stąd nie powinny dziwić śmiałe sugestie Mateusza Morawieckiego, wicepremiera i ministra finansów oraz rozwoju, że rząd pracuje nad zachętami dla starszych pracowników.

10 tys. zł jednorazowej wypłaty za dwa lata opóźnienia przejścia na emeryturę i 5 tys. zł za każdy kolejny rok - tyle resort wicepremiera Morawieckiego proponuje w najnowszych planach reform systemu emerytalnego. Najbiedniejsi zyskają tyle, co przez rok pobierania emerytury. O planie - a przynajmniej szkicu planu - pisaliśmy już w WP money.

Problemem jest nie tylko wiek emerytalny. Odejściem z rynku pracy skutkować może też program "Rodzina 500+". Ten dostarczając dochód niezwiązany z pracą zarobkową, nie stwarza bodźców do aktywizacji zawodowej kobiet sprawujących opiekę nad dziećmi, a może wręcz zachęcać do dezaktywizacji osoby (głównie kobiety) bezskutecznie poszukujące pracy lub pracujące na słabo wynagradzanych stanowiskach" - pisze w raporcie NBP.

Warto dodać, że w pierwszym roku funkcjonowania programu narodowy bank nie odnotował istotnych zmian. Oczywiście nikt nie powinien zakładać, że osoby pobierające pieniądze z programu "Rodzina 500+" już pierwszego dnia po przyznaniu świadczenia rezygnowały z pracy.

Eksperci ostrzegali przed zupełnie innym efektem. O co chodzi? O chęć do powrotu na rynek pracy, gdy już faktycznie straci się zatrudnienie. To znaczy, że chwilowo bezrobotni (pobierający pieniądze na dzieci) nie będą mieli tak silnej motywacji, by znowu pracować. A to dla Polski i krajowej gospodarki jest problematyczne. I najprawdopodobniej taki efekt pojawi się w statystykach dopiero po pewnym czasie. Zresztą o takich możliwościach mówią w nieoficjalnych rozmowach eksperci z NBP.

Oczywiście "Rodzina 500+" nie jest jedynym czynnikiem powstrzymującym od powrotu do pracy. Wśród ekspertów od rynku pracy często można usłyszeć, że do takiej sytuacji powoli doprowadzają wszystkie kolejne rządy.

Jak? W ostatnich latach system świadczeń rodzicielskich znacznie się rozbudował. Pojawiło się chociażby tzw. kosiniakowe, czyli 1000 zł zasiłku dla rodziców bez uprawnień do urlopów macierzyńskich i rodzicielskich. Pewne pieniądze dostały też osoby pobierające niższe zasiłki, a pracujące np. w niepełnym wymiarze godzin. A od czerwca 2013 roku w Polsce jest m.in. roczny urlop rodzicielski.

Niespodziewany efekt "500+"

Narodowy Bank Polski zwrócił uwagę na jeszcze jeden, dosyć niespodziewany efekt "Rodziny 500+". Okazuje się, że bezrobotni - którzy wiedzieli, że za kilka miesięcy dostaną pieniądze z programu - obniżali swoje oczekiwania co do minimalnego wynagrodzenia. I to aż o 6 proc, czyli 120 zł.

źródło: Raport o rynku pracy w IV kw. 2016 r. NBP. Plik do znalezienia tutaj

Płaca progowa osób nieaktywnych pozostaje około 200 zł poniżej płacy minimalnej obowiązującej od 1 stycznia 2017 r. Niepracujący, czekający na 500+, jeszcze te oczekiwania obniżali.

"Mając pewność co do wprowadzonej zmiany, lecz przed faktycznym otrzymaniem transferów, niepracujący członkowie gospodarstw domowych w Polsce deklarowali niższy wzrost stawki, poniżej której nie byliby skłonni pracować (płacy progowej) niż pozostałe gospodarstwa domowe" - pisze NBP.

"Co do poziomu, niepracujący członkowie gospodarstw uprawnionych i nieuprawnionych do świadczeń deklarują zbliżone oczekiwania, lecz wzrost pomiędzy 2015 i 2016 rokiem był znacznie niższy w gospodarstwach uprawnionych niż nieuprawnionych" - dodają eksperci banku.

Raport NBP to jednak nie tylko łyżka dziegciu dla ekipy PiS. Bank potwierdza rekordowo niskie bezrobocie - w tej chwili liczba niepracujących spadła poniżej miliona. Nieco spadło tempo wzrostu płac, choć wciąż jest wysokie - 3,7 proc. NBP sugeruje, że pewien wpływ na wynagrodzenia miał napływ imigrantów do Polski. Mowa oczywiście o pracownikach ze Wschodu. Zdaniem banku to "dzięki imigrantom" firmy nie muszą istotnie negocjować wynagrodzeń. Więcej o wnioskach dotyczących bezrobocia i płac można znaleźć tutaj.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(338)
Jakub
7 lat temu
Bo w Polsce NIE PŁACI SIĘ ZA PRACĘ. Płaci się zapomogi, za dzietność itd. itp.
HANS
7 lat temu
W Niemczech od lat 60-tych brakuje rąk do pracy!! I CO?! Państwo się WALI???
Ania
7 lat temu
Ja pracuje caly czasu od osmiu lat z przerwami na macierzynski po trzech ciazach.... choc otrzymuje 500 zl na dwoje dzieci od kwietnia 2015. Dziecko w zlobku spedza 9 godziny, starsza dwojka na swietlicy 8,5 godziny.....I nie sadze ze warto: zlobek to koszt 800zl, dzieci nie dopilnowane, nie mam dla mich czasu... w pierszej pracy likwidacja stanowiska, w drugiej rozniez likwidacja... A teraz usluszalam ze prace mam maks do czerwca... A na dojezdzanie do Warszawy jako mama trojki dzieci sie nie zdecyduje. Bo bede musiala zostawic dzieci na 12scie godziny na dobe.
kacper
7 lat temu
To straszne nie będzie chętnych na pracę za 5/h (oczywiście na czarno)
oli
7 lat temu
To że już brakuje ludzi do pracy, to jest tylko i wyłącznie wina pracodawców, nie rządu. Dla nich te 2000 zł miesięcznie lub 13 zł/h to świętość, trzymają się tego jak rzep psiego ogona, ale nie wyjdą z inicjatywą podniesienia pensji, nie dadzą stałej umowy bo boją się zaryzykować, a kto boi się ryzyka nie myśli długoterminowo, tylko chce jak najszybciej się nachapać, To nic dziwnego dla mnie że nie możecie znaleźć pracowników. Nie długo będziecie musieli za te minimum alkoholików lub ćpunów zatrudniać, jeszcze takie czasy przyjdą.
...
Następna strona