Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Łukasz Pałka
|

Spółka dnia: Prezes Vistalu zapewnia, że jego celem nie są coraz wyższe przychody [WYWIAD]

0
Podziel się:

Money.pl rozmawia prezesem Ryszardem Matyką.

Ryszard Matyka, prezes Vistalu Gdynia
Ryszard Matyka, prezes Vistalu Gdynia (Vistal Gdynia)

- _ Nigdy nie mieliśmy zapędów, by zabrać się na przykład za budowę dróg. Zajmujemy się tylko tym, na czym się doskonale znamy. Z takim doświadczeniem i po tylu latach walki na rynku nie widzę powodu, by Vistal nie miał skorzystać z kolejnej perspektywy unijnej _ - mówi w wywiadzie dla Money.pl Ryszard Matyka, prezes i główny akcjonariusz spółki Vistal Gdynia. Na początku roku firma, zajmująca się m.in. budową konstrukcji stalowych mostów i platform wiertniczych, zadebiutowała na GPW. Money.pl pyta jej szefa o strategię rozwoju, plany związane z dywidendą i działalność na rynkach zagranicznych.

Łukasz Pałka, Money.pl: W ciągu ostatnich trzech miesięcy kurs akcji Vistal Gdynia S.A. poszedł w dół o kilkanaście procent. W tym czasie wartość Pana pakietu akcji spadała o około 20 milionów złotych. Jako główny akcjonariusz śpi Pan spokojnie?

*Ryszard Matyka, prezes i główny akcjonariusz Vistal Gdynia S.A.: *Proszę pamiętać o kontekście sytuacji, w której ten znaczący spadek kursu ma miejsce. Wydarzenia na Ukrainie, reforma OFE - między innymi te czynniki spowodowały załamanie na całym rynku. Dlatego śpię spokojnie, bo nie ma to nic wspólnego z kondycją spółki, która jest bardzo dobra.

Kurs akcji Vistal Gdynia w ostatnich trzech miesiącach Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej

W akcjonariacie Vistalu jest OFE.

Przedstawiciele OFE rzeczywiście brali udział w naszej ofercie publicznej, ale nie znamy obecnej szczegółowej struktury akcjonariatu, gdyż żaden z inwestorów finansowych nie przekroczył progu 5 procent. Nie mogę więc potwierdzić, czy nadal wśród naszych akcjonariuszy są OFE. Podsumowując Pana pytania, rynek jest w stagnacji, ale między innymi dzięki dywersyfikacji sektorów, w których działamy, spółka jest odporna na wstrząsy. Z ostatniego kryzysu wyszliśmy obronną ręką, poprawiliśmy swoją sytuację i weszliśmy na giełdę.

Pozostańmy jeszcze na chwilę przy kursie akcji. Analitycy DM mBanku w lutym rekomendowali kupno akcji Vistalu, wskazując cenę docelową na poziomie 24,80 złotego. Obecny kurs to około 14 złotych. Pomylili się?

Trudno mi odnieść się do opinii analityków. Ale przyzna Pan, że w lutym sytuacja na rynku była zupełnie odmienna od obecnej.

Rozumiem, że Pana zdaniem akcje są obecnie niedowartościowane?

Powiedzmy, że Pana sformułowanie jest zbieżne z moimi poglądami. Dla mnie najważniejsze jest to, że realizujemy strategię i obietnice wobec inwestorów, które zostały zapisane w prospekcie emisyjnym.

W tym samym prospekcie zapisaliście, że chcecie pozyskać od inwestorów ponad 70 milionów złotych. Udało się zdobyć ponad 50 milionów złotych. Brakuje tej różnicy?

To prawda, że spodziewaliśmy się pozyskać z rynku więcej kapitału, ale trafiliśmy na trudny moment dla debiutantów. Dlatego przy ówczesnym otoczeniu rynkowym ofertę uważam za udaną. Dwadzieścia milionów złotych, których nie zdobyliśmy na rynku akcji, udało się nam pozyskać na rynku obligacji. Dzięki temu mamy finansowanie, które pozwala nam na spokojną, bezpieczną realizację obecnych kontraktów i pozyskiwanie nowych.

Czy będę kolejne emisje obligacji?

Na razie potrzeby związane z pozyskiwaniem kapitału zostały w naszym przypadku zaspokojone. Ale oczywiście w zależności od skali kontraktów i tempa ich realizacji będziemy zastanawiać się, czy kapitał obrotowy nie wymaga dodatkowego wsparcia.

Ponad 50 milionów złotych pozyskanych z debiutu miało trafić na zwiększenie kapitału obrotowego, między innymi spółki zależnej Vistal Offshore.

Zgadza się, większość środków, ponad 29 milionów złotych pozyskanych z oferty przeznaczyliśmy na zwiększenie kapitału obrotowego Vistal Gdynia. Natomiast Vistal Offshore - spółka prowadząca inwestycję w naszą nową halę na Nabrzeżu Indyjskim - została dokapitalizowana kwotą w wysokości 5 milionów złotych.

Zgodnie z zapowiedziami spółki reszta środków miała być przeznaczona na zakup atrakcyjnych gruntów, modernizację zakładów produkcyjnych i rozbudowę głównej siedziby firmy. Jak wywiązujecie się z tych obietnic?

Jeden z najważniejszych projektów to rozbudowa zakładu w Czarnej Białostockiej. Rozmowy z gminą w sprawie zakupu gruntów posunęły się znacząco do przodu i cała inwestycja powinna zakończyć się w 2015 roku. Chcemy podwoić możliwości produkcyjne zakładu w Czarnej Białostockiej, który realizuje elementy naszych największych kontraktów. To bardzo ważne również ze względu na to, że koszty pracy w tym regionie są nawet o jedną piątą niższe niż w Trójmieście. To pozwala nam na osiąganie wyższych marż na kontraktach.

Jeżeli chodzi o inwestycję w rozbudowę naszej głównej siedziby, to szacuję, że inwestycja również zakończy się w przyszłym roku.

To nie jedyne inwestycje realizowane obecnie przez Vistal?

Chociaż firma istnieje od 1991 roku, to największe inwestycje realizujemy od 2005 roku. W tym czasie kupiliśmy między innymi atrakcyjne nieruchomości w Gdyni, dzięki czemu mamy teraz bezpośredni dostęp do morza. Otworzyliśmy się w ten sposób na świat i możemy pracować, między innymi przy budowie platform wiertniczych czy remontach jednostek pływających. Zupełnie nowe możliwości rozwoju eksportu stworzyła nam otwarta w tym roku nowa hala produkcyjna w Trójmieście, w którą zainwestowaliśmy ponad 100 milionów złotych. Możemy tam montować na przykład ogromne moduły platform wiertniczych o masie nawet 8 tysięcy ton.

Obecnie nasze aktywa trwałe mają wartość 250 milionów złotych. Majątek nie wziął się znikąd. To są lata ciężkiej pracy i przeznaczania zdecydowanej większości zysków na inwestycje. Ten majątek umożliwia nam realizację strategii spółki.

Inwestorzy nie mają więc co liczyć na dywidendy?

To nieprawda. Docelowo chcemy być spółką dywidendową.

W prospekcie emisyjnym jesteście dość tajemniczy w tym temacie.

W tej chwili realizujemy największe inwestycje w całej historii spółki. Wiem, że one w przyszłości będą dawać potężne zyski. Sam przecież jestem największym akcjonariuszem i uważam, że teraz trzeba stawiać przede wszystkim na rozwój firmy, by w przyszłości korzystać z wysokich dywidend.

To prawda, że nie podajemy prognoz, ani nie mamy jasno zdefiniowanej polityki w tym zakresie. Ale zapewniam, że chcemy być spółką dywidendową. Natomiast decyzje o podziale zysków będą zapadać wtedy, gdy spółka po zakończeniu tych ogromnych inwestycji będzie mogła sobie na to pozwolić.

Zostańmy jeszcze na chwilę przy liczbach.

Nie podajemy prognoz wyników _ (śmiech) _.

Ale zrobili to analitycy DM mBanku. Piszą o tym, że w 2014 roku Grupa Vistal osiągnie zysk netto na poziomie 25,7 miliona złotych. Tymczasem po pierwszym kwartale mieliście zysk netto w wysokości 3,4 miliona złotych. Zatem uda się?

Trudno mi komentować prognozy analityków. Uważam natomiast, że istnieją bardziej miarodajne wskaźniki niż zysk netto, który w naszym przypadku był w pierwszym kwartale nieco zaburzony ze względu na kwestie podatkowe - wysoki podatek odroczony.

Za odpowiedź proszę uznać to, że mamy znaczący portfel zamówień w branżach, które charakteryzują się dobrymi marżami. Po pierwszym kwartale portfel zamówień grupy obejmował podpisane umowy o wartości 216 milionów złotych oraz umowy o wartości ponad 160 milionów złotych, które były w finalnej fazie negocjacji. Z dalszymi komentarzami poczekajmy do wyników półrocznych, które opublikujemy we wrześniu.

W kontekście nowych zamówień, perspektywa unijna 2014-2020 ma dla spółki duże znaczenie?

Ogromne. Jeżeli chodzi o unijne pieniądze płynące do Polski, to wyspecjalizowaliśmy się w produkcji konstrukcji stalowych mostów i obecnie jesteśmy największą firmą działającą w tym segmencie. Nigdy nie mieliśmy _ zapędów _, by zabrać się na przykład za budowę dróg. Zajmujemy się tylko tym, na czym się doskonale znamy. Z takim doświadczeniem i po tylu latach walki na rynku nie widzę powodu, by Vistal nie miał skorzystać z kolejnej perspektywy unijnej. Ruszają pierwsze przetargi w formule _ projektuj i buduj _, ale widocznych efektów postępowań spodziewamy się w przyszłym roku.

Dodatkowo powołaliśmy w firmie dział generalnego wykonawstwa po to, by móc startować w coraz większych przetargach. Mamy kompetencje, znajomość rynku, zabezpieczenie finansowe, doświadczonych ludzi. Teraz pozostaje tylko szukać dodatkowych zysków i wyższych marż.

Wiele firm budowlanych w ostatnich latach, mówiąc kolokwialnie, udławiło się tymi dużymi kontraktami.

To prawda. Ale naszym celem nie są coraz wyższe przychody za wszelką cenę. Potrafimy oszacować ryzyko związane z realizacją kontraktów i się przed nim zabezpieczyć. Istotna jest właściwa kalkulacja, rozwaga oraz zabezpieczenie przed ryzykiem zmian cen materiałów. W naszym przypadku głównym materiałem kosztowym jest stal. Zabezpieczamy się przed zmianą cen stali kupując materiał na początku realizacji kontraktu po cenach ustalonych z dostawcami stali. Dużą cześć kontraktów realizujemy także z materiałów powierzonych przez naszych klientów.

Mniej więcej połowa zamówień Grupy Vistal pochodzi spoza Polski. W którym sektorze za granicą upatruje Pan największej szansy?

Wszystkie dziedziny, w których działamy przeżywają teraz okres szybkiego rozwoju, zwłaszcza w Skandynawii, na którą kładziemy największy nacisk. Bardzo perspektywiczny jest rynek budowy platform wiertniczych, ale również konstrukcji mostowych. Ostatnio na przykład wystartowaliśmy w przetargu na budowę małych mostów w Sztokholmie. Do Skandynawii wysłaliśmy już kilkanaście mostów, a kilka zamontowaliśmy.

Nie jako pierwszy mówi Pan o dobrych perspektywach rynku skandynawskiego. Coraz więcej spółek budowlanych z Polski upatruje tam swojej szansy, na przykład Torpol.

To nie przypadek. Zarówno Szwecja, jak i Norwegia mają bardzo ambitne plany związane z rozwojem infrastruktury transportowej. Norwegia w ciągu dziesięciu lat zamierza wydać na ten cel równowartość 260 miliardów złotych, a Szwecja w latach 2014-2015 wyda około 235 miliardów złotych. Nie możemy przejść obojętnie obok możliwości zarobku na tych rynkach.

Kontrahenci ze Skandynawii chętnie z nami rozmawiają i podpisują umowy, bo sami nie mają takich możliwości wytwórczych i jednocześnie niższych kosztów. Wygrywamy więc niższą ceną i możliwością montażu oraz transportu naprawdę potężnych konstrukcji.

A więc lepsze perspektywy zarobku dają Pana spółce unijne pieniądze płynące do Polski, czy też plany rozwoju infrastruktury w Skandynawii?

Chcemy być obecni i tu, i tu. Przy naszym potencjale Skandynawia jest równie ważna co rynek krajowy.

Ale Szwecja i Norwegia to nie wszystko. Coraz poważniej myślimy o tym, by zaistnieć na rynku w Wielkiej Brytanii, gdzie najpierw myślimy o wejściu w prace budowlano-montażowe. Z bardziej egzotycznych kierunków mogę wskazać na Brazylię, gdzie regularnie uczestniczymy w targach, by zainteresować klientów możliwością budowy mniejszych jednostek pływających, które mogliby wykorzystywać w rozwiniętym tam transporcie rzecznym. Mam nadzieję, że nasze propozycje spotkają się z zainteresowaniem, o ile oczywiście przegrana w ostatnim mundialu nie spowoduje tam kryzysu handlowego _ (śmiech) _.

Jak ocenia Pan samą organizację przetargów za granicą w porównaniu do polskich warunków? W kraju pojawia się wiele krytycznych głosów dotyczących tego, że decydującym czynnikiem w przetargu jest zawsze najniższa cena.

W Skandynawii, którą mamy najlepiej rozpoznaną, cena oczywiście też ma znaczenie. Generalnie jednak mogę powiedzieć, że tamtejsze procedury charakteryzują się większą przejrzystością, a obie strony kontraktu są lepiej zabezpieczone przed ewentualnymi problemami. Przykładem mogą być zapisy o indeksacji cen, co zabezpiecza m.in. wykonawcę przed wzrostem cen surowców. A stąd właśnie wzięło się przecież wiele problemów firm w Polsce podczas realizacji kontraktów infrastrukturalnych przed Euro 2012.

Czytaj więcej w Money.pl

spółka dnia
giełda
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)