Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Afera podsłuchowa. Marek Falenta: jestem niewinny

0
Podziel się:

Oto, co działo się wokół spółki SkładyWęgla.pl.

Afera podsłuchowa. Marek Falenta: jestem niewinny
(Ministerstwo Skarbu Państwa)

Biznesmen Marek Falenta, któremu postawiono zarzuty współudziału w nielegalnych podsłuchach polityków, zaprzecza, by był zaangażowany w ten proceder i wskazuje na związek ze sprawą wiceministra skarbu Rafała Baniaka (na zdjęciu). Nie wierzy też, że nagrań dokonywał podejrzany w tej sprawie Łukasz N.

[Aktualizacja godzina 16:20]

Falenta powiedział, że miał kontakty z Łukaszem N., kiedy przychodził do restauracji na spotkania biznesowe, obsługiwane przez niego. _ Nie jestem szaleńcem i nie podjąłbym takiej akcji. Jestem na rynku od 17 lat, posiadam około 30 firm, zatrudniam około 2 tys. ludzi. Nie jestem samobójcą _ - mówił dziś biznesmen w RMF FM. Jego adwokat poinformował media, że biznesmen zgadza się na podawanie nazwiska.

Na pytanie, czy wierzy, że sąd oczyści go z zarzutów, odpowiedział: _ Czas pokaże, ja (...) udowodnię, że jestem w tej sprawie niewinny i ta sprawa została wywołana tylko przez to, że chciałem 12 milionom Polaków dać tani węgiel _.

Zapytany, czy wierzy, że polityków nagrywał zatrudniony w restauracji Sowa i Przyjaciele Łukasz N., Marek Falenta odpowiedział: _ Nie wierzę _.

Potwierdził, że zna i swego czasu zatrudniał N. _ Dla mnie był to człowiek stworzony do tej pracy, bardzo otwarty, mega sprzedawca. Wszyscy go lubili. Znał praktycznie całą Warszawę. Wszyscy lubili przebywać w tej restauracji, w słynnych VIP-promach _ - opisywał.

Przyznał, że oprócz Łukasza N., zna także dziennikarza Piotra Nisztora, który ujawnił nielegalne nagrania. _ Znam Piotra Nisztora, też to jest okres około pięciu lat. To są normalne spotkania dziennikarskie, Piotr pisał wielokrotnie o naszych firmach _. Dodał, że Nisztor pisał o mafii węglowej.

_ Myślę, że i tak sprawca tych nagrań zostanie niedługo ujawniony _ - dodał.

Według piątkowej _ Gazety Wyborczej _ Falenta zeznał w prokuraturze, że 31 maja, dwa tygodnie przed wybuchem sprawy podsłuchów, w restauracji Sowa & Przyjaciele, na imprezie zorganizowanej przez b. senatora PO Tomasza Misiaka, rozmawiał z wiceministrem Baniakiem. Baniak miał go zapytać - jak podaje _ GW _ - za ile sprzeda skarbowi państwa swoją spółkę SkładyWęgla.pl. Biznesmen miał na to odpowiedzieć, że może o tym porozmawiać za dwa-trzy lata. W odpowiedzi miał usłyszeć od Baniaka propozycję kupna Kompanii Węglowej za symboliczną złotówkę - twierdzi _ Gazeta _.

Kilka dni po imprezie - jak przypomina _ GW _ - do firmy Falenty SkładyWęgla.pl weszło CBŚ i zatrzymało cały zarząd. Prokurator zarzucił im nieprawidłowości finansowe i celne.

11 czerwca, trzy dni przed opublikowaniem pierwszych podsłuchów, Baniak miał według _ Gazety _ otrzymać sms o treści: _ Rafał, wygraliście. Rosjanie nas dzisiaj docisnęli i muszę im do końca miesiąca oddać Składy Węgla za długi mojego wspólnika. Jeżeli chcecie, to daj decyzyjnych ludzi i złóżcie ofertę. Premier spełni obietnice i będą państwowe składy węgla sprzedające tylko krajowy węgiel _.

Jak podaje _ GW _, Falenta czuł się naciskany przez Baniaka, bo współpraca biznesmena z Rosjanami, którzy oferowali tańszy węgiel, była zagrożeniem dla polskich kopalni węgla.

Wiceminister Baniak zapewnia, że nie składał Falencie oferty. _ Ministerstwo Skarbu Państwa, w tym ja osobiście, wbrew temu co twierdzi pan Marek Falenta, nie nadzoruje sektora górnictwa. Możliwość nabycia udziałów spółki Składy Węgla nigdy nie była analizowana, ani omawiana na żadnym gremium MSP. Nie rozważaliśmy jej również w ramach prac międzyresortowego zespołu ds. węgla. Nigdy, nawet w rozważaniach, nie padł w trakcie jego obrad pomysł zakupu tego ani innego działające podmiotu gospodarczego. Na forum zespołu publicznie prezentowałem natomiast stanowisko zakładające tworzenie Państwowych Składów Węgla w oparciu o aktywa spółki Węglokoks. Taka propozycja znalazła się w dokumencie, który był prezentowany na forum zespołu, i który został przekazany do kancelarii premiera _ - napisał w oświadczeniu wiceminister skarbu.

Falenta dostał zarzuty współudziału w procederze nielegalnych podsłuchów polityków. Postawiono je także biznesmenowi Krzysztofowi Rybce. Zostali zatrzymani przez agentów ABW. Falenta skarżył się, że przebiegło ono w agresywny sposób. -_ Wyskoczyli ludzie w kurtkach ABW i z długą bronią, krzycząc, kazali mi położyć ręce na kierownicy, a potem wyjść. Założyli mi kajdanki, ale nie rzucili na ziemię _- mówił dla GW. W środę wieczorem obu zwolniono za kaucją.

Rzecznik ABW Maciej Karczyński powiedział na antenie TVN24, że nie skomentuje tych doniesień. - _ Raz się nam zarzuca, że zatrzymujemy za mocno. Raz, że za słabo. Potem, że nie w tym miejscu. Pozostawiamy to więc bez komentarza _- stwierdził.

Prokurator zarzucił obu zatrzymanym we wtorek współsprawstwo - także z podejrzanymi kelnerami Łukaszem N. i Konradem L. - w popełnianiu czynów polegających na nieuprawnionym zakładaniu i posługiwaniu się urządzeniem nagrywającym oraz ujawnieniu utrwalonych rozmów innym osobom.

Prokuratura nie podała szczegółów zarzutów. _ Gazeta Wyborcza _ twierdzi, że Falenta kupił nagrania od kelnerów i przekazał je za czyimś pośrednictwem tygodnikowi _ Wprost _. Miał mu pomagać w tym jego szwagier, Rybka.

Podejrzani nie przyznali się i złożyli wyjaśnienia. Grozi im do 2 lat więzienia.

Wobec Falenty prokurator zastosował poręczenie majątkowe w kwocie miliona zł, zakaz opuszczania kraju oraz dozór policji. Wobec Rybki zastosowano poręczenie majątkowe w kwocie 20 tys. zł, zakaz opuszczania kraju oraz dozór policji.

Czytaj więcej w Money.pl

wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)