Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Problemy polskiego producenta wody mineralnej. W sprawie inwestycji Muszynianki interweniował nawet Andrzej Duda

0
Podziel się:

Konfederacja Lewiatan grzmi: polskie przedsiębiorstwa wciąż są dyskryminowane na niektórych unijnych rynkach.

Problemy polskiego producenta wody mineralnej. W sprawie inwestycji Muszynianki interweniował nawet Andrzej Duda
(JOLA LIPKA/EASTNEWS)

800 metrów od polskiej granicy miał powstać zakład Muszynianki. Ale nie powstanie, bo inwestycję zablokowała nowa słowacka konstytucja. Ile na tym traci firma? Prezes spółdzielni Muszynianka wciąż liczy na pozytywne rozwiązanie sprawy. Zwłaszcza że głos zabierał już nawet Andrzej Duda, a o wyniku sporu zdecyduje... Elżbieta Bieńkowska.

Spór polskiego producenta wody ze słowackimi władzami trwa już dobrych kilka lat. Wszystko zaczęło się w 2012 roku, kiedy spółdzielnia pracy "Muszynianka" wykupiła słowacką spółkę GFT Slovakia i w tym samym roku rozpoczęła przygotowania do budowy infrastruktury niezbędnej do wydobycia wody w miejscowości Legnava na Słowacji. Firma chciała tam otworzyć stację przygotowania wody mineralnej z odwiertów i poprowadzić z tego miejsca sieć rurociągów do rozlewni znajdującej się w Polsce. Zakłady w Muszynie i Legnavie znajdują się niecałe 2 kilometry od siebie w linii prostej, więc z punktu widzenia firmy miało to być racjonalne posunięcie. Na miejscu zatrudnienie miało znaleźć kilkanaście osób.

O wartości inwestycji Ryszard Mosur, prezes spółdzielni pracy "Muszynianka", nie chce nawet mówić. Jak wynika z naszych informacji może chodzić o kilkanaście milionów złotych, które ugrzęzły w zablokowanej budowie. Mosur nie potwierdza kwot, jednak zapewnia, że dla większości polskich firm taki wkład byłby poza zasięgiem. Prezes natomiast z żalem przypomina za to początki, gdy nic jeszcze nie wskazywało na problemy.

Przygotowania dokumentacji potrzebnej do rozpoczęcia budowy poszły szybko, a odpowiednie papiery trafiły do wszystkich istotnych słowackich urzędów. Cały proces przebiegał zgodnie z planem - w 2014 roku Urząd Okręgowy w Preszowie wydał zgodę na budowę odpowiedniej infrastruktury, więc do ruszenia z projektem wystarczył już tylko podpis słowackiego ministerstwa zdrowia. I tutaj zaczęły się schody.

Po pięciu miesiącach zwłoki ministerstwo w końcu odpowiedziało, że koncesji nie będzie, bo nie zezwala na to jeden z zapisów słowackiej konstytucji. Konstytucji, która zmieniła się po złożeniu pierwszego wniosku do ministerstwa. Jak sugerują przedstawiciele firmy, zmiany w prawie miały na celu właśnie zablokowanie polskiej ekspansji i faworyzowanie lokalnych firm.

- Wszystkie wymagania były spełnione, dokumenty przesłane, a pozwolenie na budowę już podpisane. Rząd słowacki miał prawie pięć miesięcy, by wydać nam odpowiednie dokumenty. Nie zrobił tego, a na dodatek odpowiednią uchwałą zmienił konstytucję i zablokował inwestycję. W zasadzie można powiedzieć, że Słowacja zmieniła ustawę zasadniczą przeciwko "Muszyniance" - tłumaczy Ryszard Mosur, prezes spółdzielni.

Konstytucja Słowacji blokuje rozwój

Problemem jest artykuł 4 konstytucji Republiki Słowackiej. Jak głosi, "niezgodny z prawem jest eksport wody wydobywanej ze źródeł znajdujących się na terenie Słowacji, jeżeli nie jest ona rozlewana na terenie tego kraju". Co to oznacza? Jeżeli "Muszynianka" chce sprzedawać wodę wydobytą na Słowacji np. w Polsce, to musiałaby - oprócz stacji wydobycia - postawić również rozlewnię. Mało tego - gdyby firma zdecydowała butelkować ją po polskiej stronie granicy i później sprzedawać na Słowacji, to koncesji i tak nie otrzyma. Słowacka konstytucja gwarantuje, że woda nie opuści kraju, jeżeli nie jest w butelkach. Koszt projektu oczywiście od razu poszybowałby w górę.

- Samo przygotowanie linii to przynajmniej 20 - 25 milionów złotych. Warto wspomnieć, że na tym obszarze nie ma nic - żadnych dróg, same podmokłe tereny. Stworzenie tam firmy od zera kosztowałoby kilkadziesiąt milionów - tłumaczy Ryszard Mosur.

W ocenie zrzeszających przedstawicieli pracodawców Konfederacji Lewiatan, przepisy w założeniu "chroniące bezpośredni eksport słowackiej wody mineralnej naruszają zasady swobody przepływu towarów i niedyskryminacji na rynku wewnętrznym Unii Europejskiej". I w tej sprawie Konfederacja postanowiła zainterweniować w Komisji Europejskiej.

"Wymóg, aby woda źródlana wywożona poza granice była butelkowana jeszcze na Słowacji, wyraźnie faworyzuje rodzime firmy, które posiadają tam własne rozlewnie. Uderza to tym samym w zagranicznych przedsiębiorców. Takie ograniczenie dyskryminuje przedsiębiorstwa spoza Słowacji zajmujące się eksploatacją i dystrybucją słowackiej naturalnej wody mineralnej" - tłumaczy w swojej analizie sprawy Magdalena Piech, ekspert z Konfederacji Lewiatan, która stanęła po stronie polskiego producenta. Jak wskazuje Piech - pomimo dopełnienia wszystkich wymogów formalnych władze słowackie zablokowały korzystną dla gospodarek obu państw rozbudowę firmy.

Ryszard Mosur sugeruje, że władze Słowacji już przed zmianą konstytucji wiedziały, że wystawią odpowiedź odmowną. Próbowaliśmy ustalić, czy do polskich władz docierały jakieś sygnały na ten temat. Jak udało nam się ustalić, w protokołach (między innymi z września ubiegłego roku) z prac Polsko-Słowackiej Komisji do spraw Wód Granicznych są zapisy dotyczące omawiania inwestycji GFT Slovakia przy granicy, jednak nie ma w nich ani słowa o problemach prawnych.

Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej - który organizuje prace polsko-słowackiej grupy - kolejny raz o GFT Slovakia usłyszał w czerwcu 2015 roku. Otrzymał tylko informację, że w 2014 roku wydane zostały pozwolenia na budowę infrastruktury. - Nie pojawił się natomiast temat samej koncesji, więc nie możemy komentować problemów firmy. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, to "Muszynianka" może wnioskować o wprowadzenie tego tematu do programu posiedzenia komisji dot. granicznych wód podziemnych - tłumaczy Kamil Wnuk, rzecznik prasowy Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej.

W sprawie polskiej firmy interweniował nawet... Andrzej Duda. Więcej przeczytasz na drugiej stronie

Co ciekawe - producenta wody już w połowie tego roku broniła grupa europosłów Prawa i Sprawiedliwości. Pod interpelacją do Komisji Europejskiej w sprawie "dyskryminacji polskiego przedsiębiorstwa "Muszynianka" przez władze Słowacji" podpisał się na przykład Andrzej Duda - ówczesny europoseł z frakcji Europejskich Konserwatorów i Reformatorów. Pytanie do Komisji trafiło pod koniec kwietnia tego roku, kiedy obecny prezydent prowadził już kampanię wyborczą (Andrzej Duda został wybrany na kandydata PiS w grudniu 2014 roku, wybory prezydenckie z kolei zaplanowane były na 10 maja, a druga tura - 24 maja).

Jak wynika z dokumentów Parlamentu Europejskiego Andrzej Duda jak najbardziej mógł podpisać się pod wnioskiem o interpelację, ponieważ 29 kwietnia był w Strasburgu na sesji PE i głosowaniach. Wraz z europosłem Dudą pod interpelacją podpisali się ponadto Stanisław Ożóg, Zbigniew Kuźmiuk, Janusz Wojciechowski i Jadwiga Wiśniewska. W sprawie łamania zasad UE przez władze Słowacji wpłynęły łącznie cztery skargi.

"Dyskryminacja polskiego przedsiębiorstwa "Muszynianka" przez władze Słowacji" - taki tytuł miała interpelacja podpisana przez Andrzeja Dudę

Polskich wątków w sprawie przed Komisją jest więcej, bo... odpowiedzi na skargi udzieliła z kolei komisarz Elżbieta Bieńkowska. Póki co nie miała jednak dla firmy zbyt dobrych wiadomości. "Komisja jest świadoma tej kwestii. Zarejestrowana została już formalna skarga w tej sprawie przeciwko Słowacji, dotycząca szeregu naruszeń prawa UE, i zostanie ona uważnie przeanalizowana przez właściwe służby Komisji zgodnie z jej standardowymi procedurami" - czytamy w oficjalnej odpowiedzi. Nie ma wątpliwości, że Elżbieta Bieńkowska jako komisarz do sprawy rynku wewnętrznego i usług jest w stanie pomóc polskiej firmie. W końcu to jej urzędnicy będą odpowiadać na skargi.

Ryszard Mosur wciąż liczy, że budowę uda się ostatecznie rozpocząć. - Dla regionu była to naprawdę wartościowa inwestycja. O jej losach zdecyduje jednak Komisja Europejska - mówi. I niechętnie przyznaje, że chociaż wierzy w pozytywną decyzję, to firma już się zastanawia, jak odzyskać zainwestowane na Słowacji pieniądze. O tym, jak mogłaby to zrobić, nie chciał rozmawiać.

Póki co prezes jednej z nielicznych w Polsce tak dużych spółdzielni pracy do walki z rządem Słowacji zaangażował naprawdę spore siły - wsparcia udziela nie tylko Konfederacja Lewiatan, europosłowie, Ministerstwo Gospodarki i Ministerstwo Spraw Zagranicznych, ale również od niedawna - nowy prezydent Polski.

Spółdzielnię Pracy "Muszynianka" tworzą w większości sami pracownicy - w zależności od stanowiska i długości lat pracy w zakładzie otrzymują w niej udziały. Z kolei te osoby, które mają etat, po latach również mogą liczyć na przyjęcie do grona spółdzielców, czyli de facto współwłaścicieli.

W tej formie z reguły zrzeszają się na przykład mleczarze, mieszkańcy, rolnicy czy właśnie pracownicy. Najczęściej trwają w niej ci, którzy zdecydowali się na taki układ jeszcze w PRLu - dziś to wyjątki. Wyjątkowość tej formy to również jej cel - chociaż firma oczywiście stawia na generowanie zysków, to jej podstawowym zadaniem jest zapewnienie pracy spółdzielcom. O tym, jak założyć spółdzielnię możesz przeczytaj na stronach money.pl.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)