Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

To oni, a nie Bruksela, zmuszą nas do oszczędności

0
Podziel się:

Prof. Stanisław Gomułka tłumaczy, w czym inwestorzy są lepsi od Komisji Europejskiej.

To oni, a nie Bruksela, zmuszą nas do oszczędności
(BCC)

Money.pl: Najnowszy indeks niemieckiego instytutu ZEW, pokazujący nastroje i opinie dotyczące rozwoju sytuacji gospodarczej w Niemczech okazał się lepszy od oczekiwań. Jest najwyższy od niemal dwóch lat. Czy dla polskich przedsiębiorców to powód do radości?

Prof. Stanisław Gomułka, ekonomista, były wiceminister finansów: Problem z cieszeniem się polega na tym, że te wszystkie indeksy dotyczące gospodarki niemieckiej albo strefy euro idą w różnych kierunkach. Teraz mamy dobry indeks, a całkiem niedawno inny, mówiący o tym czego oczekują przedsiębiorcy, był sporo gorszy. Dlatego ja odnoszę się z dystansem do tego ostatniego wskaźnika.

Oczywiście, jeżeli on by się potwierdził to należy się z tego cieszyć, bo Polska jest mocno związana z gospodarką niemiecką. To będzie rzutować na eksport do tego kraju. Poza tym to jest też bardzo ważne ze względu na sytuację w strefie euro. Im silniejsza jest gospodarka niemiecka albo generalnie gospodarka Eurolandu, tym mniejsze ryzyko makroekonomiczne i większe zaufanie inwestorów, także portfelowych. A w ślad za tym pójdzie mniejsza rentowność polskich papierów skarbowych, co z kolei zmniejszy koszty obsługi długu publicznego.

Jest więc szansa na to, by polskie firmy mogły z optymizmem patrzyć w najbliższą przyszłość?

Z jednej strony mamy dodatni wpływ na eksport netto, a z drugiej większe zainteresowanie inwestorów portfelowych jak i bezpośrednich, zainteresowanych inwestycjami krajach wschodzących, w tym w Polsce. To by się przekładało na umocnienie złotego i na zmniejszenie rentowności naszych bonów skarbowych. Tak może być, ale warunkiem jest utrzymanie pozytywnych wskaźników, takich jak np. ZEW przez pewien czas.

Jaki?

Przynajmniej przez dwa, trzy kwartały szereg wskaźników różnego rodzaju musiałby iść w tym samym kierunku.

Innymi słowy najlepszy byłby spokojny rok z pozytywnymi wskaźnikami, które uspokoiłyby sytuacje i dały trochę oddechu.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/12/m211980.jpg ) ] (http://galerie.money.pl/kryzys-w-hiszpanii-ich-dlug-jest-ogromny-g414961.html) *Hiszpania jest na skraju bankructwa? Te liczby o tym świadczą * Gospodarka Hiszpanii jest cztery razy większa niż Grecji. Plajta mogła by rozsadzić strefę euro. Tak. I żeby już profesor Krzysztof Rybiński nie miał podstaw do formułowania mocno pesymistycznych prognoz. Oczywiście mam na myśli nie tylko prof. Rybińskiego, który jest w Polsce mocnym głosem, ale całą grupę podobnych mu ludzi w wielu krajach, którzy w przeszłości trafnie prognozowali i cieszą się zaufaniem wśród analityków i ich opinii nie można zupełnie ignorować.

Żeby daleko nie szukać, laureat nagrody Nobla, Paul Krugman ostrzegał kilka dni temu na łamach _ New York Times'a, że polityka przywódców krajów europejskich prowadzi _do ekonomicznego samobójstwa. Krugman krytykuje zalecenia Niemiec, aby Hiszpania czyniła drastyczne oszczędności budżetowe. Pisze też, że jest to _ po prostu szaleństwo _ i przekonuje, że _ po kilku latach doświadczeń Europy z programami zaciskania pasa i ich rezultaty są takie, że pchają one gospodarkę w jeszcze głębszą recesję _. Ma rację?

To jest prominentny głos ekonomisty z lewego, socjaldemokratycznego skrzydła w Stanach Zjednoczonych. Znam osobiście Paula Krugmana, ale nie myślałem, że ma takie zdecydowane poglądy na te sprawy. Ja nie zgadzam się z jego opinią, ponieważ on nie bierze pod uwagę dużej różnicy między Stanami Zjednoczonymi a Europą i strefą euro.

W strefie jest szereg niezależnych krajów i w związku tym rynki finansowe słusznie biorą pod uwagę możliwość braku odpowiedniej koordynacji w polityce fiskalnej. Dlatego wymagania wobec Europy są wyższe. Na naszym kontynencie polityka fiskalna musi być bardziej ostrożna, żeby uzyskać ten sam poziom wiarygodności.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/120/m41592.jpg ) ] (http://www.money.pl/pieniadze/raporty/artykul/kurs;zlotego;ostro;w;gore;ile;to;jeszcze;potrwa,109,0,1059437.html) *Rekordowy kwartał dla złotego. Sprawdź, co dalej * Analitycy prognozują dla Money.pl, co w najbliższych miesiącach będzie się działo z walutami. A jeśli ktoś ma duży kapitał wiarygodności, to może sobie pozwolić na bardziej ekspansywną politykę fiskalną.

Na przykład na dodrukowywanie pieniędzy, tak jak dzieje się to w Stanach?

Sposób w jaki się finansuje deficyt jest drugorzędny. W Stanach jedną z form jest oczywiście sprzedaż obligacji bankowi centralnemu i de facto drukowanie pieniądza. W Europie odeszliśmy od takiego sposobu kiedy powstał Europejski Bank Centralny. W NBP mamy też zakaz takich praktyk, ponieważ przyjęliśmy podejście EBC.

W USA nie ma takich ograniczeń, ale też nie ma negatywnych skutków, bo kapitał wiarygodności jest ciągle duży. Gdyby Amerykanie robili to na większą skalę, to pewnie ich wiarygodność by spadła, a wtedy koszt obsługi długu publicznego mocno by wzrósł.

W Europie mamy bardziej skomplikowaną sytuację, bo część południowa ma niewielki kapitał wiarygodności, co rzutuje na całą strefę euro. Dlatego ważne jest, żeby w szczególności Hiszpania i Włochy zacieśniały politykę fiskalną, bo bez tego powstaje groźba dla całej strefy. Paul Krugman przykłada natomiast amerykańską miarę do Europy i w tym tkwi błąd.

Problemem w Hiszpanii jest nie tylko dług publiczny, ale także prywatny. Pod tym względem Hiszpania poszła drogą Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Irlandii. Problemy w tych krajach powstały przede wszystkim z powodu prywatnego zadłużenia. Dlatego problemy Hiszpanii są podobne do kryzysu jaki był cztery lata temu w USA. Rząd hiszpański musi zastanowić się nad pomocą dla sektora finansowego, bo gdyby doszło do dużego kryzysu w tym sektorze to będzie potrzeba dokapitalizowania i jest pytanie kto to zrobi i jakie będzie w tym udział państwa. Rząd planuje reformę w służbie zdrowia i szkolnictwie z myślą o ograniczeniu wydatków publicznych, ale tempo tych reform jest wolne. W rezultacie deficyt sektora finansów publicznych w 2011 roku okazał się większy niż planowano. Jest pytanie jak to będzie w tym roku.

Te wszystkie fakty rzutują na aukcje papierów dłużnych. I nie dziwię się, że rentowność, jakiej domagają się inwestorzy rynkowi jest wysoka. To jest tez zarazem rodzaj presji rynku na władze.

Żeby rządy zaczęły działać?

Tak, to jest taki mechanizm rynkowy, polegający na dyscyplinowaniu rządu przez inwestorów portfelowych. Powiedziałbym, że jest to ważniejszy i bardziej efektywny sposób niż kryteria z Maastricht albo działania Komisji Europejskiej.

Jak rozumiem, paradoksalnie wysoka rentowność o tyle jest dobra, że zmusza rządzących do intensywniejszych i bardziej zdecydowanych kroków. Ktoś im dokręca śrubę i muszą się wziąć do pracy.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/71/m128583.jpg ) ] (http://www.money.pl/gielda/wiadomosci/artykul/prognoza;dla;zlotego;jak;mocno;moze;sie;oslabic,86,0,1068118.html) *To był fatalny tydzień dla złotego. Co teraz? * Hiszpania się wali, a Chiny zwalniają i oszukują. Zobacz, jak to wpłynie na krajową walutę. Tak jest. Tamtejszy minister finansów i premier powołują się na te fakty w debacie wewnętrznej i zwracają uwagę na zagrożenie i koszty.

A to, że Hiszpanie mają problem z wysoką rentownością bonów powinno martwić nas w Polsce?

I w Polsce rentowności są wysokie, może nie aż tak jak w Hiszpanii, ale niewiele niższe. Zwykle nasze bony plasowały się między włoskimi a hiszpańskimi, a to jest dużo więcej niż w Niemczech albo w Szwecji, gdzie w ostatnich latach rentowności spadły. A u nas w tym samym czasie wzrosły mocno.

Co przecież wpływa na finanse publiczne.

Oczywiście, jeśli przeznaczamy teraz około 40 miliardów złotych na płacenie odsetek, to to jest bardzo duży koszt. A mamy na co wydawać w sposób sensowny, choćby na szkolnictwo i infrastrukturę. Pieniądze są też potrzebne na finansowanie projektów dotowanych Unii.

Powinniśmy się wobec tego obawiać, że nadejdzie kolejna fala kryzysu?

Mamy do czynienia z ryzykiem, w szczególności jeśli chodzi o strefę euro. Przez ostatnie dwa lata ono było dość wysokie. Wydaje mi się, że teraz jest niższe, a w najbliższych dwóch latach będzie powoli maleć. Mogą jednak pojawiać się nadal niekorzystne zjawiska i zaburzenia. Od czasu do czasu będą podwyżki stóp procentowych, wzrosty rentowności obligacji. Na pewno będzie recesja w Portugalii, Hiszpanii, Grecji i we Włoszech. Zresztą te kraju już są recesji i pozostaną w niej jeszcze rok dwa. Jest natomiast szansa, że reformy, które w nich zachodzą, jak i zmiany na szczeblu całej strefy euro, oddalą widmo kryzysu.

Czytaj więcej rozmów z ekonomistami w Money.pl
Podwyżka stóp procentowych, coraz bardziej prawdopodobna Profesor Filar mówi, co z drożyzną i czy możemy liczyć na podwyżki.
Profesor mówi, kiedy stopy procentowe pójdą w górę Marian Noga wie, co spędza sen z powiek Rady Polityki Pieniężnej.
Od tego czy będą drugą Grecją zależy nasza przyszłość Profesor Stanisław Gomułka mówi o tym, czy czeka nas czarny scenariusz dla Eurolandu.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)