Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Katarzyna Kalus
|

Zakaz handlu w niedzielę. Lidl i Biedronka idą na noże

9
Podziel się:

Niektórzy gracze rynkowi wskazują na intensywny wzrost akcji promocyjnych od czasu wprowadzenia zakazu handlu w niedzielę. Liderami rywalizacji promocyjnej są Biedronka i Lidl.

Liderami rywalizacji promocyjnej są Biedronka i Lidl
Liderami rywalizacji promocyjnej są Biedronka i Lidl (PIOTR KAMIONKA/REPORTER/EAST NEWS)

Zakaz handlu wywrócił sektor detaliczny w Polsce do góry nogami. To już pewne: handel internetowy, punkty usługowe i małe sklepy odbiorą kawałek tortu super- i hipermarketom. Najbardziej zaciętą walkę toczą Lidl i Biedronka. Widać to w akcjach promocyjnych. Sporo się dzieje także na rynku e-commerce.

Rekordowo niskie bezrobocie oraz dynamiczny wzrost płac sprawiają, że nastroje konsumentów są najlepsze od dekad i korzystnie wpływają na dalszy wzrost sprzedaży detalicznej. Wzrost cen żywności nieco spowolnił po osiągnięciu niezwykle wysokiego poziomu w drugiej połowie ubiegłego roku. Z kolei sprzedaż detaliczna żywności pozostaje na ścieżce ciągłego wzrostu, który w czerwcu sięgnął około 3,1 proc.

- Wzrost płac, który rok temu był jednym z głównych obaw branży handlowej, nadal sprawia, że bardzo trudno jest pozyskać i utrzymać pracowników. A spowolnienia go raczej nie należy się spodziewać w kolejnych kwartałach – uważa Krzysztof Kawa z Haitong Bank.

Tradycyjne i specjalistyczne sklepy wciąż stanowią około 40 proc. rynku spożywczego w Polsce. Jednak analitycy uważają, że ich powierzchnia sprzedażowa się kurczy na rzecz nowoczesnych sklepów i w związku z tym, ogólny wzrost powierzchni sprzedażowej powinien być niższy niż w przypadku wiodących dyskontów i hipermarketów.

- To pozytywny znak dla branży, ponieważ zwiększenie sprzedaży w sklepach już otwartych zazwyczaj przynosi wyższe zwroty niż dodawanie nowej powierzchni. Wszystkie sieci dyskontów i niektórzy operatorzy hipermarketów uruchamiają nowe formaty sklepowe i modernizują programy w celu poprawy swojej oferty handlowej. W związku z tym ogólne wydatki kapitałowe wiodących sieci powinny utrzymać się na dosyć wysokim poziomie – mówi Krzysztof Kawa.

Boom na promocje

Niektórzy gracze rynkowi wskazują na intensywny wzrost akcji promocyjnych od czasu wprowadzenia zakazu handlu w niedzielę. Liderami rywalizacji promocyjnej są Biedronka i Lidl, które uruchomiły wiele kampanii, próbując przechwycić jak najwięcej ze sprzedaży utraconej w „zakazane” niedziele.

Według danych Kantar suma wydatków reklamowych pięciu graczy o największym budżecie (Lidl, Biedronka, Kaufland, Carrefour i Tesco) wzrosły w pierwszym kwartale o 20 proc. r/r, podczas gdy sprzedaż detaliczna wzrosła w tym okresie o 9 proc. Co wskazuje na zaostrzenie walki konkurencyjnej.

Zobacz także: Zobacz także: Zakaz handlu w niedzielę. Sklepy chcą zmian w Kodeksie pracy

Sporo dzieje się także w działce e-commerce. W ubiegłym roku udział sektora w polskim rynku spożywczym sięgnął 0,9 proc., znacznie poniżej średniej Europy Zachodniej, która według danych Kantar wynosi 5,6 proc. Najbardziej popularną platformę online prowadzi Carrefour, a rynek jest zdominowany przez graczy omnichannel z hipermarketowymi korzeniami.

Wyjątkami są Piotr i Paweł oraz specjalistyczne platformy frisco.pl i bdsklep.pl. – Dyskonty nie weszły jeszcze na ten rynek. Zakaz handlu w niedzielę może z powodzeniem przyspieszyć penetrację e-commerce w Polsce, w tym w segmencie dóbr szybko zbywalnych, ponieważ część konsumentów może zdecydować się na przeniesienie swoich niedzielnych zakupów z tradycyjnych sklepów do sieci. Szacujemy, że sam zakaz handlu może zwiększyć udział rynkowy e-commerce w Polsce w latach 2018-2020 odpowiednio o 0,5, 0,9 i 1,2 proc. – zaznacza Kawa.

Niepewność wokół kwestii prawnych

Większość uczestników polskiego rynku nie oczekuje, by wprowadzenie zakazu handlu w niedzielę miało istotny wpływ na ogólny wzrost rynku, ale uważają, że będą w tym zwycięzcy i przegrani. Niektórzy z nich uważają, że najbardziej poszkodowane będą super- i hipermarkety z powodu ich ponadprzeciętnego udziału w niedzielnym handlu.

Wśród zwycięzców większość uczestników rynku wskazuje na punkty usługowe i sklepy internetowe – które zgodnie z prawem mogą być otwarte w niedzielę – oraz dyskonty, które dzięki swojej skali i rentowności przejmą nieproporcjonalnie duży udział sprzedaży przeniesionej z niedzieli na inne dni tygodnia.

Nie ma zgody co do tego, jakie będą konsekwencje dla tradycyjnego handlu. Niektórzy obserwatorzy uważają, że część tradycyjnych sklepów nie zdecyduje się na otwieranie w niedzielę, a nawet, że mogą one paść ofiarą intensywnych działań promocyjnych podejmowanych przez dyskonty. Inni spodziewają się, że tradycyjne sklepy będą się starały wykorzystać przewagę, jaką daje im prawo do handlowania w niedzielę i w związku z tym będą w stanie odzyskać część sprzedaży utraconej na rzecz nowoczesnych formatów handlowych.

Z kolei wiodące sieci dyskontów – sklepy których i tak są bardzo zatłoczone – mogą mieć problemy z obsługą wzmożonego ruchu w piątkowe i sobotnie godziny szczytu. To może skutkować pewną frustracją klientów i spowodować transfer części z nich do innych sąsiadujących placówek.

Również podatek od handlu pozostaje kwestią otwartą. Polski rząd nadal czeka na wynik apelacji Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości wobec decyzji Komisji Europejskiej, która nakazała zawieszenie podatku w trzy tygodnie po jego wprowadzeniu we wrześniu 2016 r. Analitycy Haitong Bank spodziewają się, że Europejski Trybunał Sprawiedliwości potwierdzi decyzję podjętą przez Komisję, w związku z czym polski rząd może nie mieć alternatywy i porzuci progresywny model podatku na rzecz opłaty zryczałtowanej.

Konsolidacja powinna trwać

W branży handlowej panuje powszechna zgoda, co do tego, że konsolidacja utrzyma się w sektorze spożywczym, który wciąż jest bardzo rozdrobniony. Skala staje się coraz ważniejsza, biorąc pod uwagę, że trzech najważniejszych graczy, czyli Biedronka, Lidl i Kaufland, cały czas rosną w siłę.

Głównymi kandydatami do przejęcia wydają się lokalne sieci supermarketów z kilkoma wyjątkami (np. Dino). Ich rentowność jest dosyć niska i brakuje im skali oraz pozycji rynkowej, która umożliwiałaby konkurowanie z dyskontami i wiodącymi sieciami supermarketów. Niektórzy uczestnicy rynku sygnalizują, że potrzebna jest również dalsza konsolidacja w segmencie hipermarketów, dlatego że tracą one udział w rynku i nie ma na nim miejsca dla tak wielu graczy.

Konsolidacja w tradycyjnym handlu także powinna być kontynuowana w wolniejszym tempie. Eurocash podkreślał kilkakrotnie, że wielu spośród jego franczyzobiorców osiąga wiek emerytalny i prawdopodobnie przekażą biznes potomkom. Jednak drugie pokolenie nie zawsze chce przejąć rodzinny interes, wybierając własną ścieżkę kariery. Sprzedaż firmy innym graczom rynkowym wydaje się być zatem jedyną drogą do wycofania się z biznesu.

Analitycy Haitong Bank zakładają, że trend ten będzie się utrzymywał i oczekują, że mogą pojawić się informacje o niewielkich akwizycjach w segmencie franczyzowym. Oczekują również, że Eurocash będzie jednym z nabywców pierwszego wyboru i będzie działał, jako konsolidator rynku przy tego typu transakcjach dzięki swoim relacjom ze sklepami tradycyjnymi.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(9)
Panda
5 lata temu
Państwo NAKAZÓW KIEDYŚ było teraz chce robić w NIEDZIELĘ co chcę Żaden Kaczyński mi nie będzie układał życia !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! NIGDY WIĘCEJ PIS = HIPOKRYCI
Nie reklamom,...
6 lat temu
Promocje to taki zabieg aby z klienta zrobiś Balona,frajera i nie kumatego -nieprawdaż ?
Aleksandsr
6 lat temu
Maja byc wolne niedziele wszystkie lub kto chce morze pracowac za 300 procent minimalnej stawki godzinowej
juru
6 lat temu
Polska powoli będzie należeć do nowej wspólnoty bynajmniej nie do Unii Europejskiej tylko Unii watykańskiej. Już naszych polityków widać głównie z klerem. W sumie jeden minus oni tylko „daj za jakieś nieokreślone obietnice nieba”
Ciamajda
6 lat temu
W LATACH OSIEMDZIESIĄTYCH SOLIDARNOSC W POLSCE WALCZYŁA NA ULICACH O WOLNE SOBOTY.A MY TERAZ WALCZYMY DOPIERO O WOLNE NIEDZIELE!!!DLA ZDROWIA PRACOWNIKOW I ICH RODZIN.I DLATEGO POWINNY BYĆ W POLSCE WOLNE NIEDZIELE I SOBOTY NIEDLUGO.A TAK TO W GALERIACH,MARKETACH KOBIETY PRACUJĄ NADAL PO 11-12 GODZIN W TYGODNIU I SOBOTY I 8 GODZIN W DWIE NIEDZIELE ZA TE SAME STAWKI CO W TYGODNIU!!! TO SAMO W GASTRONOMII.A PRYWACIARZE,FIRMY,WŁAŚCICIELE TYCH DYSKONTOW BIEDRA CZY KAUF JAKBY MOGLI TO DODRUKOWALI BY ÓSMY DZIEŃ TYGODNIA ABY WYKAZYWAC CORAZ TO WIĘKSZE ZYSKI Z HANDLU NIE PATRZĄC NA PRACOWNIKA-CZŁOWIEKA! !!!.WYZYSK PONAD WSZYSTKO NADAL TRWA.