Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|

Państwowe żłobki, 500+ i socjal dla zaszczepionych. Trwa dyskusja nad obowiązkiem szczepień

272
Podziel się:

Sejmowa Komisja Zdrowia opowiedziała się za odrzuceniem obywatelskiego projektu znoszącego obowiązek szczepień. W piątek zagłosują w tej sprawie posłowie. Podczas gdy trwa dyskusja nad dobrowolnością szczepień, pojawiają się kolejne propozycje zaostrzenia przepisów.

Obecnie na szczepienia wydajemy 147 mln zł z budżetu państwa, a na przyszyły rok zaplanowano kwotę 198 mln zł.
Obecnie na szczepienia wydajemy 147 mln zł z budżetu państwa, a na przyszyły rok zaplanowano kwotę 198 mln zł. (EAST NEWS)

Liczba polskich dzieci zaszczepionych przeciwko odrze po raz pierwszy w historii spadła poniżej bezpiecznego poziomu, a do Sejmu wpływa projekt obywatelski zakładający likwidację obowiązku szczepień, który posłowie z miejsca kierują do dalszych prac w komisjach.

- Wszyscy jesteśmy zwolennikami szczepień. Dopuszczenie do prac w komisji projektu obywatelskiego jest wynikiem zapowiedzi PiS, że będziemy rozpatrywać każdy projekt oddolny. Nie oznacza to jednak, że popieramy inicjatywę zniesienia obowiązkowości – tłumaczy poseł Krzysztof Szulkowski z PiS, członek Komisji Zdrowia.

W efekcie jednak w czwartek komisja musiała zaopiniować kontrowersyjną propozycję. W piątek będzie ona głosowana w Sejmie. W Polsce natomiast wybucha gorąca dyskusja na temat szczepionek i rośnie niepokój związany z potwierdzonymi ogniskami odry i przypadkiem śmieci niezaszczepionego dziecka na sepsę.

Rodzice w obawie o bezpieczeństwo swoich pociech, bez powodzenia, szukają informacji w żłobkach i przedszkolach, czy wszystkie dzieci są zaszczepione. Tym bardziej, ze w myśl prawa oświatowego, samorządy nie mogą wymagać, aby rodzice zapisujący dzieci do państwowego żłobka czy przedszkola przedstawiali dowód szczepień. Nie mogą odmówić im również miejsca w placówce, jeśli ich nie było.

Stąd w kontrze do projektu znoszącego obowiązek pojawiają się inicjatywy proponujące zaostrzenie prawa i uzależnienie od szczepień szeroko pojętego socjalu i pomocy państwa.

- Powinny być podjęte jak najszybsze kroki, dosyć dokuczliwe, aby miały walor mobilizujący. Tak, aby zatrzymać ten niebezpieczny ciąg zdarzeń, który przetacza się przez Europę i świat – przekonuje poseł i lekarz Marek Ruciński, wiceprzewodniczący Komisji Zdrowia z ramienia Nowoczesnej.

Żłobki i przedszkola tylko dla zaszczepionych

Coraz większą popularność zyskuje kampania "Szczepimy, bo myślimy”. Jej autorzy zbierają podpisy pod projektem ustawy, która do kryteriów przyjmowania do państwowych żłobków i przedszkoli włączyłaby szczepienie dziecka. Jedynym wyjątkiem od tej reguły byłyby dzieci, które nie mogą zostać zaszczepione z powodu przeciwwskazań zdrowotnych.

Zobacz także: Wojna o szczepienia w Polsce. Czy karanie rodziców to dobre rozwiązanie?:

Taki mechanizm od marca tego roku funkcjonuje choćby we Włoszech, gdzie obowiązek szczepień rozszerzono do 12 szczepionek. Dzieci, których nie można szczepić z powodu stanu ich zdrowia, są zapisywane do klas, w których są wyłącznie zaszczepieni uczniowie. Ograniczenia dostępu do szkół i przedszkoli dzieciom z pustą kartą szczepień stosują również Niemcy, Czechy, Francja, Kanada i USA, a ich wprowadzenie rozważa również Rumunia.

Polski pomysł zmobilizowania rodziców do szczepień poparła już Naczelna Izba Lekarska, Porozumienie Rezydentów oraz dolnośląski okręg Porozumienia Zielonogórskiego. Inicjatywa wydaje się mieć również poparcie części posłów z różnych środowisk.

- Być może gdyby liczba uchylających się od obowiązkowych szczepień niebezpiecznie rosła, należałoby rozważyć zaostrzenie prawa – ostrożnie stwierdza poseł Szulkowski z PiS.

Bardziej jednoznacznie wypowiada się Nowoczesna. - Pomysł "Szczepimy, bo myślimy" jest ze wszech miar wspaniały, zwłaszcza w dobie aktywnych działań ruchów antyszczepionkowych, a w szczególności w obliczu rosnącego zagrożenia epidemią oraz powrotu chorób, które - wydawałoby się - już nam nie grożą – przekonuje wiceprzewodniczący Komisji Zdrowia Marek Ruciński. - Działania muszą być szybkie i konkretne – podkreśla.

Jak przypomina, inicjatywa "Sczepimy, bo myślimy" uzyskała pozytywne opinie wszystkich Izb Lekarskich i na terenie całej Polski działają w nich punkty, w których można podpisać się pod tym projektem. Aby zajął się nim Sejm, jej autorzy mają 3 miesiące na zebranie 100 tys. podpisów.

Nie szczepisz, nie płacimy

- Czy uzależnianie przyjęcia do państwowych żłobków i przedszkoli od obowiązku szczepień wystarczy? – pyta poseł Ruciński. Podobnie wątpliwości ma coraz więcej Polaków. Opozycja już chce, aby dodatkowo uzależnić wypłaty świadczeń socjalnych od szczepień.

- Należy zastanowić się, czy nie uzależnić od realizacji szczepień również wypłat 500+. – zaznacza wiceprzewodniczący Komisji Zdrowia. - Takie działanie podjęły już inne państwa. Finlandia, gdzie funkcjonuje podobny program do 500+, również debatowała nad wdrożeniem takiego obostrzenia. W Australii już działa program ”Nie kłujesz, nie płacimy" – wylicza poseł Nowoczesnej.

Rzeczywiście australijskie władze aktywnie walczą z ruchami antyszczepionkowymi. Od 2017 roku rodzice, którzy nie zgadzają się na szczepienia z przyczyn pozamedycznych tracą prawa do świadczeń wypłacanych na dzieci.

Również poseł PiS nie odrzuca takiego rozwiązania. - Część krajów zachodnich faktycznie łączy obowiązek szczepień z programy społecznymi. Rozważyłbym takie rozwiązania w momencie, gdyby tendencja odmów szczepień niebezpiecznie wrosła. Na razie to jedynie rozwiązania teoretyczne, bo takiego zagrożenia nie ma – mówi nam poseł Krzysztof Szulkowski.

Konieczna edukacja i szybkie działanie

Choć argumenty antyszczepionkowców, że na Zachodzie odchodzi się od obowiązku szczepień, są naciągane, rzeczywiście znajdą się państwa, gdzie panuje w tej kwestii dowolność. Mekką przeciwnych sczepieniom obowiązkowym była Finlandia, ale tam wskaźniki szczepień należą do najwyższych w Europie.

Podobnie w Belgii, Wielkiej Brytanii i w Nowej Zelandii nie ma takiego nakazu. Jednak obok dobrowolności jest tam prowadzona poważna akcja podnosząca świadomość społeczną uchylania się od szczepień.

Jak wskazuje Polski Zakład Higieny, we wspomnianej Nowej Zelandii podniesienie świadomości szczepień wskazano jako jeden z głównych celów zdrowotnych i przeprowadzono szeroką kampanię. Po 2 latach działań stan zaszczepienia poprawił się do 94 proc.

W Polsce tzw. wyszczepialność jest na poziomie 95 proc., ale eksperci przekonują, że ten wynik to efekt właśnie wprowadzenia obowiązku. Jednocześnie alarmują, że procent ten spada, dla odry już spadł z 98 do 94 proc.

- Działania trzeba podjąć szybko. Rozwiązania podstawowe, jak choćby żłobek, przedszkole, czy wypłaty 500+, powinny być poddane pod dyskusję – podsumowuje wiceprzewodniczący Komisji Zdrowia Marek Ruciński - Czy odbierać świadczenie, czy może jednak przy pierwszym ostrzeżeniu jedynie je ograniczać np. o połowę to już kwestia techniczna, ale także wymaga debaty .

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(272)
wpiszswojnikt
3 lata temu
wszystko wszystkich rani mniej czy wiecej, wiec z tym stop hejt to zbastujcie, chyba ze ma byc lewacko mile ladnie beztresciowo jak na fb, proponuje tez laskom zabronic ranienia gosci i zawsze zgadzac sie na seks i malzenstwo z kazdym ktory podejdzie zeby go tylko nie zranic...
wpiszswojnikt
3 lata temu
ze szczepionkami jak z biblijnym bogiem wszyscy wiedza ze sciema ale boja sie przyznac bo wladza za to karze
alal
5 lata temu
Wszystkie lekarstwa miewają skutki uboczne, skoro osoby przeciwne szczepieniom z wyboru o nich wspominają, niech w ogóle się nie nie płacą składek zdr. ale i również powinny zrezygnować w ogóle z opieki medycznej i możliwości zakupu w aptekach
Dan
5 lata temu
Elementarna logika poszła w las !! Jeżeli wasze dzieci są zaszczepione i bezpieczne, to dzieci niezaszczepione nie stanowią żadnego zagrożenia !! Problem jest taki, że to właśnie dzieci szczepione powinny przebywać w izolacji około 6 tygodni, ponieważ roznoszą wirusa danej choroby przeciwko, której zostały zaszczepione, wydzielając go razem ze śliną i kałem. Wszystkie znane i udowodnione epidemie XX wieku były epidemiami poszczepiennymi, łącznie z tzw Hiszpanką tzn amerykanką ! Szczepionki nie chronią przed chorobami, ponieważ chorują ludzie zaszczepieni i dzisiaj lekarze oraz producenci mówią to wyraźnie, że nie chronią ale łagodzą skutki choroby :) Poza tym, żadna szczepionka nie chroni dożywotnio tylko na okres kilku lat (jeżeli ktoś w to wierzy), można to zobaczyć w kalendarzu szczepień dzieci, gdzie każda szczepionka jest powtarzana 2-3 razy do 19 roku życia ! To od razu pojawiają się dwa pytania-po co się szczepić , skoro za kilka lat i tak można zachorować ? I dlaczego wśród ludzi dorosłych, którzy stanowią 75% społeczeństwa nie ma żadnych epidemii ? Przecież oni się nie szczepią na te wszystkie choroby, na które byli szczepieni w dzieciństwie, a ochrona po kilku latach od szczepienia się zakończyła! Gdzie tutaj jest sens ? I ostatnia sprawa-jak wiadomo szczepionka ma za zadanie wszczepienie słabego wirusa danej choroby, po to, żeby układ odpornościowy mógł go zwalczyć. Jest jeden problem-u dzieci układ odpornościowy wykształca się dopiero około trzeciego roku życia. Niemowlaki są chronione przeciwciałami, które dostają od matki w życiu płodowym, a później większość z nich w mleku. Po około 8 miesiącach same zaczynają produkować przeciwciała, ale układ odpornościowy wykształca się dopiero około trzeciego roku życia. I podawanie mu jakichkolwiek szczepionek do tego czasu to podłe eksperymenty medyczne ! Problem tkwi w tym, że wiedza Polaków na temat szczepionek zawiera się w jednym zdaniu-"Szczepionki są dobre, bo wyeliminowały epidemie" Oczywiście nic w tym zdaniu nie jest prawdziwe. Przeprowadzone w różnych ośrodkach naukowych badania eksperymentalne, kliniczne i statystyczne udowodniły ponad wszelką wątpliwość nie tylko bezpodstawność stosowania masowych szczepień, ale także pokazały toksyczność tego co nazywa się enigmatycznie dobrodziejstwem ludzkości. Obecnie już tylko wyjątkowo niedokształcony osobnik może mówić o pozytywnej stronie szczepień. Spadek liczby zachorowań wystąpił dużo wcześniej aniżeli wprowadzenie szczepień i antybiotyków. Spadek zachorowań na 11 podstawowych chorób zakaźnych nastąpił o trzy pokolenia wcześniej, aniżeli wprowadzenie szczepień i antybiotyków w populacji. Spadek ten, jak dowodzą analizy jest związany z wprowadzeniem wody wodociągowej w dużych aglomeracjach, poprawą sytuacji sanitarnej i podniesieniem poziomu higieny. Kraje europejskie, w których nie wprowadzono szczepień zanotowały także spadek zachorowań na odrę i polio, równolegle z krajami, które wprowadziły szczepienia. Polecam artykuł w google-"Epidemia powikłań poszczepiennych-Odra"
Tomek
5 lata temu
Czemu boicie się nieszczepionych dzieci skoro wasze są szczepine .To po cholere szczepić .Przed czym to szczepienie chroni.Brak logiki
...
Następna strona