Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Witold Ziomek
Witold Ziomek
|
aktualizacja

Przewoźnicy o pakiecie mobilności: "Przyjęto prawo, które nas zabije"

47
Podziel się:

Choć komisja transportu PE odrzuciła większość zapisów niekorzystnego dla Polski pakietu mobilności, przewoźnicy nie są optymistami. Ich zdaniem, wprowadzone w grudniu poprawki, które komisja przyjęła, zniszczą branżę.

Pakiet mobilności spędzał sen z powiek właścicieli firm transportowych. Jak się okazuje, wciąż nie są spokojni.
Pakiet mobilności spędzał sen z powiek właścicieli firm transportowych. Jak się okazuje, wciąż nie są spokojni. (PAP, Marcin Obara)

Na czwartkowym głosowaniu w sprawie zaostrzenia przepisów o transporcie międzynarodowym komisja odrzuciła dwa spośród trzech sprawozdań, które miały się stać podstawą do prac nad ostateczną wersją zapisów.

Odrzucono m.in. zapisy o delegowaniu pracowników, na które narzekali przewoźnicy z Polski, Węgier, Bułgarii czy Rumunii. Chodzi o kosztowne, zdaniem firm logistycznych, zrównanie płac pracowników wykonujących swoją pracę w różnych krajach UE.

W czasie posiedzenia komisji przed siedzibą Parlamentu Europejskiego protestowali przewoźnicy m.in. z Polski i Bułgarii.

- Pakiet mobilności w wersji forsowanej przez państwa starej Unii to sposób na eliminowanie ze wspólnego rynku niewygodnych konkurentów. Skoro trudno konkurować z przewoźnikami polskimi, bułgarskimi czy rumuńskimi, trzeba ich wyeliminować za pomocą prawa, które im zaszkodzi, a wzmocni konkurentów z Niemiec czy Francji. Taka jest filozofia projektowanych przepisów. ZMPD nie zgadza się na łamanie fundamentalnych zasad rynku europejskiego. Chcecie z nami rywalizować, weźcie się do roboty! - piszą w swoim oświadczeniu przedstawiciele Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce.

- Chciałbym zwrócić państwa uwagę na ten protest - mówił w czasie swojego wystąpienia przed komisją europoseł Kosma Złotowski. - Jeśli te zapisy przejdą, uda nam się trwale podzielić Europę na wschód i zachód i zrezygnować ze wspólnego, jednolitego rynku.

Ostatecznie komisja odrzuciła dwa spośród trzech sprawozdań. Pierwsze o zakazie odpoczynków w kabinach i drugie, najważniejsze, autorstwa Merji Kyllonen, dotyczące przepisów o delegowaniu i co za tym idzie konieczności wynagradzania kierowców na poziomie co najmniej płacy minimalnej obowiązującej w danym kraju, oparte na przesłankach przyjętych w grudniu przez Radę UE. Przesłankach, przeciwko którym ostro protestowały m.in. Polska i Węgry.

- To dobrze dla Europy Wschodniej, to dobrze dla Polski - komentował po głosowaniu poseł Złotowski.

Jednak przewoźnicy, zamiast cieszyć się z sukcesu, zwracają uwagę na ostatnie sprawozdanie, które przez komisję przeszło. W grudniu wpłynęły do niego poprawki europosła Ismaila Ertuga, które komplikują sytuację.

- Do tej pory walczyliśmy o to, żeby transport podlegał pod przepisy o delegowaniu pracowników. Mówiło się dużo o czasie odpoczynku, konieczności wracania z tras czy nowych tachografach - komentuje Maciej Wroński, prezes Transport Logistyka Polska. - To w tym momencie nie ma już żadnego znaczenia, bo zgodzono się na poprawki, które nas zabiją.

Nielegalny transport

Poprawki posła Ertuga dotyczą m.in. kabotażu, czyli transportu towarów na terenie kraju, w którym firma transportowa nie ma swojej siedziby.

Według przyjętego w czwartek sprawozdania, kabotaż ma zostać ograniczony do trzech dni, po których ma następować 60-dniowa przerwa. Samochody miałyby też obowiązkowo, raz na 4 tygodnie, wracać do baz.

- Przyjęte poprawki zakładają, że firmy transportowe muszą większość swojej działalności prowadzić na terenie kraju, w którym są zarejestrowane - wyjaśnia Maciej Wroński. - To w praktyce oznacza, że większość naszej działalności stanie się nielegalna. Cofamy się o 20 lat i likwidujemy wspólny rynek usług.

Nowego prawa najbardziej obawiają się przedsiębiorcy zajmujący się specjalistycznym transportem, np. przewozem samochodów.

- Proszę sobie wyobrazić firmę, która zainwestowała ogromne pieniądze we flotę przystosowaną do takiego transportu. Ma kontrakt z dużym niemieckim koncernem, produkującym samochody. Teraz się okazuje, że nie może go realizować - mówi Wroński. - Taka firma sobie nie poradzi, bo w Polsce zapotrzebowanie na podobne usługi jest znacznie mniejsze.

Inny przykład - firma transportująca części do elektrowni wiatrowych. Poszczególne elementy turbin mogą ważyć po kilkadziesiąt ton i mierzyć po 70 metrów. Muszą być przewożone na specjalnych platformach, czasem przy użyciu dwóch pojazdów.

- W Polsce wiatraków nie będziemy budować, mało tego, będziemy rozbierać. Co taka firma ma zrobić - mówi Wroński.

Prawo do pracownika

Poprawki wprowadzone do przyjętego przez komisję sprawozdania dotyczą też umów, jakie przewoźnicy mają zawierać ze swoimi pracownikami.

- Według poprawek posła Ertuga, jeśli pracownik większość swojego czasu pracy spędza w innym kraju, stosuje się wobec niego rozporządzenie Rzym I, czyli umowa ma być zawarta zgodnie z prawem np. niemieckim. Nie ma mowy o żadnym delegowaniu pracowników - tłumaczy Wroński. - Czyli jeśli ktoś codziennie z Polski wiezie coś do Lipska, po czym wraca, ma zostać zatrudniony według niemieckich przepisów. Będzie podlegał niemieckiej inspekcji pracy. A co jeśli przejeżdża przez kilka krajów? - pyta.

Jak twierdzą europarlamentarzyści głosujący za pakietem mobilności, proponowane zmiany wprowadzane są w interesie pracowników.

- Ja rozumiem protesty, ale my jako ustawodawcy pracujemy nad tym, żeby poprawić warunki pracy tych osób - mówiła przed głosowaniem Karima Delli, przewodnicząca komisji.

Jednak przedstawiciele firm mówią, że skutek będzie odwrotny.

- Dziś kierowcy mają bardzo dobre warunki. Zarobki są wysokie, warunki pracy coraz lepsze, bo na rynku trudno o pracowników - mówi prezes TLP. - To się skończy, kiedy firmy logistyczne zaczną upadać. A zaczną, jeśli te przepisy zostaną przyjęte.

Nad przepisami regulującymi transport międzynarodowy unijne instytucje pracują od ponad roku. W grudniu, pomimo ostrego sprzeciwu m.in. Polski i Węgier, stanowisko w tej sprawie przegłosowała Rada UE. Żeby rozpocząć prace nad ostatecznym brzmieniem nowych przepisów, takie stanowisko musi przyjąć również europarlament. Ostateczną decyzję posłowie podejmą na najbliższej sesji plenarnej.

- Nie składamy broni, będziemy dalej walczyli, chociaż do końca nie wiemy, jak będzie wyglądało dalsze postępowanie - powiedziała na konferencji po głosowaniu europosłanka Elżbieta Łukacijewska. - Czekamy na opinię prawników.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(47)
Żona kierowcy
5 lata temu
1600 na rękę. 50 euro diety. 15 h pracy w tym 9 jazdy. 2, 3 tygodnie w trasie, czyli dni bez żony i dzieci. Stres, tęsknota itp. W różnych warunkach. Zdani tylko na siebie. Czy to tak dużo??? Za pracę powinno być godne wynagrodzenie.
KW
5 lata temu
Ludzie!!! Zamiast walczyć między sobą, powalczmy o nas.
Polak
5 lata temu
Daje tej całej uni max 10 lat do 30 roku unia nie będzie istnieć. Brak realiów tych euro posłów oderwanych od rzeczywistości doprowadzi do rozpadu tego tworu który miał służyć Niemcom i Francuzom. Te bogate państwa zabiegają tylko o własne interesy. Nie liczą się z nikim a wręcz nażucają swoją politykę. Myślę że za Anglikami pójdą inne kraje które mają w sobie wartości cywilizacyjne
Izus
5 lata temu
Jeżeli zarobki, jak mówią pracodawcy, są bardzo wysokie ( hahaha) to dlaczego protestują w sprawie tych zarobków przez które przejeżdżają kierowcy ???? BO PIĘKNIE KŁAMIĄ !! BARDZO MAŁO PŁACĄ POLSKIEMU KIEROWCY !!!!! DLATEGO PROTESTUJĄ A Wy kierowcy cieszcie się że Unia myśli o waszych placach, abyście godnie zarabiali! !!!!
Antoss
5 lata temu
Nie ma problemu. To niech niemcy i francuzi płacą w Polsce wypłaty pracownikom w euro A nie w PLN .
...
Następna strona