Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak,Krzysztof Janoś
|
aktualizacja

Tani prąd dla każdego? Wyjaśniamy, o co chodzi w programie Energia+

147
Podziel się:

Tani prąd dla każdego obiecuje minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz. Ekspert tonuje jednak jej nadzieje. - To się nie uda - mówi w rozmowie z money.pl Janusz Steinhoff, były wicepremier oraz były minister gospodarki.

Emilewicz planuje stworzyć system finansowania instalacji OZE dla Polaków i szerszy dostęp leasingu dla firm.
Emilewicz planuje stworzyć system finansowania instalacji OZE dla Polaków i szerszy dostęp leasingu dla firm. (East News, JAN GRACZYNSKI)

Nawet 2,5 tys. zł mogą zaoszczędzić polskie rodziny na prądzie - kusi minister przedsiębiorczości Jadwiga Emilewicz. Warunek? Muszą postawić na energię odnawialną, instalować w okolicach domu elektrownie fotowoltaiczne. Jadwiga Emilewicz jest autorką programu Energia+, czyli pomysłu Porozumienia Jarosława Gowina na tańsze rachunki Polaków. Karty odsłoniła w miniony weekend i przekonuje: będzie taniej.

Program w sumie to zbiór ułatwień w dostępie do odnawialnych źródeł energii, uproszczone procedury administracyjne, szybkie przyłączenie do sieci i zupełnie nowe metody finansowania inwestycji. Żeby mieć własną instalację, trzeba wyciągnąć sporo z portfela.

Emilewicz planuje stworzyć system finansowania instalacji OZE dla Polaków i szerszy dostęp leasingu dla firm. Tak jak wypożyczają samochody, firmy będą mogły wypożyczać małe elektronie. W dalszej perspektywie Emilewicz chciałaby, żeby sąsiad mógł nawet sprzedawać sąsiadowi nadwyżki prądu.

"Ustawy, a nie obietnice"

Eksperci niechętnie komentują propozycje minister Emilewicz. Skontaktowaliśmy się ze stowarzyszeniami i izbami reprezentującymi branże energii odnawialnej i usłyszeliśmy, że: dopóki nie będzie ustawy, dopóki nie będzie założeń, nie ma czego komentować. - To na razie luźno rzucone propozycje - powiedziała money.pl jedna z reprezentantek branży.

- Mam wieloletnie doświadczenie w administracji publicznej, więc mogę powiedzieć to wprost: jeżeli zmiany w energetyce ogłasza minister przedsiębiorczości, a minister energii nawet tego nie komentuje, to… nie ma szans, że coś się zmieni. Właśnie mamy połowę stycznia, a zmiany są ogłaszane z naprawdę ambitnymi celami na ten rok. To się nie uda. Nie ma pewności finansowania, nie ma pewności politycznej. Ministerstwo Finansów z Ministerstwem Energii zbombardują te pomysły i to dość szybko. To chyba były obietnice wyborcze, a nie ogłoszone plany zmian - komentuje w rozmowie z money.pl Janusz Steinhoff, były wicepremier oraz były minister gospodarki.

- Idea oczywiście jest słuszna - zauważa. I jak tłumaczy, rozwój energetyki odnawialnej to być albo nie być polskiej gospodarki.

- Jesteśmy w bardzo złej sytuacji pod względem źródeł energii. Nie przestawimy się z węgla na inne źródła w ciągu najbliższych dziesięciu lat. Zapłacą za to Polacy, zapłacą za to polskie firmy w rachunkach, które będą rosły. Ostatnie trzy lata zostały zmarnowane pod tym względem, prywatne inwestycje zostały porzucone lub są kompletnie nieopłacalne. Kierunek w drugą stronę? Słuszny. Zachęcanie do inwestycji w domowe minielektrownie słoneczne to dobry, choć nienowy pomysł. Niestety minister nie odkryła nic nowego, ale już nawet takie podstawy to dobry ruch. Oby udało się - dodaje.

Dla kogo i ile?

- Drugim beneficjentem będzie polski biznes. Ten, który obniży sobie rachunki, dostanie dodatkowe źródła przychodu, ale także ten biznes, ci przedsiębiorcy, którzy będą mogli dostarczyć nam te rozwiązanie. Powstanie też znacznie więcej miejsc pracy - dodała Emilewicz w programie "Money. To się liczy".

- Trzeci odbiorcy to samorządy. Dzięki tym rozwiązaniom samorząd będzie mógł świadczyć konkurencyjne, niedrogie usługi komunalne, publiczne. Życie w miastach, gminach, małych miejscowościach będzie nie tylko ekologiczne, ale i do zniesienia finansowo - powiedziała money.pl szefowa resortu przedsiębiorczości.

Dlaczego zajęła się energią? Bo dotyka przedsiębiorców. W ten sposób tłumaczy swoje zaangażowanie i milczenie Krzysztofa Tchórzewskiego, ministra energii. Milczy również Ministerstwo Finansów, a przecież Emilewicz postuluje obniżkę VAT na usługi związane z energią odnawialną (na przykład montaż instalacji). Miałby spaść z 23 proc. do 8 proc.

Według pierwszych szacunków z oferty może skorzystać kilkadziesiąt gospodarstw w pierwszym roku.

Zainteresowanie OZE rośnie

Zapowiadane i wysokie podwyżki cen energii, które próbuje powstrzymać rząd, zachęcają wielu Polaków do częstszego myślenia o wybiciu się na energetyczną niepodległość. Właśnie taką, którą postuluje minister Jadwiga Emilewicz.

- W skali od 0 do 10 ten wzrost zainteresowania energią z OZE jest na poziomie 11. Szaleństwo, szaleństwo i jeszcze raz szaleństwo. Po raz pierwszy w życiu brakuje mi pracowników do obsługiwania zapytań - mówił money.pl Arkadiusz Witt z Involte.pl, firmy zajmującej się fotowoltaiką.

Kiedyś jeszcze można było wątpić czy w pochmurnej Polsce to może się opłacać. Dziś już jednak wiadomo, że dzięki coraz doskonalszym technologiom, energia ze słońca nawet w polskim klimacie zapewnia 100 proc. rocznego zapotrzebowania na prąd w domach jednorodzinnych.

Ile można zyskać?

Pierwszy raz z Aleksandrem Augustynem rozmawialiśmy w sierpniu tego roku, kiedy po roku działania swojej instalacji miał już twarde dowody wybijania się na niezależność energetyczną. Instalacja za 26 tys. zł dawała 6 kW mocy nominalnej. Po roku działania z rachunków miesięcznych w okolicach 295 zł (okres 2012-2016) zaczął płacić po 54 zł miesięcznie, w tym ok. 12 zł opłat niezależnych od zużycia (tzw. przyłącze). Daje to 18 proc. wartości faktur z lat poprzednich. To zachęciło naszego rozmówce, by instalacje rozbudować.

- Podwoiłem moc na dachu do 11 kW, a jedną trzecią domu dostosowałem do elektrycznego ogrzewania podłogowego. Okazało się, że trafiłem w 10. Od 1 października płacę 15 proc. więcej za gaz, ale właśnie od niego odchodzę. Jeżeli chodzi o prąd, to już jestem samowystarczalny - mówił Augustyn, planujący dostosowanie reszty domu do ogrzewania na prąd.

Jeżeli Augustyn płacił blisko 300 zł miesięcznie, to na prąd wydawał blisko 3,5 tys. zł rocznie. W efekcie - wyliczenia Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii w kwestii oszczędności - można uznać nawet za ostrożne.

Jako prosument podłączony do sieci nadmiar energii może tylko w niej magazynować, nie może jej sprzedawać. Gdyby zmiany Emilewicz zaszły tak daleko - mógłby nadmiar energii sprzedać sąsiadowi lub sąsiadom. I na wszystkim jeszcze by zarabiał. Wtedy instalacja zwróciłaby się błyskawicznie.

Augustyn w pierwszej fazie inwestycji zapłacił 27 tys. zł za 6 kW mocy. Za kolejne 5,5 kW już tylko 21 tys. zł. Jadwiga Emilewicz nie planuje, by rząd dopłacał do instalacji. Zamiast tego potanieć mają usługi związane z przestawieniem domu na taką instalację. Minister sądzi, że mogłoby to być równie popularne jak ulga budowlana, z której Polacy korzystali gremialnie przed laty.

Koszt inwestycji według różnych szacunków zwraca się po 7-9 latach. Czas ten można skrócić, uzyskując dotację z programów Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Tutaj można liczyć nawet na 30-40 proc. bezzwrotnego wsparcia.

- Teraz już za 20-40 tys. zł można osiągnąć samowystarczalność energetyczną i grzewczą - mówi ekspert – tłumaczył money.pl Arkadiusz Witt, ekspert rynku energii. Fotowoltaika z roku na rok przynosi tylko coraz większe oszczędności, a po kilku latach już tylko zarabiamy, bo nie płacimy za prąd - mówi Witt.

Mateusz Ratajczak, Krzysztof Janoś

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(147)
janek
3 lata temu
Tylko dlaczego to się tak wlecze.
Prąt
5 lata temu
Tani prąd? Tak samo tani, jak ten rząd. Przeklęty kulawiec komunistyczny!
polak
5 lata temu
fzamiast w
polak
5 lata temu
a tak całkiem niedawno taki minister winans ów twierdził piniędzy nima i ni będzie
policjant rep...
5 lata temu
Wszystko to tylko synuacje, brak konkretów powala.........
...
Następna strona