Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Witold Ziomek
Witold Ziomek
|
aktualizacja

Strajk nauczycieli. "Żadne dziecko nie pocałuje klamki"

808
Podziel się:

Rodzice mają sprytny plan na strajk nauczycieli. Zostawią dzieci pod drzwiami szkoły. Najmłodsi nie mogą zostać bez opieki. Problem w tym, że może się okazać, że czuwać nad nimi będzie tylko... dyrektor szkoły.

Strajk nie zwalnia dyrektorów szkół z obowiązku zapewnienia dzieciom opieki.
Strajk nie zwalnia dyrektorów szkół z obowiązku zapewnienia dzieciom opieki. (Forum)

- Spotkałam się dzisiaj z pomysłem rodziców, by nawet jak szkoła będzie zamknięta, to przyprowadzą maluchy (chodzi o klasy I i II) do szkoły i zostawią. Padły słowa, że nauczyciele nie zostawią dzieci bez opieki i wpuszczą [red. je] - pisze na Facebooku nauczycielka z podstawówki. - Jest możliwa taka sytuacja?

Zgodnie z polskim prawem, nawet jeśli 100 proc. załogi przyłączy się do strajku i odmówi pracy, szkoła w godzinach swojej pracy nie może być zamknięta.

- Żadne dziecko nie "pocałuje klamki" - mówi Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZNP. Z drugiej jednak strony strajk ma objąć wszystkich pracowników placówek. Przyłączyć do niego mają się i pedagodzy, i opiekunowie ze świetlic, i bibliotekarki.

Dyrektor zostanie z dziećmi

Zgodnie z polskim prawem, szkołę można zamknąć jedynie wtedy, gdy uczniom zagraża niebezpieczeństwo. Zgodnie z rozporządzeniem o BHP w szkole, lekcje można zawiesić jeśli temperatura na dworze, przez dwa kolejne wieczory, jest niższa niż minus 15 stopni.

Odwołać lekcje można też, jeśli w budynku szkoły panuje temperatura niższa, niż 18 stopni.

Ale nie w przypadku strajku.

Zobacz także: Oglądaj też: Egzaminy przesunięte przez strajk nauczycieli? "To nie problem"

Dyrektor szkoły, czy placówki opiekuńczej, nawet jeśli strajk popiera, nie może wziąć w nim udziału. Podobnie jak wicedyrektorzy. To na nich spoczywa obowiązek zapewnienia dzieciom opieki.

- U nas trwa jeszcze referendum strajkowe, nie wiemy ilu pracowników się przyłączy, ale stawiamy na ponad 90 proc. - mówi nauczycielka z łódzkiej podstawówki. - Dyrektor jest za strajkiem, więc na pewno nie będzie nam niczego utrudniał. Pewnie zadzwoni do rodziców i powie, żeby w miarę możliwości nie przyprowadzali dzieci do szkoły. A jeśli mimo to ktoś przyjdzie, to zostanie z nimi sam.

Znając wyniki referendum strajkowego, dyrektor będzie mógł ocenić ilu nauczycieli mu brakuje i, w razie potrzeby, zatrudnić kogoś na zastępstwo.

- Organizacja pracy zależy od kierownictwa zakładu, a nie od strajkujących pracowników - mówi Krzysztof Baszczyński. - W razie potrzeby, dyrekcja może sięgnąć na przykład po emerytów, posiadających odpowiednie kwalifikacje i w porozumieniu z organem prowadzącym (wójt, rada gminy - red.) podpisać z nimi umowy.

Na 5 dni przed terminem strajku, dyrekcja musi uprzedzić o nim rodziców. Może wtedy poprosić, żeby nie przyprowadzali dzieci do szkoły, bo lekcje się nie odbędą.

W przypadku dzieci do 8 lat, rodzice mogą wziąć zwolnienie z konieczności osobistego sprawowania opieki nad dzieckiem.

Żeby to zrobić należy uprzedzić szefa o swojej nieobecności w pracy i długości jej trwania oraz przyczynach.

Pracodawcy trzeba dostarczyć też oświadczenie o nieprzewidzianym zamknięciu przedszkola czy szkoły. Powodem może być także zamknięcie placówki ze względu na strajk pracowników.

Pytanie czy pracodawca z chęcią taki dokument przyjmie? Co innego bowiem prawo, a co innego rzeczywistość. Niewątpliwie więc problemy nauczycieli przełożą się na gospodarkę. Może się bowiem okazać, że dziesiątki tysięcy rodziców nie przyjdzie do pracy. Trzeba pamiętać, że zamknięte będą nie tylko szkoły, ale też przedszkola.

Bezpiecznie czuć mogą się jedynie rodzice, którzy dzieci mają w żłobkach. One formalnie nie są placówkami edukacyjnymi, a opiekuńczymi.

W przypadku zwolnienia z powodu strajku w szkole można też ubiegać się o zasiłek opiekuńczy. Wynosi on, podobnie jak w przypadku zwolnienia lekarskiego wystawianego na dziecko chore, 80 proc. wynagrodzenia.

Ale uwaga - za nieprzewidziane zamknięcie uznaje się sytuację, o której rodzic zostanie poinformowany w terminie krótszym niż 7 dni przed dniem zamknięcia.

Zazwyczaj o planowanym strajku dyrektorzy zawiadamiają rodziców wcześniej.

- Tak było w przypadku tzw. "belferskiej grypy" - mówi nauczycielka z Łodzi. - Dyrektor poprosił nas o uzupełnienie w dziennikach aktualnych danych kontaktowych i zadzwonił do rodziców. Większość nas poparła, do szkoły przyszło tylko kilkoro dzieci. Zajmował się nimi dyrektor.

O co walczą nauczyciele?

1000 zł podwyżki dla nauczycieli i pracowników oświaty - to podstawowy postulat ZNP.

- Badania pokazują, że naszą akcję popiera 41 proc. rodziców - mówi Krzysztof Baszczyński. - To nie jest strajk tylko w interesie nauczycieli. Gra toczy się o edukację jako taką. Już widać braki kadrowe w szkołach. Zarobki są tak niskie, że za chwilę do naszego zawodu zaczną trafiać ludzie z przypadku. Poprawa tej sytuacji leży także w interesie uczniów i rodziców.

Nastroje wśród nauczycieli pogorszyły się po ostatniej konwencji PiS i wyborczych obietnicach rozszerzenia polityki socjalnej. W zapowiedziach wydatków na cele społeczne, opiewających na 40 mld zł rocznie, zabrakło wydatków na edukację, w tym podwyżek dla nauczycieli.

Oliwy do ognia dolewają również słowa niektórych polityków partii rządzącej. - Nauczyciele nie mają obowiązku życia w celibacie - powiedział w radiowej Trójce szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerskiego. Sugerował, że nauczyciele mogą mieć dzieci, dzięki czemu będą im przysługiwały świadczenia takie jak 500 plus. Później za swoje słowa przeprosił.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

gospodarka
wiadomości
edukacja
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(808)
ttteis77
5 lata temu
niech nauczyciele, jeżeli chcą strajkować dalej, niech zmienią przynależność związku. Mówią że robią to dla dobra dzieci. Właściwie to właśnie jest tak. Wy którzy nie widzicie że my wszyscy mamy dzieci, lub będziemy mieć, Robią to dla wszystkich dzieci, również swoich, pracując na "5 etatów", i nie będąc w domu, a dzieci martwią się gdzie jest ich rodzic. "Opieka" ze strony nauczycieli jest ważna dla młodego człowieka, wy tego nie widzicie, rząd też. A to że zasłaniacie się dziećmi, bo wy nie macie z nimi co robić "świadczy to o was jako rodzicach, i zwalacie winę na nauczycieli". Dlatego, w związku z tym, "Nauczyciel' nie powinien się poddawać, bo wy, rodzicie już to dawno zrobiliście".
Rodzic
5 lata temu
wkurzony na maxa! NARESZCIE w tym raporcie chociaż namiastka prawdy o stanie polskiej edukacji, która zaczęła chylić się ku upadkowi od czasów transformacji, a galopem gnała do dołu od czasu reformy Handkego, czyli utworzenia gimnazjów, likwidacji szkolnictwa zawodowego i nowej matury Do tego doszedł niż demograficzny i związany z nim coraz niższy poziom studiów, gdzie przyjmuje się wszystkich, oby tylko chcieli Za wiele patologii winę ponosi Karta Nauczyciela z jej peerelowskimi przywilejami dla wybranych oraz arcydurny system awansu zawodowego nauczycieli, preferujący zamiast wyników nauczania wszelką idiotyczną aktywność (komedyjki, wycieczki, kretyńskie projekty) potwierdzoną ;kwitami' i umieszczaną w opasłych segregatorach Zgadzam się, że podstawy przeładowane, ale kreatywny nauczyciel wie, co chce osiągnąć, potrafi zainteresować przedmiotem, opracowuje autorski program, ale niestety, większość bezkrytycznie PRZERABIA programy, PRZERABIA lektury, PRZERABIA podręczniki, a czego nie zdoła PRZEROBIĆ na lekcji, zleca do domu! Czas dziecka poza szkołą nie należy do dyspozycji nauczycieli! Nie ma takiego prawa, by zmuszać dziecko do uczenia się poza szkołą! Nauczyciele lamentują, ile to czasu poświęcają na przygotowanie do lekcji! Nooo, współczuję - macie JEDEN przedmiot, a uczeń musi przygotować się z co najmniej kilku!
Rodzic
5 lata temu
wkurzony na maxa! NARESZCIE w tym raporcie chociaż namiastka prawdy o stanie polskiej edukacji, która zaczęła chylić się ku upadkowi od czasów transformacji, a galopem gnała do dołu od czasu reformy Handkego, czyli utworzenia gimnazjów, likwidacji szkolnictwa zawodowego i nowej matury Do tego doszedł niż demograficzny i związany z nim coraz niższy poziom studiów, gdzie przyjmuje się wszystkich, oby tylko chcieli Za wiele patologii winę ponosi Karta Nauczyciela z jej peerelowskimi przywilejami dla wybranych oraz arcydurny system awansu zawodowego nauczycieli, preferujący zamiast wyników nauczania wszelką idiotyczną aktywność (komedyjki, wycieczki, kretyńskie projekty) potwierdzoną ;kwitami' i umieszczaną w opasłych segregatorach Zgadzam się, że podstawy przeładowane, ale kreatywny nauczyciel wie, co chce osiągnąć, potrafi zainteresować przedmiotem, opracowuje autorski program, ale niestety, większość bezkrytycznie PRZERABIA programy, PRZERABIA lektury, PRZERABIA podręczniki, a czego nie zdoła PRZEROBIĆ na lekcji, zleca do domu! Czas dziecka poza szkołą nie należy do dyspozycji nauczycieli! Nie ma takiego prawa, by zmuszać dziecko do uczenia się poza szkołą! Nauczyciele lamentują, ile to czasu poświęcają na przygotowanie do lekcji! Nooo, współczuję - macie JEDEN przedmiot, a uczeń musi przygotować się z co najmniej kilku!
RODZIC
5 lata temu
Codziennie odprowadzam dziecko do szkoły i tak widzę, że jedna nauczycielka podjeżdża super autem następna jeszcze lepszym. I wy macie czelność powiedzieć, że mało zarabiacie?? Drodzy rodzice przed szkołami waszych dzieci stoją auta nauczycieli i sami sobie odpowiedzcie czy tak mało zarabiają???
Ja też pracuj...
5 lata temu
Jestem za tym, by nauczyciele otrzymywali godziwe wynagrodzenie, ale pod warunkiem, że będą to DOBRZY nauczyciele! Więc na początek likwidacja Karty Nauczyciela i ostra selekcja do zawodu na etapie przyjmowania do pracy, ale i wśród tych zasiedziałych i niereformowalnych, okres próbny i zamiast idiotycznego systemu zdobywania stopnia awansu zawodowego powinien być nauczycielski i egzamin państwowy, cos w rodzaju LEP-u, specjalizacja też powinna kończyć się egzaminem praktycznym i teoretycznym, a nie że po roku uczęszczania na jakiś kursik jest się pełnoprawnym specjalistą w danym kierunku Pochodzę z rodziny nauczycielskiej, stąd moje dobre rozeznanie w temacie; mam też przykład w rodzinie, gdzie niezbyt lotna pani wszesnoszkolna w rok została specjalistką od języka ojczystego, a przez następny od sztuki, czyli muzyki i plastyki w jednym! ZGROZA! Państwo nauczyciele w swych emocjonalnych wpisach podkreślają swe wysokie kwalifikacje, ilość specjalności, ciągłe dokształcanie się, proponują innym pracę w szkole, jakby to miało być karą, a winę za kiepskie wyniki zrzucają na rzekomo coraz głupszych uczniów i na rodziców, co to mają pretensje do nauczycieli, ze muszą z dziećmi odrabiać prace domowe, bo nauczyciele nie zdążą w szkole 'przerobić' programu! Nie, szanowni Państwo! To nie tak działa! To nie ja, to Państwo chcieli być nauczycielami, no chyba, że jak większość nauczycieli (niestety!) trafił Państwo do zawodu przypadkiem! Może też Państwo nie wiecie, że oprócz arcytrudnych studiów pedagogicznych są jeszcze inne, które kształcą lekarzy, prawników i inżynierów Może niech Państwo sprawdzą, czy zaraz po ukończeniu 5-letniego prawa jest się prawnikiem, czy jest się pełnoprawnym lekarzem po ukończeniu medycyny Ja również skończyłam studia, ja również muszę cały czas się dokształcać Moja firma ma klientów, którzy składają zamówienia, a my je realizujemy Musimy oddać klientowi towar najwyższej jakości, bo inaczej nam nie zapłaci, albo pójdzie do sądu! Nauczyciel dostaje surowiec w postaci ucznia Wiadomo, że jeden jest lepszy, inny słabszy, ale od tego jest nauczyciel, żeby tę żywą materię jakoś ukształtował i za to otrzymał odpowiednie do jakości pracy wynagrodzenie To oznacza, że nauczyciel MUSI ucznia NAUCZYĆ, a nie tylko uczyć! Mnie nie interesuje, ile podyplomówek ktoś skończył (im więcej, tym gorzej), mnie nie interesuje, czy jesteście Państwo stażystami, czy może profesorami oświaty! Mnie interesuje efekt Państwa pracy! I nie ma tu zwalania winy na dom, obciążania rodziców pracą z dziećmi, bo nauczanie to WASZ obowiązek, za to wam płacą! Ja mogę w wolnym czasie uczyć dzieci tego, czego nie uczą w szkole, mogę z nimi zwiedzać świat, mogę je posyłać na lekcje muzyki i tenisa, ale wam nic do tego! Wy macie dobrze wykonać swoją pracę, macie NAUCZYĆ, a nie uczyć, co najczęściej sprowadza się do dyktowania notatek do zeszytu i oceny ZA ZESZYT! To dopiero kuriozum! Ja nie mam obowiązku ani czasu, ani ochoty uczyć się z dziećmi w domu, bo mam swoje projekty! Państwo nauczyciele za mnie mojej pracy nie wykonacie, a żądacie od rodziców, by robili to za was! Moje dziecko jest olimpijczykiem, ale to nie nauczyciele ze szkoły przygotowali je do konkursów, oni e tylko zgłosili (przygotował dziadek, emerytowany nauczyciel), ale potem bez zmrużenia oka podpisali się pod sukcesem, odebrali laury i nagrody! Co do wynagrodzenia - doskonale wiem, że w szkołach bardzo różni się wynagrodzenie nauczycieli o takich samym stopniu awansu i zbliżonym stażu, bo jedni mają goły etat, zaś inni prawie dwa i jeszcze płatne zastępstwa Wszystko zależy od stopnia sztywności karku i kolan w stosunku do władz
...
Następna strona