Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

10 mln odszkodowania od fiskusa za wykończenie firmy

0
Podziel się:

MCI Managemenet chce pozwać fiskusa do sądu. Wrocławski fundusz inwestycyjny będzie się domagał ogromnego odszkodowania za straty poniesione na akcjach JTT Computer. Money.pl analizuje tę precedensową sprawę.

10 mln odszkodowania od fiskusa za wykończenie firmy

MCI Managemenet chce pozwać fiskusa do sądu. Wrocławski fundusz inwestycyjny będzie się domagał ogromnego odszkodowania za straty poniesione na akcjach JTT Computer. Money.pl analizuje tę precedensową sprawę.

_ fot. GPW Fundusz venture capital kierowany przez Tomasza Czechowicza będzie się domagać 10 mln zł odszkodowania od skarbu państwa _Fundusz venture capital kierowany przez Tomasza Czechowicza będzie się domagać 10 mln zł odszkodowania od skarbu państwa

Fundusz venture capital należący do Tomasza Czechowicza zainwestował przed laty 10,2 mln złotych w 40,38 proc. walorów wrocławskiej spółki komputerowej JTT Computer, która produkowała sprzęt marki Adax. Niestety, perypetie z fiskusem doprowadziły spółkę do bankructwa. Sprawa była bardzo podobna do batalii Romana Kluski i Optimusa.

W czerwcu 2004 roku MCI zdecydował się na sprzedaż akcji. Uzyskał za nie tylko… 45 tys. zł.

„Strata jest ogromna. Przeanalizowaliśmy sytuację i zdecydowaliśmy, że poszukamy kancelarii prawnej, która będzie w stanie zaproponować nam plan pozwalający na odzyskanie tych pieniędzy od skarbu państwa. Uważamy bowiem, że to fiskus jest bezpośrednim sprawcą tej straty” – mówi Money.pl Andrzej Lis, dyrektor inwestycyjny w MCI.
MCI ogłosił swoisty konkurs dla prawników, bo do sądu chce pójść z najlepszymi.
„Jesteśmy przekonani o swojej racji. Mamy nadzieję, że wygramy” – dodaje Lis.

Kłopoty przez zamówienie resortu edukacji

Wszystko zaczęło się w 1998 roku. Ruszał właśnie wielki rządowy program, który miał wyposażyć polskie szkoły w komputery. Ministerstwo Edukacji Narodowej ogłosiło przetarg. W szranki o wielomilionową dostawę stanęli producenci sprzętu z Polski i zagranicy. Przetarg został rozstrzygnięty w czerwcu 1998 roku. Zwyciężyły w nim między innymi Computerland, 2SI, OFEK (Ogólnopolska Fundacja Edukacji Komputerowej). Te trzy firmy jako podwykonawcę wybrały właśnie sprzęt wyprodukowany przez wrocławską spółkę. W sumie zamówienie dla JTT dotyczyło 15 tysięcy komputerów o wartości ponad 23 mln złotych. To miała być żyła złota i furtka do kolejnych kontraktów zawieranych z resortem edukacji. Zamówienie okazało się jednak furtką do piekła...
W umowach z ministerstwem zapisano, że JTT dostarczy wyprodukowany sprzęt do składu celnego, czyli wyeksportuje za granicę. Manewr miał spowodować zwolnienie z podatku i cła oraz zwrot podatku VAT. Komputery sprawdzane zza granicy do szkół były bowiem zwolnione z tych opłat - takie wówczas obowiązywało w Polsce prawo.
I tak też się stało. Ze składu celnego komputery trafiały do szkół, a ich odbiorcy wnioskowali o zwrot pieniędzy. Resort za zaoszczędzone w ten sposób miliony mógł wyposażyć więcej pracowni, a producent sprzedać więcej sprzętu. Mechanizm ten nie spodobał się jednak urzędnikom fiskusa. I się zaczęło...

Przestępcy w białych kołnierzykach

Sprawą JTT zajęła się prokuratura i Wrocławski Urząd Kontroli Skarbowej. Fiskus zajął 10,5 mln złotych, a 16 marca 2000 roku rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji rozesłał do wszystkich mediów informację zatytułowaną: „Jedna z największych w Polsce firm komputerowych okradała Państwo".
”Nazwano nas nawet przestępcami w białych kołnierzykach” - wspominał później Paweł Ciesielski.
Informacja donosiła o sensacyjnym śledztwie, które miało wykazać fikcyjny eksport komputerów za granicę. Na drugi dzień większość polskich gazet pisała o oskarżeniach wobec JTT. Rozpoczęła się nagonka w mediach.
”To był szok. Tę firmę traktowano wcześniej, jak wizytówkę regionu. Jako Dolny Śląsk, chwaliliśmy się JTT Computer prawie we wszystkich folderach reklamowych” - wspomina Małgorzata Skórska, była rzeczniczka prasowa Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego.

Dziewięć miesięcy później, 15 grudnia 2000 roku, wpłynął do Sądu Rejonowego we Wrocławiu akt oskarżenia przeciwko kierownictwu JTT. Trzem osobom z zarządu spółki (prezesowi, wiceprezesowi i głównej księgowej) prokurator zarzucił uchylanie się od obowiązku opodatkowania wyprodukowanych komputerów. Jednak już w uzasadnieniu sam prokurator przyznał, że oskarżeni nie odnieśli żadnych korzyści majątkowych z procederu. Jedynym poszkodowanym według prokuratora miał być skarb państwa.
Na ruch sądu trzeba było czekać kolejne pół roku. Jednak w czerwcu 2001 roku - powołując się na niedopatrzenia formalne, sąd zwrócił sprawę JTT do prokuratury. Prokurator z kolei odwołał się od tej decyzji, a wymiar odwoławczy podzielił jego argumenty.

Minęło kolejnych sześć miesięcy. 16 stycznia 2002 roku Sąd Rejonowy dla Wrocławia Śródmieścia wydał postanowienie o umorzeniu sprawy JTT. „Twierdzenia przedstawione przez prokuratora są jedynie polemiką prawną, która nie ma jednak, zdaniem sądu, oparcia w przepisach prawa” - napisano w uzasadnieniu. A w innym miejscu dokumentu dodano: „Uznając, iż każde zachowanie zmierzające do wyboru najlepszego dla podatnika wariantu miałoby zmierzać do obejścia prawa należałoby postawić tezę, iż każdy musi wybierać takie rozwiązania, które rodzą największe zobowiązania fiskalne”.

Znowu na wokandę

Na tym jednak się nie skończyło. Nadszedł kwiecień 2002 roku. Sąd Okręgowy we Wrocławiu unieważnił postanowienie sądu rejonowego wobec JTT. Jako przyczynę podał błędy proceduralne postanowienia. Sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia.
W międzyczasie do kierownictwa JTT dołączył Roman Kluska, były prezes Optimusa, którego zatrzymanie wzbudziło oburzenie świata biznesu. Ta firma również dostarczała komputery zamówione przez resort edukacji.
Dopiero na 3 lutego 2003 roku wyznaczono - termin pierwszej rozprawy kierownictwa JTT w Sądzie Rejonowym we Wrocławiu.
”Mam nadzieję, że to nie potrwa długo” - mówił tuż przed procesem Ciesielski.

Mylił się. Jak na złość rozchorował się jeden z ławników i trzeba było ze sprawą zapoznać nowego. Wyrok zapadł dopiero 6 maja. Uniewinnienie.
- Nie ulega wątpliwości, że działania oskarżonych były obejściem prawa. Jednak sąd całkowicie wierzy w ich zapewnienia, że nie mieli świadomości działania niezgodnego z prawem - uzasadniała wyrok sędzia prowadząca sprawę.
Wyrok sądu rejonowego nie oznaczał jednak zakończenia problemów JTT. Aby odzyskać zapłacone fiskusowi pieniądze, firma, borykająca się już wówczas z problemami finansowymi, musiała zwrócić się do Naczelnego Sądu Administracyjnego. NSA prawie dwa lata czekał na rozstrzygniecie sprawy karnej. Swoją decyzję wydał więc dopiero w czerwcu - uchylił wszystkie decyzje Izby Skarbowej i nakazał jej ponownie rozpatrzyć sprawy wrocławskiego producenta komputerów. Nowe decyzje wydawane są sukcesywnie. Niestety, początkowo nie były dla JTT korzystne.

Optimusowi się udało

Inaczej potoczyły się sprawy nowosądeckiego Optimusa. Pod koniec listopada, poszerzony – siedmioosobowy - skład Naczelnego Sądu Administracyjnego stwierdził, że ta firma działała zgodnie z prawem. Później sąd karny oczyścił Romana Kluskę z zarzutu oszustwa skarbu państwa. Na początku grudnia 2003 r. Optimusowi zwrócono wszystkie pieniądze zapłacone fiskusowi.
A sprawa kierownictwa JTT znów trafiła do sądu karnego, bo obie strony wniosły apelację. Sąd apelacyjny zmienił wyrok sądu rejonowego. Stwierdził, że wybieranie takiej prawnej drogi postępowania, która sprawia, że płaci się niższe podatki nie jest przestępstwem.

Przyszedł w końcu czas na nowe decyzje Izby Skarbowej, która wzięła pod uwagę wyrok NSA w sprawie Optimusa. Skarbówka oddała JTT pieniądze. Urzędnicy przyznali się do błędu i zwrócili niesłusznie pobrane podatki wraz z odsetkami.

Tymczasem JTT popadało w coraz to większe tarapaty. Wrocławskiej firmy nie stać było na wykonanie dużych zamówień, które uzyskała, tak jak przed laty, w resorcie edukacji. Miała znów dostarczyć komputery do szkół. Niestety, nie miała za co ich wyprodukować. Nawet banki odmówiły jej udzielenia kredytów.
Część majątku firmy zajął już komornik, a w sądzie pojawił się wniosek o ogłoszenie upadłości przedsiębiorstwa. JTT upadła.

Teraz, jeden z jej głównych udziałowców, fundusz MCI, chce od skarbu państwa odszkodowania za straty poniesione na akcjach wrocławskiej spółki. „W sądzie wystąpimy prawdopodobnie sami. Chcieliśmy z innymi udziałowcami, ale nikt się nie zdecydował. Myślę, że jeśli nam się uda, to posypią się kolejne pozwy” – mówi Andrzej Lis, dyrektor inwestycyjny w MCI.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)